seventh

3.7K 399 47
                                    

Cześć, Adonisie. Nie śmiem wątpić, że z czasem uzyskasz zamierzony efekt i będziesz onieśmielać wszystkie kobiety. Jestem tego pewna. I wiesz, kibicuję Ci. Chociaż, moim zdaniem, nie potrzebujesz sześciopaka, by zapunktować u płci przeciwnej. Jesteś wystarczająco dobry taki, jaki jesteś. Nie musisz nic zmieniać. Twoja przyszła dziewczyna pokocha Cię za Twoje wielkie serce. Bo sądzę, że masz wielkie serce, Cal. Będziesz wspaniałym chłopakiem, tak. Myślę, że byłbyś typem faceta, który kupowałby kwiaty. I czekoladę. Rany, kocham czekoladę. Czekolada jest dobra na wszystko, wiesz? Na smutki i żale i na te dobre chwile. Te całkiem przyjemne. A Ty lubisz czekoladę? Bo jeśli tak, to moglibyśmy się dzielić. No wiesz, siedzieć sobie w jakiś jesienny wieczór z ciepłą herbatą i tą tabliczką szczęścia. Bo czekolada jest szczęściem. Ogromnym. No, chyba, że mieszkalibyśmy w Sydney. Tam nie da się odczuć jesiennej atmosfery, która panuje w Londynie. Przynajmniej tak sądzę. Bo, kurcze, to nie to samo. Jesień to spadające liście, ciepłe szaliki i swetry. Rany, kocham swetry. Wiesz, ostatnio widziałam taki naprawdę fajny sweter. I nawet chciałam Ci kupić, ale tak sobie pomyślałam, że, cholera, Ty pewnie nie chodzisz w swetrach! Nie wiesz, co tracisz, Cal. Musisz doświadczyć swetrowej pogody w Londynie. Oj, musisz. Pilibyśmy gorące kakao z tymi małymi, śmiesznymi piankami. Próbowałeś ich kiedyś? Pewnie nie, ale mówię Ci, są świetne. I siedzielibyśmy sobie przy kominku pod kocem i oglądali jakieś głupie seriale i pewnie wtedy kupiłabym Ci ten sweter i później Ci go podkradała, bo by mi się podobał, a Ty byś uważał, że wyglądam w nim uroczo, bo byłby o wiele za duży i owinęłabym się nim dwukrotnie i… Ha, żartowałam. Przecież my nigdy nie będziemy na tym etapie znajomości. To by było głupie. Nie widzę w tym nic fajnego. A Ty? Rany, idiotyzm, mówię Ci. Wyobrażasz to sobie? No wiesz, nas razem? Na samą myśl się śmieję. Ha. Zabawne. Co do zimy, to nie jestem pewna, czy ją lubię. Śnieg jest fajny, ale na święta. Wiesz, pomaga utrzymać tę magiczną atmosferę… Czy coś. Później jest mi obojętny. Chciałabym zobaczyć Twoją reakcję na śnieg. Pewnie cieszyłbyś się jak dziecko. I rzucał mnie śnieżkami, a ja bym na Ciebie krzyczała, a Ty nie przestawałbyś, a ja bym się obraziła, a Ty byś mnie przepraszał, a ja bym trwała przy swoim, a później pewnie wrzuciłabym Cię w zaspę, a Ty byś mnie pociagnął za sobą, a później pewnie bym wylądowala na Tobie i pewnie oboje byśmy się śmiali. No ale na pewno na śmiechu by się skończyło. Nie, żeby miało do czegoś dojść. Bo niby do czego? Pocałunku? Nie, to niedorzeczne, Calum. Nawet by mi to przez myśl nie przeszło. A później poszlibyśmy do domu i oglądali filmy Marvela, bo odpowiadając na Twoje pytanie, tak, lubię Marvela. Jest fajny. Ale Pamiętnik też moglibyśmy obejrzeć. Rany, zawsze płaczę na tym fimie. Musiałbyś mnie objąć i pocieszać, czy coś. Nie, żebym nalegała. To byłoby dziwne i nie na miejscu. Oczywista oczywistość. Cholera, Lea to idealnie imię dla córki. Myślę, że mogłabym ją tak nazwać. I mieszkać w Sydney. To znaczy, nie z Tobą. Nie. Nie, żebym chciała. Przyjaciele na zawsze. Dobranoc, Cal.




Cześć, czekoladoholiczko. Jako równie wielki fan czekolady stwierdzam, że w sumie moglibyśmy ją razem jeść na kilogramy. Tak, jak wspomniałaś, przy kominku i w ogóle. I wiesz, tak sobie myślę, że w sumie chciałbym sweter. Taki ciepły, najlepiej czarny. Ewentualnie granatowy. Który byłby lepszy? Bo wybrałbym taki, który podobałby Ci się najbardziej. No wiesz, bo skoro masz już go sobie pożyczać, to… Ten. Nieważne. Kurcze, Claire. Musiałbym spędzić w Londynie caluśki rok, żeby zachwycać się nim o każdej porze roku. Nie, żebym narzekał. Londyn wydaje się być fajny. I myślę, że by mi się spodobał. A mając Cię przy sobie byłoby jeszcze lepiej. No, tak mi się wydaje. Co o tym sądzisz? Latem leżelibyśmy w parku gapiąc się w niebo i chmury, które przybierają czasem dziwne kształty. Obserowałaś kiedyś chmury? Rany, to takie dziwne… Cosie. Zawsze mnie intrygowały. I zastanawiam się, jakie to uczucie lecieć samolotem, bo wiesz, jeszcze nie miałem okazji. To musi być całkiem fajne. Wiesz, być wśród chmur. Ponad wszystkim. No, fajnie, fajnie. A wracając do swetra, to rzeczywiście byłby na Ciebie o wiele za duży. Musiałabyś podwinąć sobie rękawy i w ogóle. Zgubiłabyś się w nim, Claire. I w sumie to mogłoby być nawet urocze. To znaczy, śmiałbym się z Ciebie, bo tak robią przyjaciele, nie? Właśnie. Nie mogę się doczekać, aż przeżyję swoje pierwsze białe święta. No wiesz, w sensie, że ze śniegiem. Dziwnie byłoby przeżyć grudzień bez upałów i śliwkowego puddingu na gorąco. Ale chętnie się tego podejmę. Bo wiesz, fajnie byłoby spędzić ten czas razem. Kupiłbym Ci jakiś prezent (rany, jestem w tym beznadziejny), a Ty mogłabyś robić nam gorące kakao. Z piankami oczywiście. Bo pianki są dobre. Bardzo dobre. Moglibyśmy oglądać jakieś durne komedie romantyczne. Takie, jakie lubisz. Bo chyba lubisz, prawda? Oczywiście, że tak, wszystkie dziewczyny je oglądają. Tylko wybierzmy takie, na których nie będziemy płakać. To znaczy, Ty nie będziesz płakać. Bo ja na pewno nie uronię ani jednej łzy. W końcu jestem facetem. Faceci nie płaczą. Chyba, że ktoś nas kopnie w krocze. Rany, nawet nie wiesz jak to piekielnie boli. W piątej klasie Jenny Morrison kopnęła mnie po tym, jak powiedziałem, że ma brzydki piórnik. Dziewczyny są dziwne. A ten piórnik był naprawdę brzydki. Mówię Ci, najgorszy piórnik jaki w życiu widziałem. No ale o gustach się nie dyskutuje. Nauczyłem się tego po przesiedzeniu przerwy na lunch z zimnym okładem pod spodniami. Nie wspomnę już o tym, że wyglądałem, jakbym się zmoczył. Cholera, po co ja w ogóle Ci o tym piszę… Nieważne. Jak już zaczniesz wylewać morze łez podczas naszego seansu, to obiecuję trzymać Cię za rękę… Czy coś. To byłoby zabawne. Bo pewnie Twoje dłonie są takie małe i delikatne. I pewnie gładkie. Tak myślę. Bo dziewczyny ciągle smarują się tymi kremami i innymi dziwnymi preparatami. Ty zapewne też. I, kurcze, to byłoby zabawne trzymać Cię za tę małą, delikatną rękę i patrzeć się w Twoje jasne oczy o bliżej nieokreślonej barwie. Wiesz, Claire, masz naprawdę ładne oczy. A nie mówię tego wielu dziewczynom. W zasadzie, to wcale nie mówię. Więc niech Twoje szare(?) oczy czują się wyróżnione. Tak po przyjacielsku. I myślę sobie, że na pewno na patrzeniu sobie w oczy by się skończyło. Bo ja też nie chciałbym Cię całować. Na pewno nie byłoby sytuacji, w której nie byłbym w stanie powstrzymać się od złączenia naszych ust. Nie ma nawet takiej opcji. Przyjaciele tak nie robią. Dobranoc, Claire.

a/n: na początku przepraszam za tydzień bez nowości, ale matma to niezła suka i nie odstępuje mnie na krok. ach, matura. 

co do night talks, to, cholera, jakim cudem jest tu ponad 550 gwiazdek? nawet nie wiecie jak mi się gęba cieszy, no. jesteście kochani, bardzo. co do rozdziału, to myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku ;) 

idąc za pomysłem dziewczyn... jeśli chcecie, to zapraszam do komentowania night talks na twitterze używając #NightTalksFF. byłoby mi miło :)

to chyba wszystko, co miałam do powiedzenia (napisania?), więc, hopefully, see you soon!

night talks ☾ hood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz