sixth

3.6K 396 36
                                    

 

Cześć, piłkarzu. Wiedziałam, że zabłyśniesz na boisku, bo wiesz, nie znam drugiego tak dobrego gracza, jak Ty. W zasadzie, to nie znam żadnego osobiście, ale… Rozumiesz. Ha, już wyobrażam sobie krzyczące nastolatki, które rzucają w Ciebie swoją bielizną. Ale taką czystą. Wiesz, nie tą, którą miały na sobie. To byłoby dziwne i… Obrzydliwe. Co nie? Swoją drogą, nie rób sobie kolczyka w brwi. Kiedy to pisałam, trochę mnie poniosło. Byłam podekscytowana wizją tego koncertu, no wiesz. Zapomnijmy o tym. Dobrze Ci bez niego. Nawet bardzo. Tak myślę. Wiesz, jako przyjaciółka. Najlepsza przyjaciółka. No a jeśli tak bardzo chcesz być dżentelmenem, to okej, w sumie pozwolę Ci spać na podłodze. Ewentualnie odstąpię Ci dywan, żeby nie odebrać Ci resztek godności. Jest taki fajny. Włochaty. Myślę, że byłoby Ci całkiem wygodnie. To znaczy, nie tak bardzo, jak ze mną… To znaczy, w moim łóżku, ale wiesz. Przemyśl kwestię dywanu, bo jest bardzo kusząca. Rany, Cal, uwielbiam spacery. Zazwyczaj chodzę na nie sama, bo moi znajomi uważają je za niepotrzebny wysiłek. Paranoja! Spacery uspokajają. Dają czas na myślenie o tym i o tamtym. Co nie? Rozmyślasz czasem chodząc bez celu po Sydney? O teraźniejszości? Przyszłości? O czymkolwiek? Bo wiesz, czasem fajnie tak sobie pofantazjować. Myślę, że jakbyśmy wybrali się na wspólny spacer, to moglibyśmy razem pomyśleć o naszej przyszłości. Jestem ciekawa gdzie będziemy za kilkanaście lat. Może wciąż razem? To znaczy, nie jako para. Wciąż jako najlepsi przyjaciele. Rany, nie, żebyśmy mieli być małżeństwem, czy coś. To byłaby komedia, Cal. Zdecydowanie byłoby śmiesznie. No ale Ty przecież nie patrzysz na mnie, jak na materiał na żonę. No i ja oczywiście też tak na Ciebie nie patrzę. To znaczy, jak na męża, nie żonę. Bo Ty jesteś facetem i byłbyś mężem, a nie żoną. Ha, zabawne. Pewnie mieszkalibyśmy w takim małym, śmiesznym domku i mieli dużego psa. Albo kota. Wolisz psy, czy koty? Bo ja koty. Ale psa też moglibyśmy mieć… To znaczy, jakbyśmy już kiedyś (co się nigdy nie zdarzy) byli małżeństwem. Wiesz, fajnie byłoby mieć syna. Wiesz, nie mówię, że z Tobą, o nie. Tak ogólnie. Nazwałabym go Noah. Bo to takie ładne imię. Podoba Ci się? Bo mi strasznie. A Ty jakbyś nazwał swojego? Chyba, że wolisz córkę. Córka też byłaby fajna. Ubierałabym ją w małe koszulki z moimi ulubionymi zespołami i w takie małe, urocze trampki. Wychowałabym ją na muzyce rockowej, wiesz, żeby od małego wiedziała, co dobre. Co o tym sądzisz? Myślę, że to całkiem fajny pomysł. Nie przeszkadzałoby Ci, gdybym chciała tak wychować nasze dzieci? To znaczy, moje dzieci. Bo my nie będziemy mieć dzieci. Nie ma nawet takiej opcji. Nie. Ty będziesz mieć swoje, a  ja swoje. I będą się przyjaźnić, tak jak my. Właśnie tak. No… To ten. Dobranoc, Cal.



Cześć, wzorowa matko. Z największą przyjemnością zgodzę się na nocleg na Twoim włochatym dywanie. Ufam, że jest tak wygodny, jak go opisałaś. Bo tak właśnie zrozumiałem. A jeśli mnie okłamałaś, to się zemszczę i tego pożałujesz. Jak Cię dorwę, to już nie puszczę, zaufaj mi, Claire. Może i natura nie obdarowała mnie sześciopakiem i ogromnymi bicepsami, ale nad tym pracuję. I kiedy się spotkamy, to szczęka Ci opadnie i jeszcze się zakochasz. To znaczy, żartuję. Przecież wiem, że byś się we mnie nie zakochała. Ani ja w Tobie. To oczywiste, nie? A co do psów i kotów, to w sumie mam ogromny dylemat. Bo wiesz, ja lubię obydwa i chyba nie umiem się zdecydować. Ale jeśli Ty wolisz koty, to moglibyśmy jednego mieć. To znaczy… Nie, żebyśmy kiedykolwiek mieli razem mieszkać i w dodatku mieć kota. Nie, nie ma mowy. Co do wspólnego rozmyślania na spacerze, to jestem za. Wiesz, lubię sobie tak czasem wszystko poobmyślać. Ułożyć tysiąc planów, które pewnie i tak nigdy nie wypalą. No ale, hej, nikt nie zabroni nam marzyć, co nie? Ja to bym chciał mieszkać w domku na plaży. Nie musiał by być duży. Ważne, że nad morzem. Bo ja bardzo lubię morze, szczególnie to w Australii. Jest ciepłe i ładne. Spodobałoby Ci się, tego jestem pewien. Musisz kiedyś przylecieć na wakacje. To znaczy, na nasze wakacje. Bo podczas Waszych, my mamy zimę. To znaczy, nie ma śniegu i w ogóle, ale jest zimniej. Swoją drogą, chciałbym kiedyś doświadczyć śniegu. To takie śmieszne zjawisko, ha. Lubisz śnieg, Claire? Jaki on jest? To znaczy, pewnie zimny, ale… Rozumiesz. Podoba mi się Twój wybór imienia dla syna. Noah. Ładnie. Jak ten Noah z Pamiętnika. Nie, żebym oglądał… No, okej, może raz. Albo pięć. Bo nie lubię wyciskaczy łez. To uwłacza mojej męskiej godności. Wolę filmy Marvela, bo są takie… Męskie. A Ty lubisz Marvela? Mam nadzieję, że tak, bo jeśli nie, to koniec naszej przyjaźni. A córkę nazwałbym Lea. Podoba Ci się? Ładnie komponowałoby się z naszym nazwiskiem. To znaczy, moim. Moim i tylko moim. Bo to byłaby moja córka, nie? Właśnie. Wychowywanie dzieci w rytmach rocka to coś, o czym marzę. Nie pozwoliłbym im słuchać tego wszechobecnego łomotu. O nie, moje dzieci odziedziczą po mnie niesamowity gust muzyczny. Postanowione. No a co do miejsca zamieszkania, to chciałbym zostać tutaj, w Sydney. Jest ciepło, ładnie i w ogóle. Rany, jak na osiemnastolatka, to strasznie dużo myślę o tej przyszłości. Ale to chyba dobrze, prawda? Myślę, że przed nami całkiem fajna przyszłość i chciałbym, żebyś była częścią mojej. No wiesz, jako przyjaciółka. Bo jesteś dobrą przyjaciółką. Najlepszą. I chyba nie chciałbym żadnej innej. To co, przyjaciele na zawsze? Dobranoc, Claire.

a/n: szybciej, niż się spodziewałam, voilà.

night talks ☾ hood ✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin