Rozdział Trzeci

6 1 0
                                    

- Dzień dobry, witamy w Starbucksie. W czym mogę pomóc? - pyta kobieta za ladą.

- Hej, poproszę kremowo-truskawkowe frapuccino i... - milknę na moment przyglądając się innym pysznościom. - Czy mogłabym jeszcze kawałek tego sernika? - proszę ją życzliwie.

- Oczywiście, kochana. Usiądź sobie gdziekolwiek, a my zaraz ci to przyniesiemy - mówi w międzyczasie zapisując moje zamówienie. Dziękuję jej, odwracając się i spoglądając na puste miejsca. Wybieram to w tylnym rogu kawiarni, tuż przy oknie, wślizgując się na siedzenie w boksie. Naprawdę zastanawia mnie dlaczego nie spytała, czemu mnie nie ma w szkole, ale cóż, nie mam przecież mundurka. Otwieram białą torebkę, którą kupiłam wcześniej w aptece i wyciągam tubkę w tym samym kolorze.

- Mam nadzieję, że to pomoże na to oparzenie słoneczne. - bełkoczę pod nosem, nakładając krem na moje bolące ramiona.

- Wyglądasz jak jakiś biały klaun albo coś takiego. - świszczy głos naprzeciwko mnie. Byłam tak zajęta smarowaniem, że nawet nie zauważyłam jak ktoś się dosiadł.

- Spieprzaj. - mówię mu już po raz trzeci dzisiaj.

- Zawsze jesteś taka... - zaczyna i zaraz cichnie, szukając odpowiedniego słowa.

- Sukowata? - dokańczam i przytakuję.

- Zamierzałem powiedzieć "z gorącym temperamentem". - rzuca i poprawia się na siedzeniu.

- Tak, jasne. - mruczę, kręcąc głową i uśmiechając się. Pochylam się w tył, gdy on w przód, opierając swoje ręce na stoliku.

- Nie, naprawdę zamierzałem to powiedzieć. - kontynuuje stanowczo, a ja się tylko szczerzę. - Nie wierzysz mi, co? - dopytuje. Ponownie kręcę głową, chichocząc.

- Oto twój sernik i kawa. - oświadcza pracownica Starbucksa, stawiając zamówienie przede mną. - A to też twoja kawa, przystojniaczku. - mówi, kładąc kolejny napój na stoliku, tym razem przed nim.

- Dzięki, Wendy. - odpowiada, posyłając starszej pani uśmiech.

- A kim jest ta ślicznotka? - pyta go, a on na mnie spogląda. Czekam chwilę, a potem uświadamiam sobie, że przecież nie znamy swoich imion.

- Jestem Aurora. - przedstawiam się, rozszerzając kąciki ust przy podawaniu kobiecie ręki. Zauważam, że ten koleś mnie uważnie obserwuje, a uśmiech nie znika z jego twarzy.

- Opiekuj się nią, mój chłopcze, ona jest świetnym materiałem na żonę. - stwierdza, puszczając mi oczko, zanim odchodzi.

- Uh... - jęczę, próbując zrozumieć, co się właściwie teraz stało.

- To moja ciotka, Wendy. - informuje mnie, po czym upija łyk swojej kawy. - Ona jest trochę takim typem romantyczki. - dodaje po chwili.

- No więc... - zaczynam, po wcześniejszych kilku łykach frapuccino. - Znasz moje imię, ale ja nie znam twojego. - uświadamiam go. Właściwie to jestem też ciekawa jak on się nazywa.

- Aurora. - szepcze, sprawdzając jak brzmi to w jego ustach. Swoją drogą, podoba mi się w jaki sposób to wypowiedział i właśnie zdałam sobie sprawę, że naprawdę muszę się stąd wynosić, jak najdalej od niego. Wstaję szybko i kończę swój napój.

- Przepraszam, muszę lecieć, ale było... uh... miło cię znów spotkać... - rzucam niedbale, zgarniając białą torebkę spod stołu.

- Czy powiedziałem coś nie tak? - Również podnosi się i patrzy na mnie intensywnie.

- Och, uh, nie. - kłamię, bo przecież prawidłowa odpowiedź to tak. Tak, powiedziałeś. Moje imię w twoich ustach potrafi doprowadzić mnie do szaleństwa. - Cześć! - żegnam się z nim w biegu, kierując się w stronę drzwi.

- Chase. - krzyczy za mną, znów przyciągając moją uwagę. Odwracam się i spoglądam na niego, przechylając nieco głowę. O czym on mówi? Musi prędko zauważyć moją zdziwioną minę, bo zaraz poprawia. - To moje imię, Auroro. - śmieje się. - Mam na imię Chase.

~~~~~~

Zdecydowałam, że lepiej było jak trzymałam się z dala od domu jak tylko to możliwe, więc jeżdżę trochę po okolicy. W końcu dostrzegam niewielki park tuż obok, w którym nie ma wielu ludzi. Parkuję w pierwszym możliwym miejscu jakie znajduję i wyskakuję z auta. Wkładam słuchawki w uszy i podkręcam głośność muzyki, zaraz po spoczęciu na huśtawce. Bujam się lekko do przodu i do tyłu, obserwując dorosłych i dzieci. Moją uwagę zwraca pewna dziewczynka na zjeżdżalni, zgaduję, że jej tatą był facet czekający na dole z wyciągniętymi ramionami, żeby ją złapać.

- Chciałabym, żeby moje życie też tak wyglądało. - fuka głos za mną. Odwracam głowę, żeby zobaczyć dziewczynę gdzieś w moim wieku, na innej huśtawce nieco dalej. Ma falowane, długie blond włosy z kilkoma doczepionymi pasemkami, jej duże, niebieskie oczy wyróżniały się pośród bladej cery. Ubrana jest w parę starych, podartych jeansów i czarną, zwykłą koszulkę. Wydaje się całkiem miła i przyjacielska.

- Ja też. - mruczę, nie patrząc się już więcej na tamtą szczęśliwą rodzinkę.

- Twój tata też cię zostawił? - pyta, spoglądając w moją stronę.

- No, mniej więcej to tak. - odpowiadam cicho.

- Ta, mój też. - mówi, zerkając na dziewczynkę i jej ojca. - A tak przy okazji, nazywam się Summer. - dodaje, ściskając moją dłoń.

- Aurora. - rzucam, a ona się szczerzy.

- Aura? - dopytuje.

- Au-ro-ra. - poprawiam ją.

- Aurora. - powtarza, tym razem już dobrze. Uśmiecham się i kiwam głową. - To dość nietypowe imię, ale podoba mi się. - oświadcza. - Jest znacznie lepsze od mojego.

- Summer do ciebie pasuje, do twoich blond włosów i niebieskich oczu. - stwierdzam. - Chociaż Summer nie wydaje się pasować do twojej osobowości. - wskazuję. Ona wydaje się być kimś, kto łamie zasady, wprasza się na imprezy, przeklina, ma podobne nastawienie, a znam ją przecież zaledwie kilka minut.

- Według mnie Aurora do ciebie pasuje, chociaż nie mam jebanego pojęcia, co to imię oznacza. - twierdzi, marszcząc nieznacznie brwi.

- Ty i ja, obie tego nie wiemy. - odzywam się, po czym wybuchamy śmiechem.

- Wydajesz się być spoko laską, Aurora. - mówi rozszerzając kąciki ust, a ja odwzajemniam ten gest.

- To samo myślę o tobie. - zapewniam, szczerząc się, zaraz zaczynając znów się bujać. Huśtamy się razem w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem.

- Czy wy nie powinnyście być w szkole? - pyta ten tata, którego widziałyśmy wcześniej, przechodząc obok nas z jego córeczką na rękach. Patrzę na Summer, a ona na mnie.

- Niee! - wymawiamy jednocześnie, śmiejąc się.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 07, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Player Vs. Player | PLWhere stories live. Discover now