63

4.5K 159 51
                                    

*Miesiąc później*
*Hope*
Siedzę właśnie pod drzwiami łazienki i szlocham. Co ja teraz zrobię...?

-Ja sobie nie dam rady, dziewczyny- płaczę.
-On mnie rzuci, zostawi mnie...

-Hope, Luke taki nie jest, spokojnie.- uspokaja mnie Vicky.

-Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny Hope... - mówi Adele. I ma rację. Ma cholerną rację.

-Nie dam rady sama dziewczyny... Nie dam. - szepczę.

-Masz nas skarbie. - mówi szybko Lena.

-My cię nie zostawimy nigdy, pomożemy Ci, ale musisz mu to powiedzieć... Musisz.- przekonuje mnie Vicky.

-Ja...ja zrobię to. - jąkam się.
-Za dwa dni jego urodziny, wtedy mu wszystko powiem... mam nadzieję, że tego wszystkiego nie zepsuje. Tak strasznie się boję. - szepczę.

-Jutro upewnimy się i gdy będzie sto procent pewności to powiesz mu, dobrze? - pyta Vicky.

-Dobrze. - szepczę dalej wystraszona.

Dwa dni strachu, dwa dni niepewności, dwa dni łez. Matko nie wytrzymam tego, jednak muszę, nie tylko dla siebie.

*Dzień urodzin Luke'a*
Na imprezie jest pełno ludzi. Jak ja mu to powiem?

Dobra, uspokój się Hope. Zrób to póki jest w stanie.

Kieruje się do kuchni gdzie znajduje się cała paczka moich przyjaciół oraz Luke. A ponieważ chłopak zrobił imprezę u siebie w domu, to łatwiej mi ich było znaleźć.

-Hope skarbie! - krzyczy Calum.
-Chodź się napijemy za zdrowie tego starego konia!- wystawia do mnie kubek.

Mój chłopak dziś kończy dwadzieścia lat, a ja mam dopiero osiemnaście, bo zostało kilka miesiący do dziewiętnastki. Zobaczymy co dalej...

-Podziękuję. - odmawiam z lekkim uśmiechem i patrzę na przyjaciółki i kuznkę, które posyłają mi pokrzepiający uśmiech.
-Luke, możemy pogadać... na osobności? - pytam chłopaka poprawiając nerwowo swoją sukienkę.

-Pewnie skarbie, coś się stało?- pyta zmartwiony.

-Po prostu chodź. - rzucam ostatnie spojrzenie dziewczyną i ciągnę chłopaka za rękę do jego pokoju.

Luke wyciąga klucz ze swojej kieszeni i otwiera pokój. Zamknął swój oraz rodziców i rodzeństwa żeby nikt nie wszedł, bo wiadomo jak to na imprezach wygląda.

Ale wracając. Odchrząkam i zaczynam mówić:

-Na początek to wszystkiego najlepszego kochanie. - uśmiecham się lekko i podaje mu ogromną torbę z prezentem, w której kryje się owa gitara o której marzył.
Gdy zobaczył ją na wystawie, gadał o niej conajmniej miesiąc, więc stwierdziłam, że spełnie choć jedno jego marzenie.

Chłopak otwiera torbę i wyciąga z niej prezent, gdy widzi zapakowaną rzecz, w jego oczach pojawia się tajemniczy błysk. Podejrzewa co może się znajdować pod papierem.
Porywa papier i wyciąga pokrowiec z gitarą, a gdy go otwiera, jego uśmiech poszerza się jeszcze bardziej.

Jak on to zrobił ja się pytam!?

-Matko nie wierzę w to! Maleństwo tak ogromnie ci dziękuję! Kocham cię ponad życie!-krzyczy podekscytowany, bierze mnie na ręce i o kręcą wokół własnej osi śmiejąc się, a ja do niego dołączam.

-Jak ją zdobyłaś!? Przecież to edycja limitowana! Kosztowała pewnie fortunę!-przygląda się gitarze.

-To nie jest ważne, najważniejsze, że ci się podoba. - uśmiecham się szeroko.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz