Nie ma to jak ślub

Start from the beginning
                                    

– Ty tak nie wzdychaj, bo se gardło przeziębisz... Jak ciągałam za sobą Itasia, to ten nie narzekał, nie bądź gorszy od Uchihy – Deidara parsknął przy tym śmiechem, zaraz jednak przeszedł go zimny i wyjątkowo nieprzyjemny dreszcz mówiący "Przewalone", przez morderczy wzrok Tobiramy, ciążący nawet na Angel. Kobieta złamała jedną z najważniejszych zasad hodowania Tobira: nie porównuj do Uchiha, bo zginiesz.

Spanikowana Masi spojrzała na drugą tu obecną kobietę i nie chodzi o Deidarę, a jej wzrok przedstawiał lęk i desperację. Nim jednak Angel zdążyła podjąć jakiekolwiek kroki, Senju wziął MASI za kaptur od bluzy i zaczął iść szybkim krokiem do wyjścia. Ekipa pozostawiona z tyłu już miała podjąć odpowiednie działania w celu uratowania życia Masi, lecz wykonali tylko kilka kroków, a problem z zatrzymaniem młodszego Senju się w sumie rozwiązał.
Gdy kochanek... Może zwierzątko? Tak prawdę mówiąc nawet ja – narrator, nie wiem jakie łączą relacje MASI i Tobira, ale tak czy inaczej Tobirama został zatrzymany przez żądnego mordu Sasoriego, stojącego w drzwiach. Deidara na jego widok schował się za Angel, przy tym potrącając stół, na którym niegdyś była wieża z sztućców autorstwa MASI... Była, bo nie przetrwała kolizji.

Czerwonowłosy, widząc towarzystwo, wziął głęboki wdech, i jak najspokojniej umiał w tej sytuacji powiedział:

-Przecież cię widzę, Deidara... -blondyn wychylił się zza Angel i spytał

-Jak?! -nawet nie próbując odpowiedzieć, Sasori złapał blondyna za włosy i pokierował się do wyjścia. Na nic zdały się próby ucieczki.

Cała trójka przyglądała się Akatsukowiczom aż wyszli, po czym powrócili do poprzednich zajęć.

-Tobir stój! Nie tak cię tresowałam! Już chyba trzeci raz łamiesz serce swojej biednej, byłej nauczycielki! –autorka przybrała jak najbardziej dramatyczną pozę umiała, łapiąc się za klatkę piersiową i ocierając z twarzy nieistniejącą łzę.

-Jeśli dobrze pamiętam, już to przerabialiśmy... – Dumnie jej odpowiedział. Masi korzystając z nieuwagi mężczyzny, zdjęła bluzę zostawiając ją w dłoni srebrnowłosego Hokage i stanęła obok niego.


-Zajmijmy się może lepiej ważniejszymi rzeczami – Zaczęła – Skoro Sasori zabrał Deia, to mamy wykreślić go z listy gości czy nie? Poza tym egzystencja ich prezentu jest pod znakiem zapytania.
Tobirama spojrzał na nią, po chwili rzucił bluzą w jej twarz i odwrócił się do wyjścia, prawdopodobnie planując ucieczkę. Masi widząc to, rzuciła się na niego i wisząc na jego szyi nie pozwalała mu na kapitulację.

-Myślę,, że to ogarniemy. Aha! A gdzie do jasnych naleśników podział się Madara? Miał tu po coś przyjść, prawda? –Dziewczyny wymieniły spojrzenia, a następnie wlepiły oczy w Tobiramę
-Co? Chyba nie myślicie, że to przeze mnie? –spytał. Nie brzmiało to jednak wiarygodnie, jednak ratunkiem tego Senju przed byciem oskarżanym był Izuna, który wszedł do sali.
-Angel, Masi, szukałem was. Mamy mały problem z Madarą... -autorki podążyły za Uchihą. Na miejscu zastały Madarę, zamkniętego i niechcącego wyjść z pokoju –Właśnie przymierzał jego suknie ślubną...

MASI zapukała do drzwi, co prawda śmiejąc się z pewnego starego żartu o drzwiach, ale to pomińmy.
-Te!! Jeżowaty!! – Krzyknęła do drzwi – Wyłaź, bo ci Hwaszcz i rame ukradną! – Po skończonym zdaniu, zaśmiała się krótko ze swojej gry słownej, z której większość zebranych raczej poczuła zażenowanie... Zwłaszcza Tobirama.
Zza drugiej strony drewniej deski, Madara wrzasnął coś niewyraźnego i na tym by się skończyło.
-Dobra, jak nie po dobroci to... – MASI zwróciła się do srebrnowłosego – Rozwal drzwi!
-W główkę boli czy może zbyt długo cię Deidara podduszał? – Zakpił z niej. Kobieta nadęła poliki w złości, lecz od razu po wypuszczeniu powietrza z ust, zakasała rękawy.
-To sama to zrobię!! – Wrzasnęła kopiąc w drewno, zaraz po tym padła na podłogę łapiąc za obolałą stopę – Noż cholera jasna!! Boli!!!
-M-MASI! – Zakrzyknął z, być może to była troska? Tak czy inaczej, zakrzyknął młodszy brat Madary.

kings and queens |oneshoty|Where stories live. Discover now