nine ◦ breaking the ice

Start from the beginning
                                    

- Jak się czujesz? - Spróbował mimo to.

- A jak wyglądam?

Kim uśmiechnął się pod nosem, patrząc na niego z dokładnie takim samym uwielbieniem, jak każdego dnia od kilku długich miesięcy.

- Pięknie.

- Jak wstanę to ci przyjebię.

Mężczyzna zaśmiał się cicho, niekoniecznie wesoło, bo najwyraźniej nadszedł moment, w którym będzie musiał poinformować młodszego o faktycznym czasie jego pobytu w klinice.

- W takim razie zostało mi jeszcze kilka dni życia - Odetchnął, na moment odwracając wzrok.

Jeongguk natomiast spojrzał na niego z grymasem niezadowolenia i dezorientacją.

- Koleś powiedział, że jutro, góra pojutrze stąd wybywam.

Blondyn powoli oblizał usta, w głowie układając jak najlepiej brzmiące zdania. Nie chciał, żeby dzieciak wstał z łóżka, na przykład w celu rzucenia w niego szafką lub półtorametrowym kwiatkiem doniczkowym.

- Poprosiłem Seunghyuna, żeby zlecił kilka dodatkowych badań. Chcę upewnić się, czy nic ci nie dolega - Poinformował łagodnie, ale fioletowowłosy wcale nie wydawał się uspokojony.

- Chcesz? - Sarknął, zaciskając dłonie na pościeli. - Mam w dupie czego chcesz, nie będę leżał tu dłużej, niż to konieczne.

- To jest konieczne, kochanie.

- Nie nazywaj mnie tak, do kurwy! - Jeongguk wrzasnął ile sił w płucach, gwałtownie zrywając się do siadu. - Nie miałeś prawa... Nie masz prawa odwalać takich pojebanych akcji za moimi plecami, czaisz? Co z tobą do chuja jest nie tak?! Traktujesz mnie jak bachora czy jebanego przygłupa, to twój chory fetysz czy jak?! Chcesz się kimś zająć to kup sobie psa i odpierdol się ode mnie! Jesteś...

Przez kolejne dziesięć minut Taehyung wysłuchiwał najrozmaitszych wyzwisk i obelg pod swoim adresem. Poznał przekleństwa, o których istnieniu nie miał pojęcia i posłał nieskończenie wiele przepraszających spojrzeń i uśmiechów personelowi, który przewijał się za oszkloną ścianą. W końcu pomieszczenie wcale nie było dźwiękoszczelne.

- W porządku.

Jeongguk miał ochotę płakać z bezsilności. Chciał dalej drzeć się i ciskać w starszego coraz to nowszymi wulgaryzmami, ale ten wydawał się kompletnie nie zwracać na to uwagi. Mało brakowało, a wyciągnąłby z torby ulubioną książkę i otworzył na stronie, na której ostatnio skończył czytać. 

- Dlaczego tak robisz? - Warknął, przyglądając się blondynowi.

- To znaczy?

- Nigdy się nie wkurwiasz, kiedy po tobie jadę. 

Kim uśmiechnął się nieznacznie i przechylił głowę lekko w prawo. 

- Moja złość raczej nie poprawiłaby sytuacji, nie sądzisz? 

- No ale... - Zaczął, bo przecież każdy byłyby zły, każdy by wybuchł, a Taehyung jakimś cudem wciąż pozostawał cholerną oazą spokoju. - Jesteś popaprany. 

- Posłuchaj, maleńki... - Podjął mężczyzna, w końcu decydując się na zmianę położenia. 

Stanął przy oknie, w odpowiedniej odległości, by skupić na sobie uwagę fioletowowłosego, ale wystarczająco daleko, żeby nie naruszyć jego przestrzeni. Odetchnął głęboko, zaplatając ręce na piersi. Musiał naprawdę się postarać, jeśli chciał naprawić pęknięcie w ich nici porozumienia. 

- Zaczyna się - Jeongguk sapnął ciężko i rozejrzał się za słuchawkami, ale jak na złość akurat tego kochanek mu nie przywiózł. 

- Chcę cię przeprosić - Mruknął łagodnie, zupełnie niezrażony reakcją nastolatka. - Za to, co powiedziałem. Nie myślę w ten sposób, zrobiłem to wszystko tylko w celu zaciągnięcia cię na badania. - Przyznał, mimo że Jeon wydawał się głuchy na jego słowa. - Wcale nie uważam, że jesteś niewdzięczny i zły, Jeongguk. Nigdy tak nie było i nigdy nie będzie. Mam zamiar dać ci dokładnie tyle czasu, ile będziesz potrzebował, zanim pozwolisz mi złapać cię za rękę czy przytulić. Nie wymagam od ciebie zachowań, o których mówiłem. Pragnę dać ci wparcie, bezpieczeństwo, opiekę oraz wszystkie rzeczy materialne zupełnie bezinteresownie. Nasze zasady, nakazy i próby ograniczenia twoich wybryków to zupełnie inna kwestia, warunkująca między innymi twoje zdrowie. - Powoli zbliżył się do niewzruszonego chłopaka i przysiadł na skraju posłania. - Nie oczekuję, że odwzajemnisz moje starania i to naprawdę w porządku. Zaczekam. Staram się jak mogę nie ingerować w twoje sprawy, nie naciskać, żebyś mnie nie odepchnął. Na przykład... Mówię, żebyś wracał do domu o określonej godzinie, ale nie wypytuję się gdzie byłeś i z kim, mimo że martwię się jak cholera. Uczę cię sprzątać po sobie, zdrowiej jeść, zwracać uwagę na wiele szczegółów i zmienić nieco nastawienie do ludzi, ale nie robię tego żeby ograniczyć twoją wolność i negować sposób bycia. Robię to, bo troszczę się o ciebie i chcę twojego szczęścia, a więc i zdrowia, bezpieczeństwa, wykształcenia i dobrych relacji z otoczeniem. Uwierz mi, nie próbuję zrobić ci na złość, więc proszę cię. Jeśli uważasz, że tego nie potrzebujesz i nie chcesz zrobić tego dla siebie, to zrób to dla mnie, jedną, jedyną rzecz. Pozwól mi o ciebie zadbać, maleńki. - Na koniec uniósł dłoń, chcąc pogłaskać Jeona po policzku, albo chociaż przeczesać delikatnie jego włosy, ale ten natychmiast ją odtrącił. 

cuddles & bubbles | taekookWhere stories live. Discover now