Prolog

9.2K 404 47
                                    

Do naszego małego mieszkania nagle wpadło czterech wielkich mężczyzn i bez powodu zaczęli okładać nas pięściami. Tata chciał nas bronić, próbował się sprzeciwić, ale jedyne, co osiągnął, to wycelowaną we mnie broń. Z jego oczu leciały łzy, kiedy jeden z nich – szatyn o zaskakująco przystojnej twarzy – podciął mi kopniakiem nogi, a następnie przyłożył pistolet do głowy.

Zimna lufa mocno wbijała się w moją skroń. Kolana bolały od upadku i cała się trzęsłam z przerażenia. Ojciec stał w kącie pokoju trzymany przez dwóch osiłków. Patrzył na mnie ze łzami w oczach, bo doskonale wiedział, co za chwilę nastąpi. Ja również to wiedziałam. Tak bardzo nie bałam się jeszcze nigdy.

– Wojtuś, Wojtuś, Wojtuś – zacmokał mężczyzna. – Chyba nie tak się umawialiśmy?

– Błagam, Darek – jęknął tata i padł na kolana. – Oddam co do grosza, daj mi tylko trochę czasu.

– Czas? – prychnął. – Dostałeś go już wystarczająco dużo.

Gdzieś za plecami usłyszałam kobiecy jęk i wiedziałam, że to mama zdusiła płacz. Jeden z goryli mafiosa trzymał ją mocno, zasłaniając ręką usta. Mieszkaliśmy w bloku i każdy hałas mógł wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie sąsiadów.

– Błagam – powtórzył ojciec. – Zostaw moją córkę i żonę. One nie mają z tym nic wspólnego.

– Nie? – Dariusz udał zdziwionego. – A mi się wydaje, że tak. W końcu one również żyły za moje pieniądze, prawda? – Odsunął się, jednak nie przestawał we mnie celować.

Dariusz Najmanowicz, szef jednej z największych mafii w okolicy, usiadł na kanapie. Jego szare oczy dokładnie zlustrowały mnie od góry do dołu, a ja miałam wrażenie, jakby prześwietlały ubranie i badały nagie ciało. W tym spojrzeniu było coś, co sprawiło, że zapragnęłam stać się niewidzialna.

– Błagam – odezwał się ponownie tata.

– Ja pierdolę, Wojtek, brzmisz jak zacięta płyta – rzekł spokojnie szatyn. – Zrobimy tak, ja wezmę sobie twoją córunię, a ty w tym czasie pozbierasz forsę.

Moje serce stanęło na sekundę i nagle zaczęło bić ze zdwojoną siłą. Dostałam zawrotów głowy, ale nie ruszyłam się nawet o cal.

– Nie! – krzyknął. – Tylko nie Majka! Uzbieram kasę, obiecuję!

– Już to słyszałem.

Przełknęłam ślinę. Wiedziałam o jego długach, bo kilka dni wcześniej opowiedział mi wszystko. Pragnął tylko rozwinąć własny biznes, ale nie przewidział takiego obrotu spraw. Nie miał pojęcia, że wspólnik go wystawi i ucieknie z pieniędzmi.

– Nie możesz jej zabrać! – wołał dalej i szarpał rękoma. – Nie możesz!

Najmanowicz zmierzył mnie ponownie.

– Zacznie odrabiać twoje długi w burdelu – powiedział, jakby oznajmiał, że w dzień jest widno.

Nie mogłam złapać tchu. Sama wizja tego, o czym mówił ten człowiek, sprawiała, że pragnęłam umrzeć. Nie przeżyłabym w miejscu, gdzie tysiące rąk dotykałoby mojego ciała!

Mama znowu jęknęła i tym razem załkała bardzo głośno. Moje oczy również zaszły łzami. To nie mogła być prawda. Spojrzałam błagalnie na ojca, ale w jego oczach widziałam tylko przerażenie. Nie miał pojęcia, co robić.

– Daj nam czas – odezwałam się trzęsącym głosem. – Kilka dni.

Mafioso podrapał się leniwie po brodzie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

– Dlaczego miałbym to zrobić, złotko? – zapytał. – Dość długo już czekam.

No właśnie. Dlaczego miałby dalej czekać? Było jasne, że skoro tata nie załatwił pieniędzy do tej pory, nie załatwi ich również w ciągu najbliższych dni. Zaczęłam intensywnie myśleć.

– Mamy krewnego – wyrzuciłam z siebie. – Jest w stanie nam pomóc. Dzisiaj miał dać znać.

Dariusz zmarszczył czoło.

– Doprawdy? – Uśmiechnął się kpiąco.

– Proszę – wyjąkałam. – Kilka dni.

Szatyn westchnął, po czym wstał z kanapy. Podszedł do mnie bardzo powolnym krokiem i kucnął, by zrównać się ze mną wzrostem. Bił od niego ostry zapach markowych perfum.

– Mała piękność – rzekł.

Uniósł dłoń i długimi, bladymi palcami dotknął mojego policzka. Odwróciłam głowę, bo jego dotyk niemal palił. Zbierało mi się na wymioty, serce waliło w piersi jak zwariowane i robiłam, co mogłam, by nie krzyknąć.

– Kilka dni – powiedział. – Jeżeli nie załatwisz pieniędzy, twoi rodzice skończą pod ziemią, a ty będziesz moją dziwką. Twoja siostrunia także. Rozumiesz?

Skinęłam twierdząco głową. Najmanowicz patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, a potem wstał, kiwnął na swoich goryli i wyszedł z naszego mieszkania.

Dopadłam do bladej jak ściana mamy, która siedziała na podłodze. Z jej oczu płynęły łzy.

– Mamo, mamusiu. – Przytuliłam ją do siebie. – Już dobrze, już poszli.

Tata nadal klęczał w tym samym miejscu z przerażeniem wypisanym na twarzy. Wiedziałam, o czym myśli, i pokręciłam przecząco głową. Ucieczka nie wchodziła w grę. Dariusz znalazłby nas nawet na drugim końcu świata. Spojrzałam na mamę i chwyciłam jej twarz w dłonie.

– Musimy się wziąć w garść, dobrze? – rzekłam cicho. – Zaraz wróci Lusia, musimy jej wszystko wyjaśnić.

Pomogłam rodzicielce wstać. Ojciec jakoś sam się pozbierał.

– Co teraz zrobimy? – zapytał.

Nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer wujka. Chodziłam nerwowo po pokoju, czekając, aż mężczyzna odbierze.

– Cześć, Majka, co tam słychać?

Niemal podskoczyłam, słysząc jego głos.

– Wujku, potrzebuję natychmiast grubej gotówki. Chcą nas zabić.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Był to ułamek sekundy, jednak dłużył się w nieskończoność.

– Pogadam z szefem – odpowiedział. – Jutro przyjadę z informacjami.

Rozłączył się, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.

________________________________________

Witajcie, kochani!

Jest wstęp do powieści. W poprzedniej wersji prolog był zupełnie inny i niestety tamten utraciłam. Napisałam nowy, który ma miejsce jeszcze przed wszystkimi wydarzeniami w powieści :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Niedługo opublikuję rozdział pierwszy! 

Pozdrawiam gorąco! 

Zapach róży - ZOSTAŁA WYDANA!!!Where stories live. Discover now