Rozdział 5

3.4K 23 0
                                    


Liliana

Wybrałam się na zakupy jedynie z nudów. Kilka lat temu, nawet nie pomyślałabym, że kasa może być jedną z recept na tą dolegliwość. Myślałam raczej, że bogacze nigdy jej nie odczuwają, mając zaplanowany dzień od a do zet. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że bogaci mają gorzej niż biedota. Im nie wypada iść do kina czy na kręgle, bo takie atrakcje powinni mieć w swoich domach, które nawet najlepiej wyposażone z czasem się po prostu nudziły.

„Cichy" pojechał ze mną, choć protestowałam. Tłumaczył, że Sebastian byłby zły, gdyby dowiedział się, że chodzę sama po mieście, lecz ja wiedziałam, że miał nadzieję na seks w jednej z przymierzalni. Tak, nie byłby to pierwszy raz i pewnie, gdyby mój mąż się o tym dowiedział złoiłby mi skórę, a „Cichego" zabiłby bez wyrzutów, wiedząc, że reputacja jest ważniejsza. Ale co zrobić, gdy seks na nudę jest dobrym sposobem?

Kupiłam kilka łaszków, których chyba nawet nie zamierzałam nosić. Wolałam te od projektantów, lecz w ich butikach się nie relaksowałam. Były zbyt małe, klaustrofobiczne. Zupełnie inne niż galeria.

Postanowiłam odwiedzić jeszcze sklep z bielizną, by kupić coś na wieczór. Liczyłam, że „Cichy" ponownie odwiedzi moją sypialnię, choć ja będę udawała obojętną. Po wczorajszym analu nie miałam wątpliwości, że czuje do mnie coś więcej. Coś czego czuć nie powinien.

Za każdym razem, kiedy mnie pieprzył problemy odlatywały na inną planetę. Pozwalały żyć tu na ziemi, przez chwilę upewniając mnie, że orgazm jest najlepszym lekarstwem. Najlepszym do czasu otrzeźwienia, które przy „Cichym" przychodziło niestety zbyt szybko.

Przymierzałam kolejny stanik, gdy spostrzegłam kątem oka sylwetkę stojącą za mną. Nie widziałam twarzy, lecz byłam pewna, że to „Cichy" ma ochotę na szybki numerek. Dopiero, gdy duża dłoń zakrywająca mi usta, nie była szorstka, lecz wręcz delikatna zorientowałam się, że to nie on. Musiał widzieć przerażenie w moich oczach, kiedy wyznał szeptem:

- Ciii za kotarą stoi goryl, a wątpię, aby był szczepiony przed wścieklizną.

Pomyślałem o „Cichym", który faktycznie przypominał trochę wspomniane zwierzę, lecz w stosunku do mnie był potulny niczym mały baranek.

Moje oczy błysnęły kupując jego poczucie humoru. Był mi obcy, lecz biła od niego jakaś pozytywna aura. Wpatrywał się w mój biust, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie mam stanika. Odpowiedziałam mu w jego stylu, co wywołało u niego śmiech, który zaniepokoił „Cichego".

„Kurwa, nie tak wyobrażałam sobie ten dzień" myślałam, odprawiając goryla po większe staniki. Ciekawiło mnie, co chłopak tu robi, tym bardziej, że był przystojny i pewnie sporo młodszy ode mnie.

Gdy wspomniał coś o szukaniu pracy, czułam, że Sebastian go odrzucił podczas aplikacji do jednej z naszych firm i teraz próbował grać mną, lecz on ku mojemu zdziwieniu zaczął mnie namiętnie całować, zachłannie wpychając w moje usta język. Tak bardzo pragnęłam czegoś nowego, czegoś innego niż mógł dać mi „Cichy", że odwzajemniłam pieszczoty. Zatraciłam się w tańcu naszych języków na tyle, że ostudził mnie dopiero głos „Cichego", któremu w głębi serca dziękowałam, że nie zrobiłam z chłopakiem nic więcej, choć moje ciało krzyczało w jego kierunku.

Wyszłam z przymierzalni, opuszczając szybko sklep, aby zniknąć z pola widzenia nieznajomego. Przyspieszony puls i podniecenie kazały mi zostać, lecz rozsądek nakazywał uciekać. I pewnie, tak by się stało, gdyby nie dzwonek mojego telefonu, oznajmiający, że dzwoni mój mąż.

Tylko seksWhere stories live. Discover now