-Wróciłaś kochanie- Tony obrócił się w stronę Pepper, która powoli szła w jego stronę.
-Łap- rzuciła mu tubkę z kremem- Tym razem nie będziesz mi dyktował listę gości. I na przyszłość zdecyduj się wreszcie, czy Barnes ma być na pogrzebie, czy nie.
-Będzie, tylko zostanie zakopany dwa metry pod moją trumną- stwierdził milioner, po czym spojrzał na tubkę- Po co mi to?
-Posmaruj się- dziewczyna rozłożyła się i założyła okulary przeciwsłoneczne- A Pietro, chyba znalazłam twoje muszle.
-Co?- biegacz podniósł głowę. Oczy miał szeroko otwarte- Muszę powstrzymać muszlowe tsunami- odłożył łopatkę i pobiegł, mijając wracającego Steve'a.
Kapitan popatrzył na ślady w piasku, po czym tylko wzruszył ramionami. Obrócił się i jeszcze zobaczył Jane, wyciągającą Thora za rękę z morza. Zwrócił się w stronę leżaków, gdzie Tony, przyglądał się tubce kremu z filtrem, jakby pochodziła z innej planety. Wzruszył ramionami i usiadł na piasku.
-Znalazłem Bruce'a- powiedział wreszcie, patrząc na zamek zbudowany przez Quicksilvera.
-Gdzie jest?- zapytał Tony, wreszcie pokonując granicę i nakładając sobie krem na dłonie. Jednak po tym znów powrócił do podejrzliwego gapienia się na niego.
-Próbował coś zjeść, w obecności Wandy i Visiona.
-Udało mu się?- Pepper zerknęła w jego stronę- Ja musiałam się ewakuować.
-On też. I ja. Ten nadmiar słodyczy jest zabójczy.
-To może poślemy tam Bucky'ego i Sama?- zaproponował Tony- Wtedy będzie już z nimi spokój.
-Tony!- Steve spojrzał na niego.
-A znalazłeś, chociaż tę dwójkę klaunów?- miliarder spojrzał na niego.
-Nie...- blondyn spuścił głowę- Radzę być przygotowanym na wszystko, co jest tylko możliwe.
-Spoko- odparła Pepper- Odkąd was poznałam, jestem w stanie ciągłej gotowości.
-I dlatego własnie w naszym związku ty jesteś osobą zorganizowaną- Tony uśmiechnął się w jej stronę. Pepper w odpowiedzi zabrała mu tubkę i nałożyła sobie trochę kremu na palec, by potem dotknąć nosa miliardera. Na samym jego czubku została biała kropka.
-Teraz to już możesz wreszcie przejść do smarowania.
-Bardzo śmieszne- Tony sięgnął dłonią do nosa- Wystarczy to teraz wytrzeć i...- i zapomniał, że na dłoni miał nałożoną większą warstwę kremu. Przez to jedyne, co zrobił to rozsmarowanie go na całą twarz- Cholera.
-Język Tony- odezwał się Steve.
-Cholera to nie przekleństwo- stwierdził Iron man.
-To było przekleństwo za moich czasów.
-Tylko to już było dawno. Wiesz co? Podrzucę ci encyklopedię przekleństw, w której jest zamieszczone, co jest aktualnie modne.
-Tony....
-No co? Chcę byś jedynie dał mi z tym spokój- spojrzał w stronę Potts- Myślisz, ze on się boi, że dostanie zawał na widok tylu wulgaryzmów?
-Nie sądzę, lecz nie lepiej nie próbuj.
-W sumie racja- skończył smarowanie, po czym spojrzał w niebo.
Gdzieś w tle Jane słuchała tłumaczeń Thora na temat, w jaki sposób zaczął się topić. Steve wrócił do rysowania. Pepper sprawdzała coś na telefonie. W pewnym momencie zjawił się nawet Clint z worem pełnym muszli. Zobaczył zamek Pietra i dokończył kopanie fosy. A później zaczął go dekorować mniejszymi muszelkami. I tak minęło ponad pół godziny. Wreszcie jednak milioner nie wytrzymał.
YOU ARE READING
Marvel Avengers Academy Misja Hawaje
FanfictionAvengers, po ciężkim roku szkolnym powracają! Tym razem nie spotykają się w akademii T.A.R.C.Z.Y. lecz we wspaniałej willi Starka na Hawajach. Miliarder wielkodusznie zaprosił całą ekipę do siebie, by razem spędzić ostatnie tygodnie wakacji. Avenge...