VII

266 38 3
                                    

-Mam cię!- zawołał Bucky, przyciskając wiaderko do piasku.

Zrezygnował nawet dzisiaj ze zdrowego snu i wstał o wschodzie słońca, by wyruszyć na poszukiwaniu krabów. Miał to w planach od przyjazdu, lecz dopiero teraz udało mu się, to urzeczywistnić. Dlatego właśnie ustawił swój wewnętrzny zegar i samoistnie wstał, by nie obudzić Sama budzikiem. Nie mógł jednak się powstrzymać i domalował mu wąsy. Potem wymknął się z willi, zabierając ze sobą wiaderko, przykrywkę do niego i przynętę.

Na plaży musiał przejść do najmniej lubianej części prawie każdego planu, czyli do czekania i obserwowania. Nigdy tego nie lubił. Zawsze wolał brać udział w walce, strzelać do ludzi, lub nawet bawić się z kotkiem leserem do namierzania celów... Raz mu się zdarzyło. Po prostu chciał robić cokolwiek!

Sądził, że wytrzymuje to, tylko dlatego, że przeszedł pełne szkolenie i do tego miał wyprany mózg. To jedyna możliwa opcja.

Dlatego właśnie rozłożył się na piasku i czekał na kraby. W końcu się pojawiły i przez to musiał jeszcze bardziej udawać, że go nie ma. Obserwował je dokładnie. Każdy ich ruch i machnięcie czułkiem, zostało dokładnie obserwowane. Wreszcie większość z nich przeszła koło niego, z wyjątkiem jednego. Ten ostatni, jako jedyny go zauważył. Wtedy Bucky uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że znalazł odpowiedniego kraba do zadania, które obmyślił specjalnie dla niego.

Następnie zaczął się do niego skradać, z wiaderkiem w rękach. Krab zamrugał do niego, po czym ruszył dalej. Był szybszy, niż żołnierz się spodziewał. Wymieszał się z resztą krabów, lecz nie dało się go całkowicie zgubić. Dzięki temu wreszcie udało się mu się dogonić skorupiaka i zagrodzić mu drogę wiaderkiem.

-Teraz mi już nie uciekniesz- odchylił delikatnie krawędź i zajrzał do środka. Szybko oderwał się jednak od oglądania zwierzaka- Zabiorę cię do domu, tylko muszę najpierw położyć pod wiaderko pokrywkę, byś mi nie uciekł...- rozejrzał się i zauważył, że zostawił pokrywkę tam, gdzie wcześniej obserwował skorupiaki.

-Dobra, na chwilę cię zostawię- wstał, ciągle przytrzymując przy tym wiaderko- I pójdę po nią- puścił je i jednocześnie zaczęło ono się od niego oddalać.

-Czekaj!- Bucky rzucił się na nie, powstrzymując je przed ucieczką- Zły krab. Za karę nazwę cię... Stefan! Dostałbyś bardziej krabowe imię, gdybyś nie próbował uciekać. Teraz tylko muszę wymyślić, jak...

-To zgubiłeś?- rozległ się żeński głos tuż za jego plecami.

Bucky od razu wyprostował się i obrócił w stronę Nataszy. Miała na sobie dość luźne materiałowe spodnie do kolan, które nie były czarne, tylko jasnoszare. Koszulka na ramiączkach, też była jasna. Jedynie czerwone sandały pozostawały w klasycznych barwach Czarnej Wdowy. Wyciągała w jego stronę rękę, w której trzymała pokrywkę. Bucky wpatrywał się to na nią i jej czerwone włosy, które przez wiatr, zasłaniały jej połowę twarzy, to na pokrywkę.

-Wiaderko ci ucieka- powiedziała wreszcie do niego agentka, zerkając mu przez ramię.

-Stefan!- Bucky, z krzykiem na ustach, obrócił się i rzucił na uciekającego kraba- Zły krab!

-Stefan?- Natasza podeszła do niego- Mogę wiedzieć, dlaczego trzymasz kraba w wiaderku?

-Skąd wiesz, że to krab?- Bucky spojrzał na nią.

-Szarpałeś się z lodówką- odparła dziewczyna, siadając koło niego- I nie dało się spać.

-To ty śpisz?

-Czasami mi się zdarza- wyciągnęła jeszcze raz w jego stronę pokrywkę- Chcesz to, czy nie?

-Dzięki- wziął ją od dziewczyny i powoli podłożył ją pod wiaderko, tak, by krab musiał na nią wejść. Wreszcie jednym szybkim ruchem obrócił je i podniósł. Zajrzał potem do środka i zobaczył Stefana wywróconego na pancerzyk i próbującego się z powrotem obrócić.

Marvel Avengers Academy Misja HawajeWhere stories live. Discover now