5.

350 13 5
                                    

- Wzięłaś wszystko? Jesteś pewna?
- Tak. Sprawdzałam cztery razy.

Stali sztywno. Patrzyli po kątach, wiedząc, że to ostatnie chwile w ich mieszkaniu. Od teraz zaczynają nowe życie.

- To co? Gotowa?

Zerknął na jej rozpromienioną twarz i chwycił w ramiona trzy wielkie kartony.

- Jak nigdy. - odpowiedziała prędko.

Ponownie rozejrzeli się po mieszkaniu. Nadszedł czas przeprowadzki. Obrócili się na pięcie, wyszli na klatkę schodową, zamknęli drzwi na klucz, tym samym zamykając pewien etap w swoim życiu i odetchnęli z ulgą, że wszystkie wspomnienia tego miejsca na zawsze pozostaną wspomnieniem.

___

- Nie mogę w to uwierzyć, Piotr... - szepnęła, łącząc ich dłonie w uścisku.
- Jesteś szczęśliwa?
- Tak... Niczego mi nie brakuje do szczęścia.

Zrobiła kilka kroków w przód, rozglądając się po zakamarkach nowego domu.

- Jest coś, czego Ci brakuje, Hana... - powiedział cicho.
- Nieprawda. - obróciła się w jego kierunku i podeszła bliżej.

Pogładziła jego twarz palcem i uśmiechnęła się czule.

- Najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Dzięki Tobie udało mi się zapomnieć i patrzeć optymistycznie na życie. Tak miało być. Dziecko nie jest nam pisane.

Stał jak zamurowany, sparaliżowany. Nigdy nie mówiła tak otwarcie, szczerze, bez strachu o tym wszystkim co ich spotkało.

- Wiem, że moglibyśmy być jeszcze szczęśliwsi, ale nie można mieć wszystkiego. Teraz liczysz się tylko Ty. Tylko my. Przepraszam, że zapomniałam jak bardzo Cię kocham. Strata dziecka sprawiła, że to wszystko, do czego między nami doszło nie może być przypadkiem.
- Hana... Nie wiem co powiedzieć... Jestem szczęściarzem...
- Pamiętasz? Ten dzien, kiedy się pogodziliśmy?
- To był najpiękniejszy dzień mojego życia, Hana...

Spojrzeli przed siebie i nagle wszystko przestało istnieć. Wspomnienia ożyły, a ten jeden dzień stał się rzeczywistością.

- Potrzebujemy tu porady ginekologicznej. - rzucił szybko.
- Zawołajcie Hanę Goldberg. - rozległ się głos kobiety.

Nie trzeba było długo czekać. Jest profesjonalistką. Weszła na salę operacyjną, stanęła w odpowiednim miejscu i dokładnie przyjrzała się sytuacji.

- Już nigdy nie będzie mogła mieć dzieci... - szepnęła, stając tuż obok Piotra, by móc lepiej ocenić stan pacjentki. - Ale tylko to może je uratować...

Poczuła delikatny uścisk na swoim barku. Zerknęła przez ramię i dostrzegła sylwetkę byłego kochanka. Wzięła głęboki wdech. Po jej ciele przeszły dreszcze, a serce biło coraz mocniej. To wszystko trwało maksymalnie trzy sekundy. Zabrał dłoń, ale dla niej ta chwila ciągnęła się w nieskończoność. Dlaczego to zrobił? Chciał dodać jej otuchy? Nawet jego ciepły dotyk nie sprawi, że zapomni o tym, co się stało...

- Powodzenia. - uśmiechnęła się smutno i odeszła, ocierając się o jego fartuch.

Umyła się, przebrała i popędziła do swojego gabinetu. Stanęła tyłem do drzwi, myśląc o dzisiejszym zdarzeniu. Pod wpływem emocji, dotknęła swojego ramienia. Trzymała swoją dłoń dokładnie w tym samym miejscu, w którym położył ją Piotr i oddychała cicho, obawiając się, że najmniejszy szmer rozproszy jej myśli. Usłyszała stukanie do drzwi.

- Piotr... - wycedziła do siebie.

Obróciła się w kierunku odgłosu. Ku jej zdziwieniu, w progu zjawił się Przemek.

- Piotr miał wypadek na sali... Jedna z blach na stole upadła na jego nogę.
- Gdzie on jest? - zerwała się gwałtownie.
- Latoszek zajął się nim na SOR-ze.

Wybiegła z pomieszczenia. W mgnieniu oka znalazła się w kolejnym. Uchyliła drzwi. Weszła do środka. Piotr siedział na krześle, a jego noga pokryta była gipsem.

- Jak się okazało, miał uszkodzony staw skokowy już dzisiaj rano. Ta cała sytuacja zmusiła go do diagnozy. Gdyby nie to, zapewne do tej pory zwijałby się z bólu nikomu o tym nie wspominając.

- Jak coś zaczynam, to chcę to dokończyć... - szepnął.

Witek wyszedł, pozostawiając ich samych.

Hana przypomniała sobie sytuację z przed kilku godzin, kiedy to Gawryło przyszedł na dyżur, a na pożegnanie wziął swoją córkę na ręce.

- Ty nosiłeś ją i operowałeś ze złamaną nogą?! - krzyknęła.
- Nic mi nie jest... - szepnął. - No popatrz, kul mi nie zostawił.
- To daj, ja Ci pomogę. - zrobiła krok na przód.
- Nie chcę, żebyś mi pomagała. - odpowiedział szybko, wstając o własnych siłach.
- Ale po co Ty to wszystko robisz?! Chcesz mi zaimponować?! Już to zrobiłeś, wystarczy! Jesteś cholernie uparty, cholernie nieodpowiedzialny i cholernie niezależny!
- To wszystko co chcesz mi powiedzieć?! - uniósł głos.

Milczeli. Zrobił stanowczy krok na przód, jednak ona powstrzymała jego ruch, łapiąc go za ramiona. Patrzyli sobie w oczy, ich oddechy były przyspieszone, a w myślach znajdowało się zbyt wiele słów, tych wypowiedzianych i niewypowiedzianych, by zachować racjonalność działania. Impulsywnie szepnęła krótkie zdanie po hebrajsku, wciąż nie odrywając od niego wzroku.

- Co to znaczy? - spytał, zatapiając się w jej tęczówkach.

Jej oczy momentalnie się zaszkliły.

- Tak dawno tego nikomu nie mówiłam, że chyba zapomniałam...

Przybliżyła się do niego jeszcze bardziej. Ich twarze dzieliły milimetry. Po raz pierwszy od bardzo dawna czuli motyle w brzuchach i wzajemne bicie swoich serc.

- Ja Ciebie też... - wyszeptał wprost w jej usta, po czym wbił się w jej wargi.

Całowali się namiętnie i zachłannie, aż do momentu, w którym obydwojgu zabrakło tchu. Zerknęli na siebie z uśmiechem na twarzach i wtulili w siebie, ciesząc się tą chwilą, która na zawsze pozostanie w ich pamięci.

Ocknęli się, wybuchając głośnym śmiechem. Popatrzyli sobie głęboko w oczy, a uśmiechy zniknęły z ich twarzy.

- Już nigdy nie popełnię takiego błędu. Obiecuję. - spoważniał. - Nie było mnie przy Tobie w najtrudniejszych chwilach Twojego życia, Hana. Naprawię to. Odbuduję zaufanie. Daj mi tylko szansę. Będę o Ciebie walczył i zawsze, ale to zawsze tutaj będę. Bezwarunkowo. W zdrowiu i w chorobie. W szczęściu i nieszczęściu. Zawsze. Na zawsze.
- Od pierwszego dnia, w którym Cię poznałam, wiedziałam, że prędzej czy później Cię pokocham.
- Żałujesz?
- Nigdy. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Dostrzegła jego smutną minę.

- Ej. Popatrz na mnie. - chwyciła jego twarz w dłonie. - K-o-c-h-a-m  C-i-ę. - przeliterowała głośno i wyraźnie.
- Ja też Cię kocham... - wyznał, przybliżając się do niej.

Pocałował ją namiętnie, a jego ręce dotykały każdej części jej ciała. Momentalnie znaleźli się w sypialni. Spędzili upojne, cudowne chwile w nowej sypialni. W nowym domu. W nowym życiu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 31, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hana × Piotr | Dla Ciebie Wszystko | Na dobre i na złe Where stories live. Discover now