- Jug, pokaż mi na chwilę rękę- powiedziałam, a chłopak wykonał moje polecenie
- Coś nie tak?- zapytał
- Nie wiem, sam zobacz- powiedział i podwijając koszulkę pokazałam lewe biodro, na którym był ten sam znak
- Skąd go masz?- zapytał lekko zdenerwowany Jaquin
- Nie wiem zobaczyła to nie dawno.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Nie jest dobrze- powiedział chłopak
- Dlaczego? O czym ty do cholery mówisz?- zapytał Pea
- Co oznacza ten znak?- zapytał Jug, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi- Jaquin co to oznacza?- ponowił pytanie
- Ofiara- powiedział chłopak
- Co?- zapytałam lekko przestraszona
- To oznacza, że Archie i ty powinniście zginąć- odpowiedział chłopak
- Co ty pieprzysz, ja nawet nie grałam w tą głupią grę- powiedziałam
- Muszę Cię zmartwić Margo, ale Archie też w to nie grał- dopowiedział Jug
- Przykro mi Jughead wiem, że był on twoim przyjacielem- powiedział Jaquin że skruchą
- Niestety muszę cię z martwić, Arch nadal żyje- powiedziałam
- Jak to?- zapytał lekko przestraszony
- Tak to. A teraz powiedz kto wydawał rozkazy Northon'owi?- zapytał Jug
- Nie...- zaczął chłopak
- Chyba się nie rozumiemy- powiedziałam i podeszłam do niego
- Spokojnie Margo, powiesz nam to, ponieważ bez tej informacji cię nie wypuszczę- powiedział Jones
- Znacie go. Widziałem go tylko raz, facet w czarnym garniturze- odpowiedział chłopak
Nie mówiąc już nic chłopaki wypuścili Jaquin'a i ruszyliśmy do swoich wozów
- Sweet Pea?- powiedziałam
- Tak, kochanie? zapytał podchodząc do mnie
- Czy ty chcesz ze mną jechać do szpitala?- zapytałam
- Coś ci się stało?!- zapytał od razu mi się przyglądając
- Nie, ale mojemu dziadkowi, a i owszem- powiedziałam łamiącym się głosem
Opowiedziałam mu całą historię i stwierdził, że nie zostawi mnie samej nawet jeśli bym mu kazała, więc takim oto sposobem znajdujemy się już razem w szpitalu.
- Toni!!!- krzyknęłam kiedy ją zobaczyłam
- Margo! Boże dobrze, że jesteś myślałam, że coś ci się stało- powiedziała i mocno mnie przytuliła
- Nie spokojnie nic mi nie jest- powiedziałam i spoglądając na nią zapytałam- Jak tam dziadek?
- Jego stan jest stabilny, ale nadal ciężki. Lekarz powiedział, że to był zawał- odpowiedziała, a ja tylko kiwnęłam na to głową
Poszłam do lekarza prowadzącego zapytać się o to, czy mogę wejść do dziadka, ale uzyskałam negatywną odpowiedź, ponieważ dziadek potrzebuje teraz odpoczynku.
Razem ze Sweet Pea pożegnaliśmy się z Toni i Cheryl, ponieważ stwierdziliśmy, że pojedziemy na pole campingowe i ogarniemy trochę przyczepę dziadka. Kiedy dojechaliśmy na miejsce Sweet poszedł na chwilę do Fangs'a, który niespełna po 5 minutach przybiegł do mnie i kazał szybko przyjść przed przyczepę Jones'ów
- No co tam macie chłopaki?- zapytałam podchodząc do nich
- Sam jestem tego ciekawy- powiedział Jug
- Proszę- zachęcił nas Sweet
Razem z Jug'iem wzięliśmy plandekę i lekko ją odchyliliśmy. To co tam zobaczyliśmy było obrzydliwe i nie powinno się tu znajdować
- Czy...czy...too...naprawdę.....- zaczęłam
- Jaquin?- dokończył Jug- Dokładnie
- Wiecie, kto mógł to zrobić?- zapytał Pea
- Mam na myśli tylko jedną osobę- powiedziałam
- Jeśli myślisz, że to Lodge, to możemy być w błędzie- powiedział Jughead- To mógł być każdy
- No tak, ale ten symbol- zaczęłam- ofiara
- O mój Boże muszę znaleźć Archie'go- powiedział i wsiadając na motor pojechał przed siebie
- Chłopaki weźcie łopaty i bierzemy to ciało, trzeba je zakopać- powiedziałam i już się nie odzywając ruszyliśmy do pracy
Po godzinie wszystko było ogarnięte i mogliśmy pojechać do domu. Od razu po wejściu ruszyłam do łazienki, gdzie zmyłam z siebie pot i resztę brudów z tego dnia. Owinęłam się ręcznikami i wyszłam z toalety. Wzięłam bieliznę i ściągając ręcznik włożyłam ja na siebie. Po chwili poczułam pocałunki składana na moim karku.
- Nie dzisiaj Sweet- powiedziałam
- Coś cię trapi?- bardziej stwierdził niż zapytał
- Tak- powiedziałam odwracając się do niego- nie dość, że dziadek jest w szpitalu to jeszcze boję się, że nie długo skończę jak Jaquin-dokończyłam łamiącym się głosem
- Nawet tak nie myśl- powiedział patrząc mi w oczy- Pamiętaj ja zawsze będę przy tobie i choćbym miał zginąć to cię uratuję- dokończył i złożył czuły pocałunek na moim czole
Ja tylko w odpowiedzi wtuliłam się w jego nagi tors i zamykając oczy rozkoszowałam się jedyną piękną chwilą w ten okropny dzień. Oczywiście musiał nam ją przerwać mój kochany telefon
- Halo?- powiedziałam lekko zła
- Hej Margo, tu Jug- odpowiedział głos po drugiej stronie
- Hej Jug, co się stało?- zapytałam zmartwiona
- Muszę odejść, proszę zajmij się tatą i Serpent, tylko ty możesz to zrobić, bo tylko tobie w pełni ufam- powiedział
- Jug, o co chodzi?!- zapytałam zdenerwowana i lekko niedoinformowana
- Żegnaj Margo!- powiedział i zakończył rozmowę
- Jug! Halo! Jug! Japier*le!!- powiedziałam zła
Hejka kochani co tam u was słychać? Mam nadzieję, że część wam się podoba. Chciałam wam podziękować za 9k czytających i 566 gwiazdek, ponieważ jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i radość, że jednak ktoś docenia moje starania i chcę abym to kontynuowała. Chciałabym wam różnie ogłosić, że razem z Po_Prostu_Dread założyłyśmy wspólne konto na wattpad, na którym będziemy umieszczac nasza poezję. Byłabym wdzięczna abyście zajrzeli na nie i zostawili ⭐ ja i zaobserwowali, ponieważ myślę, że jest naprawdę warto to zrobić. DZIĘKUJĘ!!❤️❤️
A oto profil:
Pozdrowionka:
Black_Angel
YOU ARE READING
~Węże też potrafią kochać~Sweet Pea (Zakończona)
FanfictionMargaret jest siostrą bliźniczką Toni i również należy do gangu. Ma tam wielu znajomych jak i przyjaciół jednym z nich jest Sweet Pea, który jako pierwszy wyciągnął do niej pomocną dłoń. Pewnego razu dziewczyna zaczyna na niego patrzeć z innej persp...
Rozdział 22
Start from the beginning