Jak go rozweseliłaś?

1.6K 47 104
                                    

Uspokoiłaś/pocieszyłaś

Scott: Gdy Douglas zabrał jego matkę za pomocą bicza Jeźdźca Widmo, to zostaliście tylko wy, Lydia, Malia i Liam. Bał się, że stracił ją na zawsze. Byłaś przy tym, gdy Melissa i Chris zostali zaatakowani. Kazali Ci uciekać, nie chciałaś, ale musiałaś.

- Najpierw Stiles, teraz moja mama - rozpłakiwał się chłopak.

- Scotty, chodź na moment - chwyciłaś go za dłoń i wyszliście z salonu do kuchni.

Oparłaś go o ścianę tak, żeby nikt was nie widział. Wtuliłaś się w niego i położyłaś mu dłoń na policzku.

- Spójrz na mnie - chłopak podniósł wzrok, a ty drugą dłoń ułożyłaś na wysokości jego serca - uspokój się. Wiem, że jest ci trudno, nie tylko tobie, nam wszystkim.

Wiedziałaś, że chłopak był z nimi najbardziej związany, w dodatku był emocjonalny, więc starałaś się podchodził z tematem powoli.

- Weź głęboki wdech - zrobiłaś pauzę - i spokojnie wydech - powtórzyłaś to kilka razy.

- Jak ich znajdziemy? - zaczął - nie możliwe jest to, żebyśmy się tam przedostali.

- Mam być szczera? Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Znajdziemy wspólnie sposób. Mogę się założyć, że wszystkie osoby, które nam zabrano dopingowałyby nam, żeby znaleźć sposób. Nie będzie łatwo, ale damy radę. Stawimy czoło Jeźdźcom i zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby chociaż jedna osoba mogłaby się uwolnić. Ile razy byliśmy bezradni? Ile razy straciliśmy całkowicie nadzieję? Ile razy nam nie wyszło? - zrobiłaś dłuższą pauzę, aby wziąć większy oddech - Scottuś, ile razy znaleźliśmy rozwiązanie? Ile razy powiedzieliśmy "nie, nie możemy się poddać!"? Ile razy nam się udało? Jeżeli się cofamy, to tylko po to, żeby wziąć rozbieg - na twarzy chłopaka wkradł się uśmiech.

- Masz rację, musi nam się udać.










Stiles: w ostatnich dniach w Beacon Hills było spokojnie. Mogło oznaczać to ciszę przed burzą, czego byłaś pewna w 80%. Chłopcy, Mieczyk i Scott, oczywiście musieli ratować świat przed złem. Stiles już tracił nadzieję z że jego sens bycia w Beacon Hills ma sens.

- Tu jest zbyt spokojnie. Po wszystkich ostatnich wydarzeniach z Doktorami, Nogitsune, stadem alf... Wszyscy mają się dobrze. Naszym zadaniem było ratować ludzi, ale już nie ma przed czym - rzekł zrezygnowany Stiles.

- To dobrze, że wszyscy mają się dobrze. Nikt nie cierpi, wszyscy są szczęśliwi. Jeśli chodzi o was... Ratować możesz ludzi wszędzie. Zawsze się znajdzie osoba, która będzie potrzebowała pomocy. Nie będą to sprawy życia i śmierci wielu osób, ale warto chwilę odpocząć.

Chłopak usiadł na kanapie i zaczął nerwowo pstrykać palcami. Stanęłaś za nim i zaczęłaś masować jego plecy.

- Cisza przed burzą - dodałaś.

- Co? - odwrócił się i uderzyłaś go delikatnie głowę. Chciałaś, żeby się rozluźnił, a jeżeli będzie tak się wierzgać to nic nie zdołasz.

- Cisza przed burzą - westchnęłaś - musi się uspokoić, nazbieracie siły, a jak przyjdzie mocniejszy przeciwnik-będziecie przygotowani na atak.

- To ma jakiś sens - znowu się szybko odwrócił, a Ty ponownie uderzyłaś go lekko ręką w głowę.

- Masz owsiki w tyłku czy co?! Może mam cię przykuć do stołu? - zdenerwowałaś się, ale szybko wróciłaś do normy.

- Przecież ja nigdy nie umiem usiedzieć w miejscu. Z resztą, muszę przygotować refleks, bo jak nas zaatakują to będę szybszy - parsknęłaś - sama tak mówiłaś!








Teen Wolf ~ PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz