8 💐

120 10 31
                                    

-Witaj Freddie!- mówił donośnym głosem menadżer całej grupy spisując jakieś papiery.
Freddie ściąga okulary i mówi:
-Witaj Miami.-
-Wiedziałeś o tym, że Kashmira nas odwiedziła?-
-Co? Moja siostra? Przecież ona jest teraz w Nowym Yorku!- wykrzyczał z przejęciem Fred.
-Ale.. dzisiaj do studia przyszła dziewczyna, która podawała się za twoją siostrę; miała krótkie blond włosy i ...- w tym momencie przerwał mu Mercury.
-KRÓTKIE BLOND WŁOSY? TO BYŁA LUCY PALANCIE!- ryknął wściekły Freddie
-Ale.. ale..-
-Żadne ale, przez ciebie muszę to teraz naprawić!-








——————————————————-

-Naprawdę?! Jeju dziękuje.. Jesteś taki miły po tym wszystkim, i taki spokojny. To napewno wyjdzie Wam na dobre.- odpowiedziałam do telefonu po czym się rozłączyłam.

Byłam tak bardzo uradowana i szczęśliwa. Brian postanowił spotkać się z Freddim i wszystko objaśnić. Szkoda że to wszystko przeze mnie..

Ding dong!

-A co to? Dzwonek do drzwi, przecież ja nikogo nie zapraszałam.-
Otworzyłam drzwi i u progu ujrzałam „śmiecia".
-Co ty tu robisz?- spytałam odruchowo
-Moja najdroższa. Ja chcę cię bardzo przeprosić i ...-
-Nawet mnie nie przepraszaj! Już po wszystkim! Niczego nie ma i nie będzie między nami! To koniec, rozumiesz?
-Ale ty nie wiesz jak bardzo ciebie potrzebuje.. po tym co zrobiłem moim przyjaciołom... nie mogę się pozbierać! Nie jestem taki sam jak na scenie... jestem taki słaby!-
-Widocznie zrobiłam już to o co prosiłeś.-
-Jak to?- spytał zdziwiony Fred.
-Jeszcze mi podziękujesz. A tymczasem, żegnam Cię.- odpowiedziałam spokojnie i zamknęłam drzwi wejściowe. Czyż dobrze postąpiłam? Tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że niedługo May do niego zadzwoni i ustali termin spotkania - widocznie Freddie jeszcze o niczym nie wie.





——————————————————

Dwa dni później.


-Ughhhh... ta niezręczna cisza psuje wszystko.- pomyślał Brian po czym spojrzał na znudzonego Rogera.
-To kiedy on przyjdzie?!- spytał blondyn
-Za chwilkę.. przynajmniej tak się z nim umawiałem. Napewno nie chcesz niczego do picia, John?-
-Nie, nie... ale miło że pytasz.- odpowiedział zmieszany Deacon.
-Kto ci podsunął ten pomysł z pogodzeniem się z Freddim?- spytał Rog
-Lucy, ale sam się z nią zgadzam.- odpowiedział poważnie pudel.
-O nie! Tylko nie ta dziewucha! Ty nie widzisz tego jak ona tobą miota?! Jesteś cały czas ślepo zakochany w tej szmacie!- wykrzyczał Roger, który już szykował się do wyjścia.
-Zostań Roger! Proszę cię, to wyjdzie nam na dobre. Wiem że zachowała się jak suka.. ale w tym ma racje.
-Potwierdzam.- dodał John drapiąc się po głowie.
Niebieskooki spojrzał na swoich dwóch przyjaciół po czym dodał:
-No dobrze, jeśli tak sądzisz. Zostanę, bo tobie ufam.-

Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi.

-To on.- skomentował krótko Brian - idę otworzyć.-
-Cześć.- powitał sucho Freddie kolegów z zespołu. Nie było w tym tej ekspresji co zawsze. Tej zabawnej arogancji i sarkazmu. Widać było, że coś mu leży na sercu.

-Wiem, wiem. Zachowałem się jak dureń więc ja zacznę.- powiedział Fred -Bardzo was przepraszam. Wszystkich. Co do jednego. A Briana szczególnie. Nie wiem co musiałbym oddać aby zapłacić za twój ból. Za ten straszny dzień. I ten kolejny, w którym pokłóciliśmy się na próbie. Teraz wiem że miałeś 100% racji, zresztą jak zawsze. I mowię to szczerze. Więc, jeśli nadal mnie za to nienawidzisz, nie będę miał Tobie tego za złe.- skończył i jedna łza spłynęła mu po policzku. Oczy Rogera zabłysnęły gdyż nigdy nie widział Mercurego tak przejętego i smutnego. Chyba po raz pierwszy zobaczył, jak ten przyznaje się do winy.
-Wow.- zaklaskał trzy razy blondyn- co ty na to Brian?-
Wzrok wszystkich spoczął na gitarzyście. A ten był bardzo zmieszany. Westchął i wyszedł z salonu, bodajże do swojego pokoju.
Wszystkim biły serca ze strachu. Fred był pewien odmowy i już kierował się do korytarza. Czyżby przegrał? Pierwszy i ostatni raz? A wszystko wyglądało jak w bajce. Czar prysł. Bulsara zrozumiał to idąc przez ciemny korytarz Maya. Usłyszał jednak jego pewne kroki wracające do salonu. Po czym odezwał się do ‚przyjaciela':
-Freddie, popatrz.- powiedział brązowooki po czym podał mu pogniecioną kartkę. Ten odwrócił się i ją wziął. Przeczytał szybko tekst zamieszczony na niej i spojrzał na bruneta. Nastąpiła cisza.
-Wiesz co to?- spytał May,
-Nie. Jakaś karteczka z twoim pismem.. no i pięknym tekstem.- odpowiedział Freddie,
-Tak, jest to tekst, część napisałem gdy byłem szaleńczo zakochany w Lucy, a drugą część gdy jej nienawidziłem.-
-Po co mi to dałeś?- spytał zmieszany Mercury.
-Bo to tekst naszej nowej piosenki w albumie.- odpowiedział radośnie po czym złapał Freddiego za bark.- jaką dasz jej nazwę?-
-To znaczy że zespół Queen powraca?!- spytał z niedowierzaniem Bulsara.
-Na to wychodzi.- odpowiedział Roger
-Tak, wybaczam ci Freddie. Widać, że żałujesz swojego czynu.-
-Dziękuje! Dziękuje!- wykrzyczał uradowany Fred i rzucił się z otwartymi ramionami na gitarzystę. Ten lekko zdziwiony też przytulił wokalistę. Po tym serdecznym uścisku Brian ponowił pytanie:
-To jaką nazwę proponujesz?-
Freddie stał jak słup. Musiał bardzo dobrze przemyśleć odpowiedź. Przypomniał sobie chwilę niewiedzy i strachu, która towarzyszyła mu chwilę temu. Teraz jest już spokojny. Krótki korytarzyk zamieniał się w hol. Było to tak daleko stąd.

-Long Away!- odpowiedział pewnie Bulsara,
-Piękna nazwa- skwitował John przyglądając się sytuacji.
-Tak więc, jedną z piosenek na nowym albumie będzie „Long Away"- powiedział Brian, jak gdyby był zadowolony z życia. Może naprawdę taki był, bo nie lubił popadać z kimkolwiek w konflikt.



——————————————————

Następnego dnia




Wracałam z lekcji gitary, gdy zauważyłam grupkę mężczyzn idących chodnikiem. Ale zaraz! To pudel! Brian, John, Roger i Freddie. Idą żartując sobie wesoło. Udało się, w końcu. Ich relacje się polepszyły. Aż uśmiech zmalował mi się na twarzy. Pośpiesznie do nich podeszłam.
-I jak?- spytałam wesoło.
-Bardzo dobrze- odpwiedział Brian. Po czym zapatrzył się chwilę na Lucy. Przypomniał mu się jej piękny uśmiech i te błękitne oczy.
-A u ciebie?- spytał dodatkowo Roger wyrywając Briana ze spojrzenia.
-Też świetnie- odpowiedziałam po chwili. Ten wysoki brunet ze stosem loków był najprzystojniejszym mężczyzną jakiego spotkałam.
-Kocham go.- pomyślałam po czym pożegnałam się z zespołem i wróciłam do domu.





————————————-

Taki tam happy end

Ale spokojnie to nie wszystko 😛

👑👑👑

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 01, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You win, you lose.Where stories live. Discover now