ᶰᶤᵉʷᶤᵉᵈᶻᵃ

64 13 1
                                    

to był mój czwarty dzień w klasztorze. zatrzasnąłem szkicownik, po raz kolejny w tym tygodniu przegrywając z frustracją, jednak, przypomniawszy sobie słowa mężczyzny z dziedzińca, zmusiłem się do otwarcia go na powrót, na nieudanym szkicu. przewróciłem kartkę, mając wrażenie, że w moim żołądku też coś się przewraca. "za jakie grzechy?" - pytałem znowu sam siebie, jednak musiałem zrobić to trochę zbyt głośno, zważając na odpowiadający mi, ciepły uśmiech zakonnika. on właściwie zawsze się tak uśmiechał. ponad to, jako, że nie był łysy czy tęgi, zupełnie nie pasował do stereotypu. mówił też na swój własny, jakiś kosmiczny sposób. "ty mi powiedz, chłopcze" - nigdy nie zapomnę tych słów. same w sobie były niezwykle irytujące, naprawdę ale przez usposobienie tego człowieka, nie mogłem się nie uśmiechnąć, słysząc jego głos. patrzył na mnie też jakoś dziwnie. jego wzrok nie dusił tak bardzo, jak innych. westchnąłem. ciężko, męczenniczo. "nigdy się z nim nie rozstajesz?" - zapytał, zaglądając mi przez ramię, cholera jasna, centralnie na szkicownik. racja, ile razy się z nim nie mijałem, za każdym razem miałem w ręku przynajmniej ołówek. spojrzałem mu w oczy, ale przez to tym bardziej nie mogłem go zrozumieć. nie oceniał, nie szydził. był dziwny. "nie patrz tak, są..." - zawahałem się. bałem się o nich mówić. były za bardzo 'moje'. "są słabe, ostatnio coraz gorsze" - wstydziłem się. było dla mnie ważne co pomyślą ludzie, widząc moje prace. zaśmiał się. nie szyderczo, śmiał się głęboko, cały czas się uśmiechając. pochylił się nade mną i przełożył kartkę w szkicowniku. patrzył na moje rysunki jakoś dziwnie. z uznaniem, jak ci ludzie na freski, kiedy zwiedzaliśmy klasztor. położył dłoń na moich włosach i zmierzwił je, tak nietypowo - ciepło. uśmiechnął się, w zastanowieniu i powiedział coś, o czym pamiętać będę chyba do końca życia: "mówią, że największą sztukę człowiek tworzy wolą i sumieniem, a objawia ją słowem". i właśnie przez to, przez następne dni skupiałem się na wszystkim, co myślałem i mówiłem, zastanawiając się "czy jestem artystą?". na to pytanie odpowiedział mi po tygodniu: "nie przestawaj tworzyć, mój chłopcze, bo świat potrzebuje twojej sztuki".

ˢˡᵒʷᵉᵐ ᵐᵃˡᵒʷᵃᶰᵉUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum