Rozdział Sylwestrowy🎉

256 28 17
                                    


Ehhh, wiem, że jest już grubo po Sylwestrze, ale co mi tam. Lepiej późno, niż wcale, prawda?

Dziękuję wszystkim, którzy znaleźli to gdzieś głęboko w czeluściach Wattpada, a w szczególności tym, którzy zostawili mi głos lub jakieś miłe słowa w komentarzach💕- nawet nie wiecie, jak wspaniale jest czytać takie rzeczy.
Ten rozdzialik dedykuję amatorka04 - mojej pierwszej czytelniczce, która kibicowała mi na długo przed tym jak to trafiło na Wattpada.💞


Baz


10...
9

...

Odwracam się na pięcie od stołu z przekąskami. Wspinam się na palce i szukam Snowa w tłumie.
8...
7...
Jest. Stoi obok obejmujących się Bunce i jej chłopaka. Przepycham się przez masę ludzi idąc w jego kierunku.
6...
5...
Staję przy nim, moje palce odnajdują jego rękę. Patrzy na mnie z uśmiechem. Razem wykrzykujemy kolejne cyfry, a przy każdej coraz mocniej ściskam jego dłoń.
4...
3...
To był wspaniały rok.
2...
...1!
Gdy wybija północ, całuję Snowa bez namysłu i wszystko znika.

Simon

Z chwilą rozpoczęcia odliczania Penelope i Micah przerywają kosmicznie nudną rozmowę o noworocznych zwyczajach w wioskach magicznych na przestrzeni wieków i obejmują się ciasno. Penny ma zarumienione policzki i rozmazaną szminkę, a w ręce ściska kieliszek szampana.

Rozglądam się za Bazem, ale nigdzie go nie widzę. Razem stwierdziliśmy, że Sylwester w mieszkaniu któregoś z nas byłby trochę nudny, więc wybraliśmy się na miasto, by świętować z Normalnymi pod gołym niebem.

Nagle czuję jak Baz ściska moją dłoń i uśmiecham się do niego z wdzięcznością. Wybija północ, a ja zauważam jeszcze kątem oka Penny wskakującą w objęcia Micah gdy Baz przyciska usta do moich i czas się zatrzymuje.

Baz

Znikają ludzie i krzyki. Istnieją tylko usta Snowa na moich wargach, jego ręce na moich ramionach, moje dłonie na jego biodrach.

Myślałem, że kiedy będziemy już tak długo parą to wszystko stanie się dla mnie zwyczajne, ale się myliłem. Na Crowleya, Snow, wciąż działasz na mnie tak, jak przy pierwszym pocałunku!

Moje dłonie wspinają się coraz wyżej po jego plecach, on całuje mnie coraz mocniej wciskając mi palce w ramiona.

Gdy nad nami wystrzelają fajerwerki, mam wrażenie, że wszechświat istnieje tylko dla nas.

Simon

Mogło równie dobrze minąć kilka minut i kilka godzin. (A jak dla mnie, nawet kilka dni). Już od dawna nie słyszę wybuchów sztucznych ogni.

Zaczyna mi brakować powietrza, więc dysząc ciężko delikatnie odsuwam się od Baza. Spoglądam na jego twarz. Mój wzrok prześlizguje się kolejno po opuchniętych od pocałunku wargach, wysokich kościach policzkowych i pięknych szarych oczach, aby w końcu zatrzymać się na lśniących włosach zaczesanych szykownie do tyłu.

Bez namysłu wsuwam w nie palce i znów próbuję złączyć nasze usta, gdy słyszę natarczywe chrząknięcie.

Odwracam się gwałtownie, i widzę, że chociaż o północy staliśmy w tłumie ludzi, teraz otacza nas kilka kroków wolnej przestrzeni. Większość osób udaje, że nas nie widzi, ukradkiem rzucając w naszym kierunku ciekawskie spojrzenia. Po mojej lewej grupka nastolatek w sylwestrowych maskach chichocze, bezczelnie się na nas gapiąc.
Wysoki chłopak z puszką piwa w ręce gwiżdże głośno, a starszy mężczyzna, który nam przerwał, wraz z żoną obdarza nas pełnym dezaprobaty spojrzeniem.

Płonę rumieńcen i spuszczam wzrok. Rany. Chyba naprawdę przesadziliśmy, w końcu nie jesteśmy tutaj sami. Kątem oka zerkam na Baza, który, ku mojemu zdumieniu, nie dał się wyprowadzić z równowagi. Posyła otaczającym nam ludziom promienny uśmiech błyskając białymi zębami.

- Szczęśliwego Nowego Roku! - wrzeszczy, po czym odwraca się w moim kierunku. Patrzy na mnie czule i ujmuje moją twarz w dłonie. Gładzi placami moje policzki jakby próbował zmazać z nich rumieniec.

Próbuję zerknąć na starsze małżeństwo, które najwyraźniej zatkało z oburzenia, ale Baz nie pozwala mi odwrócić głowy. Patrzy mi w oczy i przesuwa kciukiem po mojej dolnej wardze.

- Nie daj się im. Rób swoje, Simonie - szepcze znów przyciągając mnie do siebie.

Our Universe • Snowbaz ✨حيث تعيش القصص. اكتشف الآن