Wszystko na jedną kartę

359 24 3
                                    


Baz

- Gotowy?
- Gotowy.
Stoimy w sypialni w moim mieszkaniu. Snow kiwa głową, lecz w jego oczach widzę cień zwątpienia. Ale ja się nie waham. Już dawno podjąłem decyzję. Chwytam jego twarz w dłonie i całuję go jakby zaraz miał się skończyć świat. Snow z początku niepewnie odwzajemnia pocałunek. Patrzę w jego przepełnione ufnością oczy i czuję, że kocham go jak nigdy wcześniej. Staram się zapamiętać dotyk jego gorących warg na moich ustach - to może być ostatnia szansa. Powoli wysuwam kły.

Simon

Wzdrygam się czując jego zimne kły w moich ustach i natychmiast robi mi się głupio z tego powodu. Przecież niedługo sam będę takie miał (czy Baz też będzie się wtedy wzdrygał gdy to ja będę go całował? Koszmar). Napieram na niego mocniej zmuszając go do cofnięcia się. Gdy czuję w ustach słodki smak krwi wiem, że nie ma już odwrotu.

Baz

Krew Snowa jest taka słodka, taka pyszna. Gdy wiotczeje w moich ramionach jestem wciąż wpity w jego usta. Z najwyższym trudem odrywam się i kładę go na łóżko. Jest lekki jak piórko. Pokusa by znów wziąć Snowa w ramiona i całkiem osuszyć go z krwi szarpie moim żołądkiem. Na podłogę skapło kilka bordowych kropel tworząc plamę na białych deskach. Powstrzymuję się przed padnięciem na kolana i zlizaniem jej. Oddycham głęboko tak jak nauczyła mnie terapeutka (wdech - wydech, wdech - wydech). (Nie zwierzyłem się jej oczywiście z wszystkich moich problemów - gdybym to zrobił sama musiałaby sobie szukać terapeuty). Gdy kończę patrzę na leżącego na łóżku Snowa i moje pożądanie powoli zaczyna zmieniać się w przerażenie. Jest nieprzytomny i z każdą minutą staje się coraz bledszy. Jego chłodnym ciałem co jakiś czas wstrząsają dreszcze. Próbuję przypomnieć sobie czy u mnie też tak to wyglądało, ale szybko się poddaję - kompletnie nic nie pamiętam. Nie potrafię myśleć jasno. Próbuję ocenić czy ma wyczuwalny puls (czy wampiry w ogóle mają puls? Rozpaczliwie podciągam rękaw koszuli żeby to sprawdzić, ale słyszę tylko swój przyspieszony ze strachu oddech). A co jeśli go zabiłem (znaczy, zabiłem zupełnie, na śmierć)? Co jeśli wyssałem za dużo krwi? Co jeśli stracę go już zawsze przez pieprzony brak samokontroli? Pochylam się nad jego ciałem i zaczynam głośno szlochać. ,,Miałeś w sobie tyle życia Simonie Snow, a ja ci je odebrałem." - myślę. Chwytam jego bezwładną dłoń i potrząsam nią chcąc przywrócić go do życia. Kładę głowę na jego piersi i moczę mu sweter gorącymi łzami. Nasz związek rozpoczął się wraz z pocałunkiem i pocałunek go zakończy. Mój wszechświat otworzył się wraz z pocałunkiem i to pocałunek go znów zatrzaśnie.

Simon

Ciemność.




Ból.
Straszliwy ból wyrywający wnętrzności i wypełniający ciało ogniem.
Płonę.
Płonę żywym ogniem!

A więc tak się czuje kiedy się umiera? Nie pustka, nie tunel ze światłem na końcu, tylko ból tak palący, że nie masz wątpliwości, że zaraz przyjdzie śmierć.

I nagle impuls, jakby mnie podpięto do prądu.

Jest mi zimno i czuję się jakbym miał na zębach aparat ortodontyczny. Długi, spiczasto zakończony aparat ortodontyczny.
Jestem zmęczony i boli mnie całe ciało
Gdzie ja jestem?
Otwieram oczy.
Widzę nad sobą zapłakaną twarz Baza. Uśmiecham się słabo, pokazując kły, ale on mnie nie widzi.
- Baz. - mówię.
Odwraca się do mnie z cierpieniem wymalowanym na twarzy, które na moich oczach zmienia się w bezbrzeżną ulgę. Teraz patrzy na mnie wzrokiem przepełnionym miłością
- Simon. - mówi i przyciąga mnie do siebie w pocałunku.

-
Wszystkie postacie występujące w tekście należą do Rainbow Rowell.

Our Universe • Snowbaz ✨Onde histórias criam vida. Descubra agora