Jakieś dziesięć minut po tym, jak tata wyjechał autem spod domu podniosłem się z tej kanapy. Nie, żebym był głodny... Po prostu chciałem przekąsić coś z nudów... Otworzyłem lodówkę a tam tak... mleko, masło, margaryna, jajka i jakaś wędlina. Żadnego jogurtu, żadnej mlecznej kanapki... Bez namysłu chwyciłem w rękę karton mleka, no napiłem się. Zimne było jak nie wiem co. Ledwo się wzdrygnąłem, a oto w salonie pojawił się tata. Spojrzałem w dół. Kurcze! Stałem boso! Wsunąłem mleko z powrotem do lodówki i jak wystrzelony z orbity wskoczyłem do łóżka pod kołdrę.

Tata spojrzał na mnie groźnie.

- A co to za wędrówki? Nawet na chwilę nie można cię spuścić z oka? – odezwał się zdejmując kurtkę.

- Pić mi się chciało... – odpowiedziałem obruszony. Ledwo wszedł do domu, a już mnie się czepia.

- To albo było na mnie poczekać, albo założyć kapcie, nalać sobie mleka do szklanki i zagrzać w mikrofali. Ty w ogóle nie myślisz nad tym co robisz!

- Dobra, nie krzycz – szepnąłem. Myślałem, że tata tego nie usłyszy, ale usłyszał. O dziwo, nie wkurzył się na mnie.

- Dobrze, nie będę się unosił, ale na drugi raz pamiętaj, albo powtórzymy wczorajszą lekcję, jasne?

Pokiwałem głową.

- No, będę pamiętał – odpowiedziałem, a tata wszedł do kuchni, wziął w rękę ten sam karton mleka, który przed chwilą był w moim władaniu, wyciągnął z szafki mały garnek. Już chciałem mu powiedzieć, że nie musi grzać dla mnie mleka, bo przecież się napiłem, ale nim otworzyłem usta, odezwał się tata.

- Zrobię ci kakao – rzekł. Nawet się ucieszyłem, bo chodziło za mną dzisiaj słodkie.

     Parę minut później tata przyniósł mi kubek gorącego kakao. No, takie coś to mi się podoba. Znów przyłożył mi rękę do czoła.

- Nie masz ty gorączki? Dziwnie ci z oczu patrzy...

        Podał mi leżący na stoliku termometr. Szybko wsunąłem go sobie pod pachę, wypiłem kakao a potem tak mnie zmuliło, że położyłem się na boku i przymknąłem powieki. Tak więc nie wiem, ile miałem tej gorączki.

       Kiedy się obudziłem w domu był już Olek. Tata podgrzał mi zupę, ale nie byłem za bardzo głodny. Coś tam podziamdziałem, żeby tata się mnie nie czepiał. Potem on pojechał na wywiadówkę do szkoły Olka, a ja i mój brat zostaliśmy w domu sami. Wziąłem sobie laptop taty na łóżko, ułożyłem się wygodnie, a Olek rozłożył się przy stole z lekcjami.

- Nie chcę cię straszyć, ale ja po ostatniej wywiadówce przez trzy dni nie mogłem na dupie siedzieć – odezwałem się do Olka.

Mój brat uniósł na mnie wzrok znad książki.

- Mi to raczej nie grozi, oceny mam dobre, a o uwagach mówiłem tacie na bieżąco – odpowiedział. – Chcesz żelki? Mam w plecaku...

- No – kiwnąłem głową.

      Olek rzucił we mnie nienapoczętą paczką moich ulubionych misi Haribo. Rozgryzłem opakowanie zębami i wyjadłem wszystkie czerwone miśki zaczynając od głów a kończąc na nogach. Biedny Olek, męczył się nad fizą podczas kiedy ja zajadałem się żelkami. Pomyślałem, że mój braciszek ucieszy się, jak go poczęstuję. Rzuciłem w niego żelkiem.
Ale miałem frajdę, jak zobaczyłem minę Olka.

- Co mi rozrzucasz moje żelki? Ja tego sprzątał nie będę – burknął na mnie a ja nic nie odpowiedziałem. Wziąłem kolejnego żelka, zielonego, i rzuciłem nim w Olka. Gdyby nie zasłonił się ręką, dostałby w twarz. Cela to ja mam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now