-028-

1.4K 60 8
                                    

Krążyłam po pokoju Aleka. Ten obok zamurowalam i zaklebnowałam by nie dano jakiemuś łowcy pokoju obok. Miałam to w dupie co pomyślą i czy będą źli. Bardziej byłam przejęta tym że miałam się zaręczyć.

-Viccia jak będziesz tak chodzisz zawalisz nam piętro.

-i dobrze może spadnie na któryś pusty łep a mnie zabije żebym nie musiała się żenić, czemu jetse stają spokojna przecież oni chcą ciebie i mnie.

-clary jest demonem może łatwo się upodobnić do chłopaka i wystartować. W brew pozorom jest tam toeche krwi anioła dzięki czemu zniesie runy i nie wykryją jej tutaj, Sebastian też chce przyjść.

-ale nawet jeśli nie powiedziałam że chce się żenić z Sebastianem!

-no wiesz... on jest pewny tego ...

-nawet się nie całowałam.

-to dobrze, będą cię cenić jeszcze bardziej za niewinność a facet mający świadomość że to twoje pierwsze razy będzie cenił to że czekałaś na tego jedynego.

-ale ja chce czekać na jedynego chodźmy do końca świata...

-jak zareagowała na miecz?

-poważnie!? będziemy mówić o mieczu ...  nie zmieniaj tematu..  no i jest z nas dumna awansowałam j teraz mogę robić co mi się żywnie podoba. Oczywiście poszło to do clave a teraz tamci już wiedzą od przyjaciół i rodziny słyszysz wiwatownaie?

Opsoram się o szafkę wściekła i patrzę w sufit. Idioci!

Alek

Uderzyłem kolejny raz w worek czując jak moje kostki krwawią.

-Alek może wystartuj.

-że co? o co ci chodzi?

-robisz sobie krzywdę. Najpierw warga nieświadomie że wściekłością a później przyszłes tu i od półtora godziny nawalasz w worek. Masz okrwawione dłonie i spodnie.

-co z tego?

-jesteś zły bo będą się starać o jej rękę.

Pojawia się obok Henry.

-jace ma rację jesteś cholernie zazdrosny. Tak na potęgę. Nie powiesz jej bo sam nie chcesz przyznać przed sobą swoich uczuć.

-nie mam uczuć.

udeżam w worek ale moja dłoń. zatrzymuje Henry który łapie moja dłoń. i zaczyna owijać w bandaż.

-masz uczucia, masz je bardziej niż ktokolwiek z nas. Alek to niezdrowe.

-dajcie spokój... to jest wnerwiajace-zaczynam, ja się cudem wyrwałem od pierścionka, a moja siostra i Viccia będą do tego zmuszone jakim prawem? Durnym prawem clave.

-wiec. Pierwszy raz w życiu powiedziałeś że zasada clave jest głupia.

-Zamknij ryj Jace bo skończysz jak moje dłonie.

Warczę na niego a ten wystawa ręce w geście obronym.

-dobra tak nie zdziałamy, powiedz co czujesz odkąd się pojawiła .. czy wogule coś czujesz.

Z owiniętymi kostkami zaczynam dalej obijać worek.

-wkurza mnie. Tak na potęgę, nigdy nie czułem. się tam zdekoncentrowany i rozproszony jak przy tym małym blond świże łamiącym wszystkie reguły moich gier. Tak zły nie byłem przy nikim. Promyczek jest inteligentny ale wkurwia mnie jak nic innego. Odkąd się obudziła wyzywa tylko mnie. Mimo to podziwiam ja bo doruwnuje siła mi... jednak na cholerę ona chce być zimna a i nie mieć uczyć, ona nie ogarnia że życie bez nich jest szare i bure m, prosiłem ją by nie próbowała taka być ale ona mi znów przyjechała w nos. Wariuje przy niej. Próbuje się odsunąć ale to małe coś jest jak magnes na metal. Lgne do niej nawet jak nie chce. Pozatym lubi to jedzenie co ja i wbrew pozorom czas z nią jest miło spędzony... ale ja tak cholernie nie chce się do niej zbliżyć a nie wychodzi mi to.

ObcaWhere stories live. Discover now