Było to nowe doświadczenie. Pierwsze, niewinne, napawające nadzieją. Podobało jej się to.

Chciała porozmawiać o tym z brunetem, tak jak robili to zazwyczaj, nie owijając w bawełnę. Niestety, nie było jej dane dowiedzieć się, czy Hobi czuł coś podobnego. Klasa maturalna i zbliżające się egzaminy, wprawiły w wir nauki każdego, nawet zawodowego obiboka.

Marzeniem Hoseoka było dostać się na jedną z najlepszych akademii w kraju, Anh celowała w filologię. Wszystko działo się tak szybko, że nie było mowy o zatrzymaniu się i złapaniu oddechu.

Dziewczyna odkładała rozmowę na później, co nie było do niej podobne - z reguły nie bawiła się w podchody i szła na żywioł, tymczasem w obecnym przypadku nie miała tyle odwagi, wręcz wstydziła się dyskutować na taki temat. Wiedziała, że to głupie, ale nie mogła tego przezwyciężyć. Paraliżujące uczucie strachu i niemoc skutecznie przekreślały jakiekolwiek działanie w tej sprawie. Sądziła, że tylko popsuje ich obecną relację.

Zapewne wydaje się oczywistym, że tak silna więź nie mogła pęknąć niespodziewanie. Życie jednak ma to do siebie, że jest nieprzewidywalne. Jung opuścił Seul, Anh została na miejscu. Kontakt z biegiem czasu zaczął się zacierać. Coraz rzadziej ze sobą pisali, tworzenie wymówek stało się rutyną. Ostatecznie obojgu było głupio ciągnąć to na siłę. Test przyjaźni na odległość został oblany. Bolało, lecz wstyd był zbyt przytłaczający.

Teraz szli ramię w ramię wieczorową porą, wśród wzrastającej liczby wirujących płatków, które sprawiały wrażenie, jakby przemieszczali się w czasoprzestrzeni. Wydawałoby się, że nie pamiętają o tym, jak ich drogi się rozeszły. Prawda była zupełnie inna. Ich umysły, zaprzątnięte potokiem sprzecznych myśli, toczyły wewnętrzną bitwę. Obojętność na taki stan i udawanie, że nic się nie wydarzyło, były tylko pozornymi odruchami młodych ludzi, ledwo co odnajdujących się w prawdziwym życiu.

- Och... K-kiedy wyjeżdżasz? - Nie zdołała zatuszować westchnienia przepełnionego zawodem.

- Prawdopodobnie w sobotę. Przyjechałem przedwczoraj, tata załatwił mi mieszkanie niedaleko stąd, musiałem podpisać papiery.

- Dlaczego nie zadzwoniłeś?

Blondynka ugryzła się w język zaraz po zorientowaniu się, jaki wydźwięk nadała tej wypowiedzi. Pytanie ociekało wyrzutami. Z drugiej strony miała ochotę przerwać ten względny spokój i niepodobną dla nich pogawędkę dwóch sąsiadów,spotykających się na mieście.

Świadomość, że Hoseok był w pobliżu już od dwóch dni i nawet nie raczył jej o tym poinformować głupim sms'em, głęboko ją dotknęła. Sztuczna uprzejmość powoli znikała.

- Byłem dosyć zabiegany, dopiero dziś znalazłem trochę wolnego czasu, by gdzieś wyjść i-

- To dlaczego nie zadzwoniłeś dzisiaj?

Zatrzymali się. Świdrowała go swoimi oczami, jej wybuchowy charakter postanowił przebić się przez otoczkę neutralności, w którą owinęła się po osłabieniu kontaktu z przyjacielem.

Hobi stał lekko zaskoczony takim obrotem spraw. Powoli docierała do niego powaga tej sytuacji. Rozżalone spojrzenie dziewczyny sprawiło, że uderzyło go poczucie winy. W mgnieniu oka zmienił się wyraz jego twarzy - mięśnie rozluźniły się, wzrok posmutniał. W końcu przerwał narastającą, duszącą ciszę.

- Przepraszam - Zamilkł na moment.  - Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Nie wiedziałem, co chciałbym powiedzieć. Że mi głupio, że tak się odciąłem z niewiadomych powodów i udawać, że to nie miało miejsca? Jak to wytłumaczyć? Anhie, nie byłbym w stanie spojrzeć ci w oczy. Gdyby nie dzisiejszy wypadek to... - Słowa z trudem opuszczały jego usta. - Przepraszam za wszystko. J-ja nie wiem, dlaczego tak się stało. Jest mi wstyd, bo tak nie zachowują się przyjaciele.

- Też nie jestem bez winy.

- Mimo wszystko to ja nawaliłem, zostawiłem cię tu, a potem-

- Przestań! - Nieznajomy przechodzień przez przypadek trącił ją w ramię, mruknął ciche przeprosiny i odszedł w popłochu od napiętej atmosfery. - Stop. Nie powinnam tak naskakiwać, co mi odbiło. - Gula w gardle pojawiła się znikąd. - Wina leży po obu stronach i dobrze o tym wiemy. Spieprzyliśmy. Oboje. Zjebaliśmy, bo... No właśnie - bo? Ze strachu? Jeśli tak to przed czym? - mówiła coraz szybciej, powoli tracąc oddech. - Hoseokie, ludzie nie oddalają się od siebie tak o, po prostu. Nie wtedy, gdy mają ze sobą tyle wspólnego, co my. Odległość nie powinna być przeszkodą, nie w takim stopniu. Coś zepsuło się w trakcie, może... może czegoś sobie nie wyjaśniliśmy, zamietliśmy pod dywan jak błahostkę, zignorowaliśmy...

Dziewczyna już prawie szlochała. Cała euforia związana ze spotkaniem jej bratniej duszy, ulotniła się. Na jej miejscu pojawiły się żal, ukryte pragnienia i smutek, wszystko to pod postacią gorących łez, które nie mogły czekać ani chwili dłużej.

Pusty, papierowy kubek po kawie upadł, wydając głuchy dźwięk. Biały puch zamieniał okolicę w krajobraz rodem z Narnii, otulał niepewnością.

Nagle Anh poczuła, jak czyjeś ramiona stanowczo przyciągają ją do siebie i zatrzymują w kojącym uścisku. Wiedziała do kogo należały. Oparła czoło na spokojnie unoszącej się klatce piersiowej, a wdychana woń pomarańczy i cedru połączona z bliskością tej drugiej, konkretnej osoby, pomogła rozluźnić spięte ciało.

Hoseok, ułożywszy brodę na dziewczęcym ramieniu, delikatnie głaskał ją po plecach. Po chwili odwzajemniła ten gest i mocno objęła go w pasie. Dawno nie czuła się tak komfortowo i bezpiecznie. Wiedziała, że brunet odbierał to podobnie. Brakowało im siebie. Potrzebowali tego.

Do jej uszu dotarł uspokajający ton głosu Hobiego. Z lekkim trudem udało jej się zignorować to przyjemne, łaskoczące uczucie w brzuchu.

- Naprawimy to. Obiecuję, nie martw się. Idziemy w dobrym kierunku. I nie płacz już, hej. - Odsunął się nieznacznie i ujął jej twarz w swe jasne dłonie, delikatnie przecierając kciukami błyszczące ślady, które zdobiły czerwone od zimna policzki. Resztki widocznego zmartwienia zastąpił przypominający kształtem rozczulające serduszko uśmiech, który blondynce wydał się cenniejszy niż poprzednio. - Postaram się już nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji. Nie pozwolę sobie na stratę kogoś, kto tyle dla mnie znaczy.

Wraz z ostatnimi słowami, oczy Hoseoka zaszły na moment tajemniczą mgłą. Smutkiem. Tak jakby walczył z samym sobą o coś bardzo cennego, i w ostateczności zrezygnował z próby zdobycia tego.

Musiał dać sobie czas.

Sobie i jej.

~~~

Niezdarnie powracamy z naszą zagubioną parką. Znów pozmieniałam koncepcje, jeśli przez to się poplączę w ostatniej części, to jestem w ciemnej dupie XD

Mam nadzieję, liczę na to i trzymam za siebie kciuki, że pt.3 ukaże się szybciej, niż ten. Trochę się wykoleiłam ostatnio.

See you soon, xoxo


☆ Stay the night ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz