7⇸basketball game

Começar do início
                                    

-Oh, to ja i Hoseok, na tych wakacjach złamał nogę, pierwszy raz widziałem, żeby tak bardzo płakał. 

-A to kto?- Taehyung wskazał palcem na kolejne zdjęcie

-Oh, to Jeongguk, najlepszy przyjaciel Yoongiego. Grają razem w koszykówkę i Guk jest strasznie kochany, zawsze mnie wspiera- uśmiechnął się szeroko- Jest jak brat dla Yoona. 

Taehyung przełknął nerwowo ślinę. Cholera.

-I to jest zdjęcie, kiedy to wszystko się jakby-zaczęło. Po urodzinach Yooniego rok temu, kiedy usłyszałem od którejś z dziewczyn, że Yoongi nie chce mnie dotykać, bo pewnie się mnie brzydzi, a ja naprawdę nie chciałem, żeby tak się działo. Możesz zobaczyć, że byłem tutaj grubszy- wskazał na zdjęcie zrobione podczas którejś z imprez- I no bardzo się tym przejąłem.

-Powiedziały ci to na urodzinach Yoongiego?- starszy podniósł brwi

-Tak, wiedziały, że przecież jestem krótko z nim i nie powiem mu, bo będę się wstydził. Były zazdrosne, że wybrał mnie, a nie je.

-Myślisz, że to dlatego Yoongiemu tak bardzo zależy na tym, żebym tu przychodził, obwinia się za twoją chorobę?- Taehyung podniósł brwi

-Po części chyba tak. Poza tym, miał kiedyś problemy z agresją i to takie... Dosyć częste. Groziło mu usunięcie z drużyny, a to przecież była jedyna forma wyżycia się dla Yonniego. Potrafił wydrzeć się na kogoś, kto przypadkiem szturchnął go na szkolnym korytarzu, albo uderzyć kogokolwiek, kto dotknął mnie. To było naprawdę straszne i przykre. Chodziłem z nim do psychologa, bo uparł się, że nie będzie tam uczęszczał beze mnie. 

-Może czuć się w obowiązku, wiesz Jimin?- starszy uśmiechnął się- Ty uratowałeś jego, on chciałby uratować ciebie.

Kolejne zdjęcie przedstawiało Jimina, siedzącego między nogami Yoongiego i leżącego obok Jeongguka, który najprawdopodobniej zasnął podczas ich comiesięcznego farbowania włosów. Na głowie Parka widniała szarość, a na jego chłopaka - blond. Taehyung przyznał swojemu "podopiecznemu", że Yoongi wyglądał naprawdę dobrze w tym kolorze, a Jimin z dumą stwierdził, że to on namawiał starszego na ten kolor i sam wybierał. Kim jeszcze raz spojrzał na postać Jeongguka pogrążonego w śnie. Uśmiechnął się lekko, po czym przetarł spocone dłonie o swoje spodnie. 

-Czemu Yoongi nie może być kimś, dla kogo nie będziesz się zabijał, Jimin?- starszy popatrzył na Parka, który lekko uśmiechnął się

-A co jeśli on jest tym, dla którego to robię, Taehyung?

-'ღ'-

Taehyung uśmiechnął się szeroko w stronę Jimina, który podekscytowany usiadł na jednym ze stadionowych siedzeń. Popatrzył na boisko, a widząc rozgrzewających się zawodników, postanowił wyjąć jakieś pieniądze i przejść się do pobliskiej budki z jedzeniem, by kupić przynajmniej colę i popcorn, gdyż nigdy nie był zafascynowany sportami i zazwyczaj nudził się już w pierwszych minutach meczu, dlatego by zadowolić Jimina swoją obecnością i nie zawieść go ucieczką, postanowił skupić się na jedzeniu. 

-Idę kupić popcorn, jaki chcesz?

-Nie chcę- Jimin pokręcił głową

-Nie zapytałem czy chcesz, tylko jaki chcesz, młody- Taehyung podniósł władczo brew, a Jimin zaśmiał się cicho

-Średni hyung. I małą fantę. Dziękuję, Tae!- wykrzyknął, kiedy ten był już na schodkach. Podniósł palec w górę w stronę Jimina, po czym wyszedł przed szkołę, gdzie stały przyczepy z jedzeniem. 

Taehyung wyciągnął słuchawki i swój telefon, po czym włączył nowy album Travisa Scotta. Pierwsze melodie "SICKO MODE" dotarły do niego, a on uśmiechnął się lekko, widząc swoją starą szkołę w pełnej okazałości. Kilka razy powstrzymywał się przed tym, aby wejść do niej, lecz po chwili nie wytrzymał i zwyczajnie skierował się w jej stronę, chcąc przynajmniej sprawdzić, czy po dwóch latach zmieniła się.

Skierował się w stronę głównego korytarza i tablicy z podpisami absolwentów rocznika dziewięćdziesiątego siódmego, by spojrzeć na koślawy napis "kim taehyung" i obok "kim seokfuckingjin". Zaśmiał się cicho na pomysłowość swojego dawnego przyjaciela, lecz widok toalety na końcu korytarza sprawił mu zwyczajną przykrość. Mimowolnie jego nogi zaczęły kierować się w tamtą stronę, by sprawdzić, czy cokolwiek sprzed trzech lat zostało tam, czy ślady po Kim Taehyungu pozostały, mimo jego nieobecności.

Skrzywił się na smród świeżej trawki, momentalnie, po przekroczeniu wejścia do toalet. Wszedł głębiej, po czym otworzył jedną z kabin, nie chcąc przeszkadzać licealistom potrzebującym chwili chillout'u. Przejechał palcami po jednym z napisów, a w tym samym momencie drzwi otworzyły się, a przed sobą ujrzał dwóch wysokich chłopaków z zaszklonymi oczami.

-A co jakbym właśnie się załatwiał?- Taehyung popatrzył na nich znudzonym wzrokiem

-Wtedy musielibyśmy zawołać Guka- jeden z nich zaśmiał się- Bo tylko on jest wolny. 

-Chanyeol, Namjoon, kto to jest?

Do dwojga dołączył jeden o wiele niższy chłopak, który przymrużył oczy na widok Kima. Taehyung zareagował tak samo, marszcząc brwi i starając przypomnieć sobie, skąd zna go.

-Yoongi, tak?- zapytał, a młodszy przytaknął- Ah, to stąd cię kojarzę.

-Tae, tak? Jesteś opiekunem Jimina?

Najstarszy przytaknął, kiwając w stronę stadionu szkolnego.

-Siedzi na trybunach.

-Cholera, Jimin tu jest?- podniósł wysoko brwi- Muszę zejść z haju, masz jakieś jedzenie?- popatrzył na Namjoona, który pokręcił przecząco głową- Kurwa, kurwa, kurwa, nie chcę, żeby był zły, a zaraz mecz. Cholera- przeciągnął- Świat mi wiruje. 

-O jeju!- Tae pisnął- Chodź, właśnie miałem pójść po coś do jedzenia.

-Dziękuję, jestem-jestem ci wdzięczny. 

Taehyung momentalnie wyszedł z kabiny, po czym popatrzył na wejście do drugiej, by ujrzeć kolejnego chłopaka, siedzącego na muszli toaletowej. Kiwnął w jego stronę do jedynego w miarę trzeźwego Namjoona, który pokręcił przecząco głową.

-Jeon, chodź, zaraz mecz. Hyung kupi ci coś do jedzenia, musisz trochę zejść, bo będzie ci się gorzej grało. Chodź.

Jeongguk podniósł głowę, momentalnie łapiąc się za nią, widząc mroczki za oczami. Jęknął cicho, wstając z toalety, a Taehyung pisnął cicho, gdy zauważył na drzwiach kabiny napis "kim taehyung to skończony pedał", a pod tym "97 byłby świetny bez kim sj i th". Jego uwagę zwrócił jednak blondyn, który z trudnością podnosił się z muszli klozetowej, by dołączyć do swojego hyunga i reszty. 

Taehyung kupił po hot dogu zaćpanym chłopakom, by choć trochę wytrzeźwieli, a po chwili podał im swoje nachosy, dzięki którym powinni poczuć się lepiej. Yoongi podziękował chłopakowi i popatrzył zmartwiony na Jeongguka, który wpatrywał się w ziemię, starając zniwelować okropny ból, budujący się w jego organizmie. 

-Guk, nie wychodź na boisko, jeśli źle się czujesz.

Najmłodszy pokręcił przecząco głową, po czym spojrzał kątem oka na Taehyunga, który wpatrywał się w swój telefon i odpisywał zmartwionemu Jiminowi. Przymrużył lekko oczy, starając przypomnieć sobie, kim jest starszy chłopak, który właśnie ratuje jego, Chanyeola i Yoongiego przed totalną katastrofą na boisku, ale zrezygnował, czując kolejny ból głowy, a zarazem brzucha. Zamknął oczy, ale pojawiła się przed nim postać Mina, który lekko szturchnął go za ramię.

-Co ci się dzieje, dzieciaku?

Jeongguk nie odpowiedział, jedynie z trudnem wstał z siedzenia, kierując się w stronę boiska. Musi zagrać, nie może zawieść swoich hyungów, którzy liczą na jego grę, nie może zawieść szkoły, dla której jest dumą, nie może zawieść samego siebie. 

-Hyung, po prostu chodźmy grać. Twoja mama jest pierwszy raz na trybunach, zrobię to dla niej.



you never walk alone. ggutaeOnde as histórias ganham vida. Descobre agora