9

820 34 5
                                    

Wydostałam się z jego uścisku.
-Emmm...Chodź,zabiorę cię w jedno miejsce.-pociągnęłam go za rękę.
-Ej,daj mi się przebrać- zaśmiał się. Kurde,zapomniałam. Gustav poszedł do pokoju, i po 5 minutach przyszedł w granatowych spodenkach i czarnej koszulce.
-To chodź.- powiedziałam i zeszliśmy na dół.
-Czekaj.- mruknął Peep.
-Co znowu?
-Z tego wszystkiego zapomnieliśny coś zjeść.
-No i chuj. Pójdziemy na jakąś zapiekanke.
-No dobra-  powiedział i wyszliśmy z domu.

Po chwili byliśmy pod budką z zapiekankami.
Gus zamówił nam zapiekanki i gdy minęlo 10 minut były gotowe.

Szliśmy w ciszy zajadając się posiłkiem.
-To gdzie mnie prowadzisz?-spytał chłopak.
-Zobaczysz- uśmiechnęłam się.- A i jeszcze coś.-wyciągnęłm z kieszeni gumkę do włosów i zrobiłam mu na czubku głowy kucyka.
-OMG jakie to fajne- rzekł Gustav kręcąc sobie włosy na palcu.
-Wiem. A teraz już chodź.-pociągnęlam go za rękę. W miedzy czasie zjedliśmy zapiekanki.

-Już. To tutaj. -powiedziałam zadowolona. Chłopak otworzył szeroko buzię.
-Jak tu ślicznie...-mruknąl. Byliśmy nad rzeką.
-W drodze do tego miejsca spotkałam cię,przywiązanego do drzewa.- zaśmiałam się i wyciągnęłam blanty.
Podałam jednego chłopakowi i razem je zapaliliśmy.
-Idziemy dziś na impreze.- oznajmił.
-O której?
-O 18.00.- spojrzał na telefon.-A teraz jest 15.
-Co?! Chodź,zapierdalamy do domu,bo niezdążymy.- wróciliśmy w drogę powrotną.
Po drodze mijaliśmy mój stary sierociniec. Nie widziałam go wcześniej.
-Odwiedzimy Susie? Prosze...-rzekłam a on się zgodził.
Weszliśmy do środka.
Nie było tam nikogo. Oprócz woźnej która sprzątala.
-Przepraszam ,gdzie są wszyscy?-spytałam.
-Sierociniec zamknięty.-oznajmiła kobieta.
-I wszstkie dzieci wylądują na ulicy?
-Nie wszystkie. Połowę zawieźliśmy na drugi koniec kraju do innego sierocińca. Dla reszty nie było miejsca.
-A kto wylądował na ulicy?
-Miedzy innymi Carol,Missie i Susie.-jak to...Susie...- ale podobno jak łapała stopa to potrącił ją samochód. Śmierć na miejscu.- powiedziała obojętnie. Zaczęłam płakać. -Co to za satanista?-spojrzala na Gustav'a.
-To moj przyjaciel i prosze go tak nienazywać.- mówiłam przez łzy. Poczułam jak Gus przytula mnie od tyłu. Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się w jego ciało. Płakałam i nie potrafiłam się uspokoić.
-Ciii...spokojnie...-gładził mnie po plecach ale usłyszałam że i jemu łamie się głos.-Do widzenia.
Wyszliśmy z budynku.
Ja dalej nie mogę uwierzyć ,że Susie nie żyje...

 On. || Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz