Bloom

500 54 10
                                    

Drżącymi dłońmi zaczął rozpinać guziki przemoczonej koszuli blondyna, gdy tamten powoli rozsuwał jego pasek od spodni. Długie i smukłe palce sprawiały, że jego serce na moment przystawało, niby w oczekiwaniu, by później bić najszybciej, jak tylko potrafiło. Jego ciało rwało się do Tae, jakby chciało odbić sobie każdy poranek, południe i wieczór spędzony samotności. Wszystkie te godziny, gdy leżał, patrząc w sufit i cicho powtarzał jego imię. Każdą chwilę, gdy kartkował ulubione powieści i znajdował tam ususzone kwiaty. Minuty, w których tęsknota sprawiała, że jedyne, o czym marzył, to nie czuć. Już nic. Ironio losu! Teraz za to odczuwał stanowczo za dużo. Jak okiełzać ten chaos? Rozdygotane ciało i cudem powstrzymywane łzy radości w kącikach oczu?

Patrzyli na siebie w milczeniu, a kolejne elementy garderoby lądowały na podłodze. Rozbłyski piorunów za oknami nie robiły na nich szczególnego wrażenia, tak samo, jak deszcz uderzający rytmicznie o dach kwiaciarni. Jungkookowi to wszystko wydawało się absurdalnym wytworem jego wyobraźni. Stał nagi pośród ciętych kwiatów, w tym lepiącym się od ciepła i wilgoci mikroklimacie, gdy Tae wyciągnął ze schowka koc w kratę i zwyczajnie rzucił go na podłogę. Podmuch powietrza zerwał kilka kolorowych płatków, które lekko zawirowały w powietrzu i opadły koło blondyna. Niektóre z nich osiadły na jego karmelowej skórze, która lekko mieniła się od balsamu ze złotymi drobinkami.

Jungkook dobrze pamiętał te buteleczki nawilżających specyfików, jak i rozświetlających mgiełek, które Tae z lubością kupował, zwiększając tym samym swoją kolekcję kosmetyków. Kontrast między jego skórą a stojącymi w wazonach pastelowymi bukietami pełnych róż, frezji i eustom, był oszałamiający.

Brunet chciał zrobić stop-klatkę w swojej pamięci i na zawsze zapamiętać tę konkretną chwilę wraz ze wszystkimi doznaniami zmysłowymi, jakie jej towarzyszyły. Zapachem kwiatów, lepkością powietrza, hałasem nasilającej się ulewy, ciepłem spowijającym jego ciało i bolesnym napięciem wymieszanym z poczuciem ulgi.

Połączenie wichury szalejącej za oknem, roziskrzonych oczu Tae i tego zniewalającego zapachu roślin działał na niego, jak narkotyk. Czuł się odurzony i tracił równowagę w miłosnym amoku. Właściwie nie wiedział, ile tak stał i patrzył, gdy znowu poczuł miękkie wargi na swoich i z cichym westchnieniem oddał się tej przyjemności. Różane usta lekko smakujące truskawkowym błyszczykiem napierały coraz gwałtowniej, jakby powolne tempo ich ponownego poznawania się było zwyczajnie frustrujące. Za wolne. Po chwili Jungkook poczuł język chłopaka, który śmiało eksplorował swoje ulubione ścieżki w jego jamie ustnej. Blondyn westchnął mu prosto w usta, gdy brunet, w końcu wyrwał się z dziwnego letargu i rozpoczął swoimi dłońmi wędrówkę po jego ciele. Przejechał opuszkami po kształtnych biodrach, linii kręgosłupa czy wrażliwych sutkach, na co odpowiedziało mu cichutkie jęknięcie i gęsia skórka pojawiająca się wszędzie tam, gdzie zbliżył swoją dłoń. Uśmiechnął się pod nosem i z niechęcią oderwał swoje wargi od tego cudownego smaku truskawek, by przejść na wrażliwą szyję Tae. Ciepło i silniejszy aromat perfum blondyna, sprawiły, że z trudem powstrzymał niemęskie piśnięcie i z frustracji mocniej zagryzł się na karmelowej skórze swojego chłopaka. Bo właściwie mimo tej rozłąki, jego serce należało wciąż do tego miłośnika kwiatów i ich pokręconej symboliki, więc mógł go tak nazywać, prawda? Miał taką szczerą nadzieję. Zsunął dłonie na chłodne pośladki Tae i przycisnął go do siebie, jednocześnie gładząc jędrne półkule.

— Tęskniłem – mruknął blondyn.

— Ja też, ale powinienem Ci przetrzepać tyłek za to, że mnie zostawiłeś bez słowa – odparł, wciąż trzymając dłonie na jego pośladkach.

— To zrób to, zasłużyłem. — mrugnął do niego, a nieśmiały uśmiech szybko rozkwitł na jego wargach.

— Wybacz Tae, ale innym razem. Rozmowa i tak Cię nie ominie.

Kwiaciarnia - two shot | TaekookWhere stories live. Discover now