2#Patrol

733 48 2
                                    

Robin

Minęły dwa dni odkąd Tytani Wschodu do nas przyjechali. Cyborg większość czasu spędza z Żądło. Szybki i Bestia znaleźli wspólny język, Mas i Menos spędzają razem czas jak zwykle. Natomiast Raven większość swojego czasu spędza z Wodnikiem. Postanowiłem, że dzisiaj zrobimy patrol w parach. Jest nas dziesięcioro więc każdy będzie miał parę. To będzie wyglądać mniej więcej tak : ja i Rae jak zwykle, Mas i Menos, Cyborg i Żądło, Bestia i Szybki oraz Gwiazdka i Wodnik. To bardzo dobry skład.

Drzwi od pokoju wspólnego się otworzyły i przez nie przeszła drużyna.

- Dobrze słuchajcie... Zaraz, zaraz gdzie jest Raven?

- Tutaj.

Obruciłem się w stronę kanapy i zobaczyłem głowę. Podrapałem się po karku i cicho zaśmiałem.

- Wybacz. Jesteś tak cicho, że nawet cię nie dostrzegłem.

Na jej twarzy pojawił się przelotny uśmiech.

- Dobrze, słuchajcie dzisiaj idziemy na patrol więc dobierzcie w pary.

Tak jak mówiłem Mas i Menos razem, Bestia i Szybki. Obruciłem się w stronę Rae aby dobrać się w parę.

- Hej Raven będziemy razem w parze?

- Oczywiście Wodniku.

Raven odłożyła książkę i wybiegła razem z Wodnikiem przez drzwi.

- Ale...my...zawsze byliśmy w parze...

Czuję się odrzucony i to przez najlepszą przyjaciółkę.

- Chodź Robinie będziemy razem w parze - zachichotała Gwiazdka.

- Oczywiście kochanie.

Złapała mnie za dłoń i pociągnęła w kierunku drzwi.

*****

Patrol mija w najlepsze. Żadnej interwencji. Ja jechałem na moim R-cyklu, a Gwiazdka leciała na de mną

- Ludzie jak wam idzie patrol? - zapytałem.

- Tu Żądło. Na wschodzie wszystko dobrze.

- Tu Bestia. Na zachodzie okej.

- Aqui Menos. Todo está bien en el sur.

- Raven, Wodnik jak u was?

Cisza. Nikt mi nie odpowiedział. To trochę niepokojące. Rozumiem, że Wodnik mógł nie odpowiedzieć, ale żeby Raven?

- Raven? Wodnik? Odbiór!

- Czy coś się stało Robinie? - spytała Gwiazdka.

Moja dziewczyna zniżyła lot tak, że była na mojej wysokości. Wzruszyłem ramionami i przyspieszyłem jazdę. Na pierwszym skrzyżowaniu skręciłem w lewo. Rozglądałem się od prawej do lewej, od lewej do prawej. Nikogo nie było. Już miałem się skontaktować z Cyborgiem, kiedy coś we mnie uderzyło i zepchnęło z motoru. Uderzyłem o chodnik z potworną siłą. Plecy bolały mnie nieubłaganie. Usłyszałem jęk, który nie wydobył się ze mnie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem granatowy kaptur. Raven. Spojżałem w górę i zobaczyłem dziurę w budynku. Musiała przez niego przelecieć. Potrząsnąłem głową. Złapałem ją jak najdelikatniej i przewróciłem w drugą stronę. Oddech utknął mi w gardle. W ciele na wysokość bioder miała około sześcio centymetrowy kawałek szkła. Prawa ręka była niebezpieczne wygięta. Ściągnąłem rękawiczkę z prawej ręki i przyłożyłem dwa palce na szyji dziewczyny. Odetchnąłem z ulgą. Miała tętno, słabe, ale miała. Wyciągnąłem komunikator i wybrałem Cyborga.

- Robin, znalazłeś Rae i Wodnika?

- Tak. Ale jest ranna, znajdź pozostałych i jak najszybciej przybądźcie na krzyżówkę ulic Majtra i Wolności. Szybko!

Cyborg kiwnął głową i się rozłączył. Już miałem podnieść poszkodowaną, kiedy usłyszałem jakiś wybuch. Obróciłem głowę i zobaczyłem Popielaża. Skalny olbrzym zaczął biec w moją stronę, wyciągnąłem moją laskę Bo i uderzyłem ją w głowę złoczyńcy. Uderzyłem go prawym sierpowym i użyłem kulek błyskowych aby go zdezorientować.

- Robin!

Zacząłem się rozglądać. Na końcu ulicy dostrzegłem Wodnika. Podbiegł do mnie.

- Gdzie ty byłeś! Co się stało Raven?

Zauważyłem na jego policzku małe przecięcie. Obok nas wylądowała Gwiazdka. Gdy dostrzegła Raven piskła i do niej podbiegła. Ściągnęła jej kaptur z głowy. Miała kilka zadrapań na twarzy i najprawdopodobniej ranę na czubku głowy, przypuszczam, że tak jest ponieważ krew ścieka jej po twarzy i ląduje na ziemi.

- To Popielaż.

Głos Wodnika przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojżałem na niego i zauważyłem, że patrzy na złoczyńcę. Najwyraźniej dostrzegł moją minę, bo wytłumaczył

- Gdy byłem z Raven na patrolu Popielaż wybiegł z banku. Zaczęliśmy z nim walczyć, gdy chciała użyć mocy złapał ją za nogę i rzucił w stronę budynku.

Po tej opowieści krew w moich żyłach zaczęła się gotować. Bez zastanowienia ruszyłem na Popielaża. Uderzałem go wszystkim, moją laską, pięściami, kopniakami i wszystkim co miałem w pasie. Uderzyłem go moim ostatnim dyskiem w głowę. Nogi zaczęły mu się trząść z wyczerpania. Użyłem haku i obplątałem nim jego nogi. Pociągnąłem linę jednym sprawnym ruchem. Gdy kurz opadł Popielaż leżał na ziemi. On już się poddał, ale nie ja. Musi zapłacić za to co zrobił.

Podszedłem do niego i uniosłem nad jego głową laskę Bo. Już miałem go uderzyć gdy ktoś mnie od niego odciągnął.

- Zostaw go. On już nic nie zrobi - powiedział Cyborg.

- Widzisz, co on jej zrobił?! - wskazałem na poszkodowaną - Musi zapłacić!

Wyrwałem się z jego uchwytu i pobiegłem w stronę Popielaża. Przede mną zatrzymał się Szybki. Ominąłem go. Potem Bestia biegł w moją stronę w formie T-rexa zrobiłem ślizk między jego łapami. Ponownie uniosłem laskę do góry i znów zostałem odciągnięty od złoczyńcy. Cała ósemka: Cyborg, Żądło, Bestia, Szybki, Wodnik, Gwiazdka, Mas i Menos trzymali mnie, nie mogłem się ruszyć. Walczyłem z nimi ale nic nie mogłem zrobić, ani drgnąć.

- Ludzie! Puśćcie mn...

- Aaaa.

Wszyscy obróciliśmy głowy i zobaczyliśmy, że Raven prubuje wstać. Podbiegliśmy do niej. Cyborg wziął ją w stylu ślubnym i powiedział, że biegnie do pomieszczenia medycznego w Wieży. Kazałem Bestii i Żądło popilnować Popielaża do przyjazdu policji, a sam z resztą grupy ruszyliśmy w stronę Wieży.

[Zakończono] Młodzi Tytani: miłość przez więźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz