- Nie trzeba naprawdę.
- W tej chwili! - mój syn ze spuszczoną głową podał mi swoje ciuchy, a ja przeszukałem najpierw kieszenie jego spodni, był tam tylko scyzoryk, który zresztą dostał ode mnie. Za to w kieszeni bluzy znalazłem kompletnie przemokniętego i nienadającego się do niczego papierosa.
- Fabian co to jest! - uniosłem w górę swoje znalezisko. - Nie wyraziłem się wczoraj wystarczająco jasno na temat palenia!?
- Tato no... To tak na odstresowanie...
- A jakie ty masz stresy co? Przynieś mi teraz dzienniczek, do kwestii papierosów zaraz wrócimy.
- Tato... Bo mój plecak... On został na zewnątrz... - Powiedział trochę zmartwiony, a trochę rozbawiony. Ruszyłem do wyjścia, ubrania, które zbierałem, zostawiłem na komodzie. Co ja mam z tym dzieciakiem. Wziąłem ten nieszczęsny plecak, który był cały w śniegu, dobrze, że zainwestowałem w taki wodoodporny, bo z tych książek nic by nie zostało, wróciłem do domu, wyjąłem ten nieszczęsny dzienniczek, a plecak zostawiłem w korytarzu, żeby nie musieć myć później całej podłogi w salonie. Siadłem na kanapie i zacząłem kartkować notes. Na początku ucieszyłem się z czwórki z polskiego, ale po chwili zorientowałem się, że mojemu synowi wpadło jakoś podejrzanie dużo ocen. Postanowiłem zadzwonić do jego wychowawczyni. Było parę minut po piętnastej, więc powinna być jeszcze w szkole. Wziąłem telefon i już miałem wybierać numer, kiedy usłyszałem Fabiana.
- Do kogo dzwonisz?
- Do twojej wychowawczyni. - odparłem bez emocji, a mój syn rzucił się na mnie z zamiarem wyrwania mi telefonu. Nie udało mu się to, ale pokrzykiwał cały czas, żebym nigdzie nie dzwonił. Olek przyglądał się temu z szeroko otwartymi oczami i bał się odezwać choćby słowem.
- Co ty robisz!? Fabian masz mi natychmiast wytłumaczyć, dlaczego nie chcesz, żebym dzwonił do twojej wychowawczyni, albo w tym momencie do niej dzwonię i jak dowiem się, że coś przeskrobałeś to tu i teraz spuszczę Ci lanie i wcale nie będę zapewniał Ci prywatności prosząc Olka o wyjście. - Fabian przełknął gulę w gardle i odezwał się niezwykle cicho.
- Bo ja dopisałem sobie te nowe oceny...
- To wszystko czy o czymś jeszcze nie wiem?
- No o 15 była wywiadówka...
- Cholera! Olek odgrzej bratu obiad i pilnuj, żeby nigdzie nie wychodził, a ja jadę do szkoły, może jeszcze zdążę na końcówkę zebrania. - zerwałem się na równe nogi i popędziłem do samochodu zakładając w biegu kurtkę i buty. W szkole byłem około 15; 30, kiedy dotarłem do klasy, rodzice innych uczniów się już rozchodzili, ale na szczęście pani Michalska nadal siedziała przy biurku, na mój widok uniosła głowę znad dziennika.
- O dzień dobry. Właśnie miałam do Pana dzwonić. Coś się stało? - Kobieta mniej więcej w moim wieku uśmiechnęła się do mnie i wskazała mi miejsce w pierwszej ławce naprzeciwko jej biurka. Zająłem je i zdecydowałem się wytłumaczyć jej bez szczegółów moje spóźnienie.
- Miałem małe problemy z Fabianem, spóźnił się na autobus i musiałem czekać na niego w domu dłużej niż zwykle.
- A tak... Wie Pan, z tego, co wiem to, Fabian nie spóźnił się na autobus, tylko został wyrzucony przez kierowcę za dokuczanie innemu młodszemu uczniowi. - No zatkało mnie totalnie. Ile jeszcze rzeczy zmalował ostatnio mój syn?
- Przepraszam, powiedziałem Pani, to co przekazał mi mój syn. Nie mogę trafić za tym dzieckiem: oszukuje, ucieka z domu, wie pani, że dzisiaj dopisał sobie oceny do dzienniczka? Będę mu musiał chyba sprawić nowy, bo w tamtym nie dość, że oceny są zamazane, to zaczyna brakować miejsca na uwagi.
![](https://img.wattpad.com/cover/169173465-288-k679218.jpg)
YOU ARE READING
GRUSZKI NA WIERZBIE
Short StoryJest to projekt dwóch szalonych pisarek amatorek. Czy dwa punkty widzenia mogą się spotkać w jednej książce? Czy poznanie kilku perspektyw może sprawić, że coś przestaje być tylko czarne albo tylko białe? Tego dowiecie się czytając historię Fabiana...
Mroźna wywiadówka
Start from the beginning