17. Zakochani ludzie

Start from the beginning
                                    

- Co, przyjedzie? - zapytała, unosząc brew.

Maja pokiwała głową z uśmiechem. Odkąd tylko wstała, miała wrażenie, że w brzuchu lata jej stado motyli. Jej myśli nieustannie krążyły wokół Filipa i wczorajszego wieczoru. Wydawało jej się, że wciąż czuje smak jego ust, dotyk jego dłoni, a gdy tylko zamykała oczy, widziała przed sobą jego uśmiech i oczy, wpatrzone w nią, jakby była jedyną osobą na świecie.

- Tylko proszę cię, nie rób scen - poprosiła Maja.

- Jakich scen? - Ada była dość zdziwiona.

- Takich jak to masz w zwyczaju - odparła, otwierając szafę. Od rana chodziła w wyciągniętym, domowym swetrze i legginsach z dziurą przypadkowo wypaloną papierosem, a nie mogła przecież otworzyć Filipowi drzwi w takiej kreacji.

- Niestety, nigdzie dziś nie wychodzę - odpowiedziała Ada. - Strasznie piździ. Ale obiecuję, że zamknę się w pokoju i nie będę wam przeszkadzać.

Maja posłała jej pełne wdzięczności spojrzenie. Nie trwało to jednak długo, gdyż Ada zapytała:

- Poważnie myślisz, że Filip pobił się z tym gościem o ciebie?

- A o co innego mogliby się pokłócić? - blondynka odpowiedziała pytaniem na pytanie i otworzyła szafę. Znalazła parę świeżo wypranych, czarnych legginsów i rzuciła je na łóżko.

- Wiesz, może Filip coś ukrywa? - Ada zaczęła spekulować. - Może wisi mu hajs albo chodzi o coś grubszego?

- Niby o co? - spytała poirytowana Maja.

- Nie wiem, dragi, jakieś przekręty finansowe, hazard mało to świrów chodzi po Warszawie? - współlokatorka rozłożyła ręce.

- Nie dramatyzuj już - blondynka znalazła w szafie gruby, purpurowy sweter i położyła go obok legginsów. Nie wiedziała, co Ada chciała osiągnąć takim podejściem, ale na pewno nie udało się jej zrazić Mai do Filipa.

- Na twoim miejscu i tak bym uważała - dodała Ada.

- Przecież ja zawsze uważam - odparła Maja, zamykając drzwi do szafy. - Nie masz nic do roboty? Filip lada chwila tu będzie.

- Idę, już, no idę - Ada wyszła z pokoju współlokatorki. Maja zachichotała pod nosem. Filip i dragi? Filip i hazard? Próbowała wyobrazić sobie takie połączenie, jednak na próżno. Słowa Ady tylko ją rozbawiły.

Przebrała się w wybrany przez siebie zestaw i sprawdziła godzinę na telefonie. Dochodziła trzecia, co oznaczało, że, zgodnie z obietnicą, Filip powinien już pojawić się w jej mieszkaniu. Trochę się spóźniał i Maja nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić - nie chciała do niego dzwonić, by nie wyjść na nawiedzoną, toteż kręciła się po pokoju i przestawiała niektóre rzeczy.

Gdy kilka minut później usłyszała dzwonek do drzwi, serce o mało co jej nie stanęło. Ruszyła w kierunku wyjścia z pokoju, po drodze zerkając w lustro, by upewnić się, że wygląda przyzwoicie. W końcu przekręciła zamek w drzwiach.

- Hej - zobaczyła przed sobą Filipa z mokrą od śniegu reklamówką z kebabami w dłoni. Na zaroście i ciemnych włosach rapera powoli topił się śnieg.

- Hej - odparła i wpuściła go do środka. Bez słowa zabrała mu kurtkę i powiesiła na wieszaku w przedpokoju. Przez moment stali tak w przejściu i patrzyli na siebie z uśmiechami, aż w końcu Maja zaproponowała, by weszli do jej pokoju.

- Napijesz się czegoś? - zapytała Maja, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi. Filip wpatrywał się w nią jak zauroczony nastolatek. Podszedł bliżej i złapał ją delikatnie za rękę, po czym złączył ich usta. Tym razem pocałunek był dużo bardziej namiętny i pełen pasji, niż ten z dnia wczorajszego.

- Chętnie - odparł, pożerając ją wzrokiem. Mimo że od ich ostatniego spotkania nie minęły nawet dwadzieścia cztery godziny, to niesamowicie się za nią stęsknił i najchętniej w ogóle nie wypuszczałby jej z rąk. Policzki Mai delikatnie się zaróżowiły i jedyne, na co było ją stać, to szeroki uśmiech. Filip uwielbiał, kiedy się tak zawstydzała, wyglądała wtedy niesamowicie uroczo.

- Herbaty? - zaproponowała.

- Może kawy - stwierdził Filip i poszli do kuchni. Kiedy blondynka wyciągała kubki z szafki i zaczęła szykować im napoje, raper stanął obok, opierając się o lodówkę. Zlustrował Maję wzrokiem - nie mógł się na nią napatrzeć. Teraz w końcu mógł robić to bezkarnie, bez obaw, że ktoś go na tym przyłapie.

- Co ty taka milcząca? - spytał.

- Zamyślona - odpowiedziała, odwracając się powoli. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze parę dni temu zachowywali między sobą przyjacielski dystans, a teraz Filip całuje ją, dotyka i już nie ukrywa swojego uczucie.

- Mam nadzieję, że... - zaczął nieśmiało. - Że cieszysz się z takiego obrotu spraw.

- Filip - odstawiła szklany słoik z kawą i obróciła się w jego stronę. - Oczywiście, że się cieszę. Wiesz, ile na to czekałam? Myślałam, że już nigdy nie zrobisz pierwszego kroku i że to ja będę musiała przejąć ster.

Tuż po wypowiedzeniu ostatniego słowa Maja pożałowała, że aż tak bardzo uzewnętrzniła się przed Filipem. Jednak widząc jego uśmiech i błysk w oku, uznała, że niepotrzebnie ją to zmartwiło.

Kilka chwil później siedzieli w jej pokoju i delektowali się kebabami z ulubionej knajpy serwującej fast-food Amrit Oriental Food. Rozmawiali o weselu, starając się unikać tematu incydentu z Arkiem. Później wspominali niedzielne popołudnie sprzed kilku miesięcy, kiedy to Filip przyjechał do Mai, również z kebabem z tego samego baru.

- Teraz chyba trzeba zmienić podpis pod tym zdjęciem, co? - po zjedzeniu kebaba raper wstał i wskazał na fotografię na ścianie Mai, na której byli razem, a tuż pod spodem znajdował się cytat o przyjaźni. Maja zwinęła w kulkę papier po zjedzonym kebabie i spojrzała w tamtą stronę.

- Rzeczywiście. Wykombinuję coś - obiecała i położyła rękę na stosie notatek na biurku. - To co, może powtórzymy nowożytną?

- Poczekaj, historia nie zając, nie ucieknie - Filip usiadł na wersalce obok blondynki. W pewnym momencie złapał ją za rękę i spojrzał głęboko w oczy. Zanim rozsądek Mai wziął w górę, raper zdążył złączyć ich usta w pocałunku. Blondynka nie mogła uwierzyć, jak to możliwe, że Filip ma na nią taki wpływ - gdy jej dotykał, zupełnie zapominała o bożym świecie. Wiedziała, że na chwilę obecną miała ważniejsze rzeczy na głowie, głównie naukę, ale w tym momencie uczucia przyćmiewały racjonalne myślenie.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now