- Drodzy państwo, wybiła północ, a więc czas na oczepiny! - oznajmił z lekka już pijany Laurens. - Ale najpierw toast za parę młodą, który wzniesie nasza ukochana druhna, Angelica Schuyler! Zdrowia!
Wyszłam na środek i uniosłam kieliszek z szampanem. Spojrzałam na Elizę, którą obejmował Alexander.
- Niech żyje para młoda!
- Niech żyje! - zawtórował mi tłum.
- Wiele lat!
- Wiele! Długich lat!
- Życzy wam siostra, na której zawsze możecie polegać! - wzięłam głęboki oddech. - Za was, młodych!
- Za młodych! I za rewolucję!
- Za nadzieję, którą otrzymaliśmy! By niczego nigdy wam nie brakło!
***
Pamiętam tę noc, pewnie będę jej żałować i wypominać ją sobie do końca życia. Pamiętam tych żołnierzy, którzy wrócili z wojny i co rusz zaczepiali którąś z dziewcząt w swoich próbach oczarowania jej. Wielu z nich wybierało mnie i tańczyłam, aż zaczęło kręcić mi się w głowie. Pamiętam świece, dzięki którym wydawało się to tylko pięknym snem.
Nigdy jednak nie zapomnę Ciebie, Alexandrze, i tej chwili, kiedy po raz pierwszy Cię ujrzałam. Już nigdy nie będę taka sama. Przez jedno spojrzenie tych bystrych oczu pełnych bólu i głodu zarwał się pode mną grunt. Gdy powiedziałeś "Witaj", jak głupia zapomniałam własnego imienia.
To właśnie wtedy moje serce, moje ciało zapłonęło.
Tak więc zaczynamy grę!
- Wyglądasz mi na kobietę, ktorej wyraźnie czegoś brak. - Usłyszalam jego głos.
- Jestem pewna, że nie wiem, o co panu chodzi. Wyraźnie się pan zapomina.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Oczywiście, tak jak mnie. Mi ciągle jest czegoś brak.
- Jest tak, jak pan mówi? - niedowierzałam.
- Zawsze będzie mi czegoś brak - potwierdził.
- Nazywam sie Angelica Schuyler.
- Alexander Hamilton.
- Skąd pochodzi twoja rodzina?
Odwrócił wzrok, spoważniał.
- To... nieważne, jest wiele rzeczy, których jeszcze nie dokonałem. Jeszcze mnie nie znają, ale cały świat o mnie usłyszy. Za jakiś czas - mruknął - jakiś czas...
Och, jak dobrze móc wreszcie porozmawiać z kimś, kto jest na twoim poziomie! Jednak musi tu, do cholery, tkwić jakiś haczyk. To uczucie to nadzieja, że istnieje ktoś taki, kto nie błaznuje wciąż i ma coś w głowie, rozumiecie? Choć cała ta rozmowa trwała może kilka minut, to w każdej kwestii doskonale się rozumieliśmy. Śmiałam się szczerze, gdy padł jakiś żart, a on powiedział mi podczas tańca, że mu się trafił fart. To podrywacz, że hej, ale jest wart zachodu, jednak kiedy spytałam o rodzinę, nagle zgubił rytm. Pewnie jest biedakiem i próbuje ukryć ten fakt. Za to całkiem przystojny, silny i bezbronny jednocześnie. Już kombinuję jak zostać z nim sam na sam, lecz wtedy ujrzałam mojej siostry twarz i usłyszałam cicho...
- Tonę...
I widzę w jej oczach to pożądanie i miłość do Alexa. Wiem, że nic jej nie pomoże. Alexander jest jak narkotyk, a chce by moja siostra przeżyła...
I nagle, jak grom z jasnego nieba, uświadamiam sobie trzy prawdy dotyczące mojego małego świata.
- Dokąd mnie prowadzisz?
- Zamierzam odmienić twoje życie - odpowiadam.
- Umieram z ciekawości, Angelico.
Pierwsza z nich to myśl, że mój los jest inaczej zaplanowany: muszę znaleźć sobie bogatego męża, bo mojemu ojcu brak syna, a ja jestem najstarsza i mam się wybić na szczyt jako ta najmądrzejsza, więc biedny mąż pogrążyłby mnie, bo kto w tym mieście jest znany z niedostatku, ten jest nieznany wśród ludzi; Alex w tym wszystkim wypada źle, lecz wcale to nie znaczy, że chcę go mniej!
- My się chyba nie znamy - Eliza uśmiecha się niepewnie. - Jestem Elizabeth Schuyler.
- Schuyler? - dopytuje Alexander.
- To moja siostra - wyjaśniam.
Druga prawda to pewność, że chce mnie zdobyć, ponieważ nazywam się Schuyler, co podniosłoby jego status i ułatwiło start. Bywało tak nie raz, więc musiałabym być ślepa, by tego nie zauważyć, lecz nim się orientuję, Eliza ma już pierścionek na palcu. Widzisz, Angelico? Miał rację - zawsze będzie ci czegoś brakować!
- Jesteś żołnierzem? Szanuję to. - Eliza jest zmieszana i wyraźnie nie wie co zrobić.
- Jeśli musiałem walczyć na wojnie dla takich spotkań, to warto było ryzykować. - Alexander uśmiecha się.
- To... Ja was zostawię - odchodzę.
Ostatnia myśl: nikt nie zna Elizy lepiej ode mnie. Zawsze jest miła, ufna, wielkoduszna, niemal nie ma wad. Jeśli bym jej powiedziała prawdę, że go kocham, to wycofałaby sie bez słowa sprzeciwu i cierpiała!
Nocami marzę o oczach Alexandra, a w marzeniach wracam do tamtej nocy i rozpamiętuję ją, zastanawiając się, czy popełniłam błąd oceniając go zbyt pochopnie. Co by się wydarzyło, gdybym dała mu jednak szansę? Przynajmniej jest z nim Eliza. To jedyny sposób, w jaki mogę przy nim trwać...
***
- Jeszcze raz! - ponownie wznoszę kieliszek. - Wiele lat!
- Dla młodych!
- Od twojej starszej siostry!
- Tak! Od Angelici!
- Za nadzieję, którą otrzymaliśmy i za wasze szczęście! By go wam nie brakło! Zdrowia!
Wypijam szampana i wychodzę na zewnątrz. Opieram się o ścianę i obsuwam po niej na ziemię, chowam głowę w ramionach. Z moich oczu skapują gorzkie łzy bólu i porażki.
Dobrze wiem, że chociaż Alexander da mojej siostrze szczęscie.
Jestem pewna tego, że zawsze będzie mu czegoś brak. Mówił prawdę.
Chwilę później słychać tylko trzask tłuczonego szkła i cichy szloch.
Mój szloch.
YOU ARE READING
Czegoś brak | Hamilton ff | One-shot
Fanfiction♡ 2018 ♡ Eliza jest jej siostrą, a siostrze nie życzy się źle. ♡♡♡ Na podstawie piosenki "Satisfied" i "Czegoś brak z musicalu "Hamilton"