dos

364 28 7
                                    

*Tylko dlatego, że nauczyłam się jak żyć bez Ciebie

Nie znaczy, że kiedykolwiek naprawdę tego chciałam

<><><>

-Śpisz? - usłyszałam cichy szept Thomasa. Siedziałam na kanapie, opierając głowę na jego ramieniu. Wzięłam głęboki oddech i ledwo powstrzymałam się przed porządnym ziewnięciem. 

-Nie - odpowiedziałam krótko. Byłam cholernie zmęczona, ale nie chciałam psuć wieczoru. Dosyć rzadko mieliśmy okazję spędzać je razem, więc byłoby cholernie głupio gdybym tak po prostu zasnęła. Oglądaliśmy jakiś film. Chryste, był naprawdę kiepski, ale nie miałam serca, żeby powiedzieć mu, że mi się nie podoba. Był jednym z jego ulubionych. To było urocze, że chciał mi go pokazać.

-Dużo ostatnio myślałem o tym wszystkim - zaczął nagle. -Posłuchaj, Luna. Chciałbym, żebyśmy w końcu zamieszkali razem. Wiem, że już wiele razy mi odmówiłaś, ale będę próbował do skutku - stwierdził. Zmarszczyłam brwi i wyprostowałam się. Spojrzałam na niego. Nie miałam pojęcia, dlaczego znowu zaczął ten temat. Zwłaszcza teraz, kiedy ledwo patrzyłam na oczy.

-Thommy, to nie jest takie proste - próbowałam wybrnąć. -Przecież wiesz, że

-To jest proste, Luna - przerwał mi. -Moje mieszkanie jest dużo większe, a poza tym to chyba oczywiste, że chciałbym mieć cię przy sobie.

Westchnęłam cicho. Patrzył na mnie, a ja nie potrafiłam znaleźć już żadnej sensownej wymówki. To musiało się kiedyś stać. Taka była kolej rzeczy, prawda?

-Okej - powiedziałam cicho. 

-Co? - spytał.

-Okej, zamieszkam z tobą - powtórzyłam. Chłopak uśmiechnął się i złożył na moich ustach długi pocałunek. 

-Nawet nie wiesz jak się cieszę - stwierdził, gładząc kciukiem mój policzek. Spojrzałam w jego oczy i wiedziałam już, że podjęłam właściwą decyzję.

<><><>

Biorąc kubek z gorącą herbatą malinową, skierowałam się w stronę stolika, przy którym zawsze siedziałyśmy. Kiedy miałam przerwę, Nina wpadała do kawiarni na kawę, a przy okazji mogłyśmy pogadać. Zajęłam swoje miejsce i postawiłam kubek na podkładce.  Spojrzałam odruchowo na zegarek, aby sprawdzić godzinę. Byłam lekko zdziwiona, bo przyjaciółka była tu zawsze przede mną. 

Dosłownie kilka sekund później, usłyszałam za plecami dźwięk otwierających się drzwi kawiarni.

-Luna! - usłyszałam krzyk Simonetti, która zwróciła tym na siebie uwagę wszystkich ludzi siedzących przy stolikach. Zanim zdążyłam się odwrócić, była już obok mnie. Zdyszana, próbowała uspokoić oddech. 

-Co się stało? - spytałam, lekko zaniepokojona. Wstałam i nalałam do szklanki wody z dzbanka stojącego na blacie. Podałam ją dziewczynie, a ta wypiła ją duszkiem. Odstawiła szklankę na blat stołu i zaczęła machać mi dłonią przed twarzą. Dostrzegłam na jej palcu złoty pierścionek z brylantem, który delikatnie świecił pod wpływem światła.

-Oświadczył mi się! - wydusiła z siebie w końcu. 

-O mój boże! - krzyknęłam, rzucając się jej na szyję. Dziewczyna ścisnęła mnie tak mocno, że przez chwilę brakowało mi oddechu. Miałam wrażenie, że za chwilę zacznie płakać, a wtedy ja też  z pewnością się rozryczę. -Kiedy? Jak? Opowiadaj! - ponagliłam ją, kiedy oderwałyśmy się od siebie. Usiadłam znów na krześle, a Nina zajęła miejsce na przeciwko. 

-Wczoraj wieczorem. Powiedział, że miał to zrobić wtedy, kiedy byliście u nas na kolacji, ale był tak zestresowany, że zapomniał, gdzie włożył pierścionek - wyjaśniła, śmiejąc się cicho pod nosem.

-Nina, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę! - stwierdziłam. Nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Doskonale wiedziałam, że Simonetti długo czekała na swój wymarzony pierścionek, a Perida nigdy specjalnie się z tym nie spieszył. -Kiedy ślub? - spytałam, podekscytowana.

-Gaston powiedział, że nie chce z tym czekać i jeśli uda nam się wszystko zorganizować, już za trzy miesiące będę oficjalnie jego żoną! - wyznała.

-W takim razie zajmuję miejsce twojej druhny! - rzuciłam. Nina zaśmiała się cicho i pokręciła głową z dezaprobatą.

-To miejsce od zawsze było twoje - powiedziała. -A teraz koniecznie potrzebuję kawy. Muszę wszystko ustalić. Wybrać suknię, listę gości, zaproszenia - zaczęła wymieniać. 

-Nina, spokojnie - próbowałam opanować dziewczynę. -Z wszystkim ci pomogę, obiecuję - zapewniłam ją. Zielonooka posłała mi wdzięczny uśmiech.

-Mówiłam ci już, że jesteś najlepsza? - spytała. 

-Nie przypominam sobie - zaśmiałam się. -Nic za darmo, pamiętaj. Gaston ma wybrać super seksownego drużbę - stwierdziłam. -I żeby dobrze tańczył, bo wiesz, że jestem w tym kiepska.

Nina posłała mi jeden z dobrze znanych mi uśmiechów.

-Oczywiście, słońce.

<><><>

Otarłam swędzące czoło ręką i znów wróciłam do mycia kolejnej filiżanki znajdującej się w zlewie. Za dziesięć minut kończyłam pracę, więc musiałam się trochę pospieszyć. Rozejrzałam się po kawiarni. Oprócz naczyń, zostało mi jeszcze tylko wytarcie stolików, więc nawet nie było tak źle. Wytarłam ostatni, porcelanowy talerzyk ścierką i włożyłam go do dolnej szafki. Sięgnęłam po drugą ścierkę i ruszyłam w kierunku stolików. 

Była to całkiem przyjemna praca. Pomimo niektórych klientów, którzy czasem zachowywali się jak dupki, było całkiem w porządku. Westchnęłam cicho, przecierając ostatni blat w pomieszczeniu. Oparłam na nim swoje dłonie i spojrzałam przez okno. Kawiarnia miała wyłącznie ogromne okna z widokiem na główną ulicę. Kiedy miałam wolną chwilę, lubiłam obserwować ludzi, którzy akurat tędy przechodzili. Było ich mnóstwo. 

To było całkiem zadziwiające jak po mimice twarzy można było wyczytać ich emocje. Ktoś głośno się śmiał, ktoś zdenerwowany krzyczał do telefonu, a ktoś jeszcze inny miał obojętny wyraz twarzy. Każdy z nich był innym człowiekiem. Każdy z nich miał inną, własną historię. 

I nagle jeden z nich przykuł moją uwagę. Przez chwilę patrzyłam na niego stojąc w bezruchu. Dopiero po chwili zerwałam się do biegu w kierunku drzwi wyjściowych. Nawet nie zauważyłam, kiedy zapatrzona w niego, wpadłam na kogoś.

-Przepraszam - rzuciłam szybko i wróciłam wzrokiem do miejsca, w którym go zobaczyłam. Nie było go tam. Zaczęłam niemal biec. Nieudolnie wymijałam wszystkich, którzy jak na złość byli wyżsi, przez co nie mogłam nic zobaczyć. Rozglądałam się. Szukałam go. Biegłam tak szybko, że po kilku minutach zaczęło brakować mi tchu. Zatrzymałam się i zmierzwiłam włosy ręką. Szybkość mojego oddechu była niczym, w porównaniu do szybkości bicia serca. Stałam w środku tłumu nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W moje głowie wciąż tkwiła tylko jedna myśl. 

To był Matteo.

<><><>

*Grey - I Miss You feat.Bahari

ktoś fajny pojawi się w następnym rozdziale uhuh 😏
a tak w ogóle to jak wam się podoba?
mam wrażenie, że akcja leci trochę za szybko, ale to przez to, że nie mogę się już doczekać Matteo 😂

Kocham mocno ❤


it's gotta be  you || lutteoWhere stories live. Discover now