rozdział 7

5.4K 241 21
                                    

Kolejny tydzień za mną. Na szczęście Charlotte pozwoliła mi dziś wrócić do pracy. No oczywiście nie obyło się bez jej sprzeciwu i ciągłego gadania o tym, że nie powinnam pracować. Uwielbiałam tę pracę i nie zamierzałam z niej rezygnować. Tak wiem, powinnam się oszczędzać i tak wiem, że byłam uparta. No ale ludzie bez przesady. Charlotte chyba trochę przesadziła. Musiałam słuchać przez całą godzinę jej gadaniny, co mogę robić i do kiedy mogę pracować. Jak na złość skróciła mi moje godziny pracy. Jeszcze Luke. Nie chcę mu powiedzieć, nie mogę. Wywaliłby mnie z domu. I potraktował jak nic nie warty śmieć. Znów by się na mnie wyżywał i ranił do późnego wieczora.

- Lily daj to - powiedziała dziewczyna, odbierając ode mnie tacę, na co od razu przewróciłam oczami.

- Charlotte nie przesadzaj. Ile razy mam ci przypominać, że nie jestem chora. Ciąża to nie choroba - grzecznie oddałam jej tacę. Nie będąc, zadowolona z tego, że moja ukochana przyjaciółka mnie wyręcza. Moje myśli wręcz powiewają sarkazmem.

- Czy ty zawsze musisz być taka uparta? - patrzyła na mnie, po czym odeszła z tacą.

- Ja nie jestem uparta - odkrzyknęłam i zabrałam się za wycieranie stołów.

No może ma rację, jestem może tak troszeczkę uparta, ale bez przesady.
Nie dość, że mam dość tego cholernego dnia, to czuję jakbym dostała młotkiem w głowę. O żołądku nie wspomnę.

***

Chyba przeliczyłam swoje możliwości. Wymioty doprowadziły mnie do tego, że wyglądałam jak zombi. Dosłownie.

- Lily podałabyś pań... - podeszła do mnie i zamiast dokończyć, przerwała swoją wypowiedź - wszystko w porządku? - spytała. Marszcząc brwi

- Tak wszystko w porządku - posłałam jej wymuszony uśmiech.

- Czy ty raz, chociaż możesz nie kłamać? - powiedziała podniesionym tonem.

- Charlotte proszę, daj mi spokój - cicho westchnęłam.

W kawiarni rozszedł się dźwięk dzwonka, który oznacza przyjście kolejnego klienta. Którym okazał się nie kto inny jak Arthur. Błagam nie tylko nie on. Nie mam ochoty na rozmowę. Nie mam ochoty się tłumaczyć. Spuściłam głowę i czym prędzej udałam się na zaplecze. Błagam, żeby on tylko o nic nie zapytał Charlotte. Nie chcę z nim rozmawiać. Po prostu nie chcę. Pierwsze co rzuciło mi się przez lekko uchylone drzwi, to on rozmawiający z moją przyjaciółką. Widząc, że dziewczyna idzie w moją stronę, odeszłam od drzwi i zaczęłam "przeglądać" towar.

- Możesz mi jakoś wytłumaczyć, dlaczego się chowasz? - stanęła tuż obok mnie, pokazując dziwne gęsty rękoma.

- Ja się nie chowam - zaprzeczyłam kontynuując "przeglądanie" towaru.

- Nie umiesz kłamać - powiedziała poirytowana.

- Nie chcę z nim rozmawiać. Rozumiesz? - odpowiedziałam. Spoglądając, na nią ukradkiem

- Oh no dobrze, ale potem pięknie mi to wszystko wytłumaczysz - westchnęła i wyszła z pomieszczenia.

Jakiś czas przyglądałam się ich rozmowie. Arthur awanturował się i kłócił, a mogłam to stwierdzić po tym, że w jego głosie było słychać niedowierzanie i wściekłość. Nie chciałam, aby to tak wyglądało, ale ja naprawdę nie mogłam z nim porozmawiać. Nie jestem na to gotowa.
Długo jeszcze widziałam, że kłócił się z Charlotte. Pierwszy raz widziałam go tak wściekłego. Wiem, że będzie miał do mnie żal. Tak będzie lepiej. Jeśli zniknę z jego życia.

- Zadowolona? - spytała, wchodząc - wyszedł.

- Dziękuję - cicho westchnęłam, czując ulgę.

- No to teraz wszystko mi ładnie wyśpiewasz - powiedziała zadziornie i wyszła z pomieszczenia, a ja tuż za nią.

Lokal był pusty. Na dworze panowała ciemność. Cały lokal oświecały lampy, co dawało niesamowitego klimatu.

- Więc co chcesz wiedzieć? - westchnęłam i usiadłam naprzeciwko niej.

- Czemu się przed nim chowałaś? - spytała, bawiąc się palcami.

- Charlotte proszę cię... - zaczęłam, ale mi przerwała.

- Coś między wami było? - spytała, marszcząc zabawnie brwi.

- Jeden pocałunek, kilka spotkań. To tyle nic więcej - powiedziałam z delikatnym uśmiechem.

- Uśmiechnęłaś się - patrzyła na mnie, a ja natychmiast odwróciłam wzrok - i co nic więcej? - dopytywała z coraz to większym uśmiechem.

- Lubię go, ale bez przesady - mruknęłam. Bawiąc, się serwetką

- Oh no dobrze ale, jakby co chce wiedzieć pierwsza, że coś jest na rzeczy - na jej słowa od razu przewróciłam oczami.

***

No nie dawała mi spokoju. Cały czas pytała. Na końcu nie wiedziałam co odpowiadać. Lubię go, ale raczej nie będzie z tego nic więcej. Jeszcze moje maleństwo. Nie mówię, że jest, jaką kol wiek przeszkodą, ale kto by chciał kobietę z dzieckiem. Kobietę, która ma siniaki niemal na całym ciele. A po za tym nie chcę pakować go w moje życie. W moje problemy. Szłam małym chodnikiem, który oświetlany był przez księżyc. Noc była gwiaździsta i dość chłodna. Gdzieś w oddali było słychać świerszcza, a cichy szelest drzew sprawiał uśmiech na moich ustach.

- Może gdzieś panią podwieźć - auto przystanęło tuż obok mnie, co sprawiło, że od razu się zatrzymałam. To był Arthur ubrany w białą koszulę i czarną marynarkę.

- Hej - uśmiechnęłam się niepewnie
- wiesz, ja chyba wolałabym się przejść - cicho westchnęłam.

- Oj no nie daj się prosić - powiedział rozbawiony.

- Może kiedy indziej - odpowiedziałam, ciężko wzdychając.
Przewracając, oczami wysiadł z auta.

- Czy wy kobiety musicie być aż tak uparte? - rzekł zabawnym głosem.

Ból głowy wziął górę. Chwyciłam się za bolące miejsce. Poczułam, jak wszystko staje coraz ciemniejsze. Nogi robią się słabe. Upadam. Nagle czułam, jak czyjeś ramiona podtrzymują mnie.

- Dziękuję - powiedziałam, słabym głosem cały czas leżąc, w jego objęciach.

- wszystko w porządku? - spytał z troską i trzymał tak, jak bym miała zaraz się rozpłynąć. Jego oczy mierzyły mnie z troską i zmartwieniem. Patrzyłam w jego oczy. Jego wzrok pochłonął całe moje ciało.

- Tak. Teraz tak - powiedziałam drżącym głosem. Wszystko działo się tak szybko. Noc była ciemna i mroczna.  Trzymał mnie w swoich objęciach, a nasze oczy na nowo się spotkały...

--------------------------------------------------
To już kolejny rozdział mam nadzieję, że wam się podobał ;)

Ps. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki <3

Nie zostawiaj mnie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz