-Spóźnimy się - stwierdził, spoglądając na swój zegarek.

-Nic nowego - powiedziałam cicho.

Byliśmy umówieni z Niną i Gastonem na wieczór. Zaprosili nas do siebie, co naprawdę było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Zwykle jedliśmy na mieście, bo żadne z nas nie wyrażało najmniejszej chęci do gotowania. 

-Zapraszam - powiedział Thommy, otwierając mi drzwi od strony pasażera. 

-Nie podlizuj się tak - rzuciłam w jego stronę i zajęłam swoje miejsce. Chłopak zamknął za mną drzwi, okrążył samochód i usiadł na miejscu kierowcy. 

-Nie mam pojęcia o co ci chodzi - stwierdził, wkładając kluczyki do stacyjki. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam przez okno. Czekała nas dosyć długa droga, więc ułożyłam się wygodnie na fotelu i zapięłam pasy. Czułam, że ten wieczór będzie naprawdę udany.

<><><>

-Chcesz jeszcze trochę sałatki? - spytała mnie Simonetti, unosząc do góry szklaną miskę. Wypuściłam powoli powietrze z płuc.

-Nina, mam już dość. Za dużo zjadłam - stwierdziłam, opadając na kanapę. 

-Tak myślałam - wyznała. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej butelkę wina i dwa kieliszki.O Jezu, tylko nie to. -Ale tego chyba nie odmówisz - uśmiechnęła się w moją stronę. Schowałam twarz w dłoniach i parsknęłam cichym śmiechem.

-Jesteś niemożliwa - powiedziałam, kiedy zaczęła nalewać ciemnoczerwonej cieczy do jednego z kieliszków. 

-I tak mnie kochasz - rzuciła.

-Mam być zazdrosny? - usłyszałam głos Thomasa, który razem z Gastonem wszedł właśnie do salonu. Zajął miejsce tuż obok mnie i objął mnie mocno ramieniem. 

-Nie masz ze mną szans, frajerze - palnęła Simonetti. Wywróciłam oczami. Nina wprost uwielbiała wkurzać chłopaka. Całe szczęście on podchodził do tego z dystansem i nigdy nie brał jej słów na poważnie. Nina zawsze taka była i nikt z nas nie mógł nic na to poradzić, więc pozostało mu jedynie to zaakceptować. 

Thomas zignorował jej słowa i musnął delikatnie mój lewy policzek.

-Jesteś tylko moja, skarbie - szepnął mi do ucha, wywołując tym cień uśmiechu na mojej twarzy.

Skarbie.

-To niezbyt kulturalne szeptać w towarzystwie - zielonooka znów zabrała głos. 

Zaczęli się ze sobą sprzeczać jednak nie słuchałam ich. Wyłączyłam się. Wpatrywałam się w okno, a właściwie w to, co znajduje się za nim. Podniosłam się i bez słowa ruszyłam w kierunku drzwi balkonowych. Otworzyłam je i kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz, wzięłam jeden głęboki wdech. Było trochę chłodno, więc odruchowo zaczęłam pocierać swoje ramiona, aby trochę się ogrzać. Oparłam się o barierkę i rozejrzałam się po okolicy. W oddali dostrzegłam plac zabaw. Dwie huśtawki. Mimowolnie zamknęłam oczy, próbując pozbyć się wspomnień, które znów powracały. 

Nawet nie zauważyłam, kiedy Gaston zjawił się obok mnie. Czułam jego wzrok na sobie jednak nie zamierzałam na niego spojrzeć. Od zawsze próbowałam udawać przed nim, Niną i Simonem, że wszystko wróciło do normy. Chciałam pokazać, że pozbierałam się po tym wszystkim. Wątpię jednak, że którekolwiek z nich w to uwierzyło. Jak mają w to wierzyć skoro sama nie potrafię?

-Thommy to dobry facet, Luna. Cieszę się, że jesteście ze sobą szczęśliwi - powiedział, przerywając ciszę między nami. Zmarszczyłam brwi. Odczułam lekką dezorientację. 

-Tak - przytaknęłam. -Ja też - stwierdziłam, odwracając się przodem do drzwi. Zaczęłam przyglądać się Thomasowi, który wciąż prowadził żywą konwersację z Simonetti.

Cieszę się, że go mam. Nie wie zbyt wiele o mojej przeszłości, ale nigdy zbyt mocno nie drążył tego tematu. Chciałam zacząć wszystko od nowa jednak pewnych rzeczy nigdy nie mogłam skutecznie przed nim ukryć. Wiedział o nim. Wiedział o Matteo. Był przy mnie w najgorszych momentach, kiedy nie miałam pojęcia jak pozbyć się bólu. Bólu, który nie pozwalał mi spać po nocach. Prześladował mnie nawet w nocnych koszmarach. 

Najgorsze w tym wszystkim wcale nie było samo jego odejście. Najgorsza była pieprzona niewiedza. Nie miałam pojęcia, co się z nim dzieje. Po jego matce zaginął ślad. Jaką mogłam mieć pewność, że ona go nie skrzywdziła? Chciałabym wiedzieć tak wiele rzeczy. 

Myślę czasami wciąż o tym czy on też myśli o mnie, ale wtedy uświadamiam sobie, że powinnam przestać. Powinnam o nim zapomnieć, bo on już nigdy nie wróci. Taką podjął decyzję. Zostawił mnie zupełnie samą z tym wszystkim. Bez konkretnych powodów i jakichkolwiek wyjaśnień. 

Wciąż męczyło mnie jednak jedno pytanie.

Czy Matteo jest teraz szczęśliwy?

<><><>

*James Arthur - Empty Space

no to zaczynamy :P

it's gotta be  you || lutteoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora