Część 2, epilog

103 16 7
                                    

Marco:

W końcu wszystko się ułożyło, drużyna dogadywała się lepiej niż kiedykolwiek, byliśmy liderem Bundesligii oraz naszej grupy w Champions League. Borussia z chęcią przedłużyła ze mną kontrakt. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wszystko szło tak dobrze. Spotykałem się w miarę regularnie z chłopakami, którzy odeszli. Tematy rozmów prawie się nie kończyły, więc często zarywaliśmy nocki.

Zaprzyjaźniłem się z Philip'em, Paco oraz większością nowych zawodników, cieszyłem się, że moje kontakty nie ograniczają się tylko do Mario. Swoją drogą Goetze też odnalazł wspólny język z Delaney'em, przez co czasem bywam zazdrosny.

Moje życie prywatne było lepsze niż mogłem sobie wymarzyć. Starałem się dotrzymać słowa i mówię Mario o większości rzeczy, pomijam te mniej istotne. Niedawno dowiedziałem się, że zostanę wujkiem, byłem przeszczęśliwy.

- Wolisz z szynką czy salami? – spytał mój chłopak, wyrywając mnie z zamyślenia.

Próbowaliśmy zrobić pizzę, szło nam świetnie. Głównie dlatego, że Mario robił wszystko, a ja po prostu siedziałem obok. Chciałem mu pomóc, ale sam uznał, że da radę.

- Nie możesz dać obu rzeczy? – odpowiedziałem pytaniem, patrząc na niego z niezrozumieniem.

- Nie mogę, musisz wybrać. – zaśmiał się, podchodząc do blatu, na którym siedziałem. – W życiu musisz wybierać cały czas.

- To zróbmy wegańską. – rzuciłem z uśmiechem, mierzwiąc jego włosy. – Nie umiem wybrać.

Szatyn pokręcił głową ze śmiechem, po czym pocałował mnie przelotnie w usta. Przyciągnąłem go bliżej, chcąc pogłębić pocałunek. Włożyłem lodowate dłonie za tył jego kołnierzyka, z satysfakcją czując drżenie jego ciała.

- Może ubieraj się cieplej? – zaproponował, kładąc ręce na dole moich pleców. - Zawsze masz zimne dłonie, nawet latem.

- Ogrzewa mnie Twoja miłość. – szepnąłem, całując go.

- To by wyjaśniało, czemu jesteś taki gorący głupku.

*******

Z doświadczenia i obserwacji wiedziałem, że jeżeli Mario zachowuje się inaczej niż ma zwyczaju, to będą kłopoty. Od tygodnia chodził cały spięty, nie naciskałem na niego, bo ostatnie czego chciałem to się kłócić. Dlatego czekałem cierpliwie, aż mi powie. W końcu taką mieliśmy umowę.

- Nie wypuszczę Cię, dopóki mi nie powiesz, o co chodzi. – powiedziałem zirytowany, stając w drzwiach. – Byłem cierpliwy, czekałem, ale Ty nie chcesz współpracować.

- Marco, kotku, obiecuję, że Ci powiem, ale na razie to tajemnica. Dowiesz się za tydzień może dwa, teraz muszę lecieć. Do zobaczenia! – wyjaśnił szybko, całując mnie w policzek, po czym wyminął moją zdezorientowaną osobę.

Westchnąłem głęboko, wmawiając sobie, że wcale mnie nie olał oraz, że wszystko jest w porządku. Zdążyłem przywyknąć do jego hipokryzji, jednak nie usprawiedliwiało to jego zachowania. Nie pozostało mi nic innego niż po prostu czekać. Ktoś musi być dorosły w tym związku.

*********

Patrzyłem dość sceptycznie na szaloną propozycję Mario. Zazwyczaj to ja wpadałem na tak idiotyczne i niebezpieczne pomysły. Byłem pewien, że przemyślał to oraz przewidział wszystkie możliwe scenariusze, jednak nie podzielałem jego entuzjazmu.

- Wypad na lodowisko tydzień przed der Klassiker'em to chyba nie najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. – powiedziałem z zawahaniem, przypatrując się czy przypadkiem nie żartuje.

I don't deserve you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz