Część V: Pan

3.6K 148 62
                                    

Nie pojmowała idei, jaką kierował się Draco w czasie ich spotkań. Te wszystkie zabiegi, które wykonywała, zanim klękała na środku łóżka, żeby następnie on mógł się zabawić sam ze sobą; dokładnie widziała, że oglądanie jej podczas tych czynności sprawiało mu przyjemność. Najbardziej nie rozumiała jednak tego ostatniego - onanizacji nad jej nagim ciałem. Z jednej strony czuła ulgę, bo nie zamierzał jej zgwałcić, z drugiej zaś niepokój. Ostatnia noc zmieniła wszystko, zwłaszcza całe jej wyobrażenie o Malfoyu juniorze. Była pewna, zawierzając swojej intuicji, że mężczyzna nie chciał jej skrzywdzić, ale też nie potrafił traktować jej w sposób mniej przedmiotowy.

Coś bardzo złego działo się w murach Malfoy Manor.

***

Malfoy przyszedł do lochów, ale nie miał ze sobą kolacji. Jego wizyta nie miała tym razem nic wspólnego z posiłkiem ani nocnymi eskapadami do jego sypialni. Po prawdzie wyglądał na wytrąconego z równowagi: kroki stawiał szybkie, a zwyczajowe walenie pałką o metalowe kraty sobie odpuścił. Zdenerwowanie widziała też w wyrazie jego twarzy, gdy stanął przed drzwiami do jej celi. Wyglądał jak spłoszone zwierzę.

- Weźmiesz kąpiel, Granger - rzekł ostro, kamuflując targające nim uczucia.

***

Kąpiel nie odbyła się w balii, a w jednej z łazienek. Draco został na zewnątrz, kiedy dwa skrzaty przygotowywały Hermionę.

To nie zapowiada nic dobrego, pomyślała, gdy patykowate ręce uzbrojone w grzebień o szeroko rozstawionych zębach, układały jej fryzurę.

***

Salon pękał w szwach od mężczyzn, alkoholu i jedzenia. Zmieniono wystrój, dodając parę stolików otoczonych kanapami i fotelami. Wielki żyrandol jaśniał pod sufitem, ocieplając przeważnie mroczno-zimne wnętrze pomieszczenia. Lucjusz uwielbiał organizować podobne przyjęcia, wiedząc, że pijany i zaspokojony biznesmen prędzej przystanie na korzystne dla niego warunki lub zgodzi się na wyższą cenę, chcąc jak najszybciej wrócić do zabawy.

Kominek płonął, a przy nim na posterunku trwał Draco z kieliszkiem w dłoni. Nie spuszczał Hermiony z oczu, gdy ta wraz z przybyłymi niewolnicami robiła za żywą maskotkę.

Przez myśl jej nawet nie przeszło, aby zapytać którąś z obcych dziewczyn z zewnątrz o przeżytą historię. Co by to zmieniło? Po co się wychylać? One i tak tkwiły zamknięte w swoim własnym świecie; w swojej głowie, oddzielając to, co robiło ich ciało, od tego, co działo się w umyśle. Hermiona też wolała nie przyjmować do wiadomości, że jej nagie pośladki gościły na kilkunastu męskich udach, piersi tarmosiły plugawe dłonie, a krocze macano aż do bólu. Łzy wsiąkały w sztywny materiał zdobionej maski na oczy, kiedy przechadzając się po salonie w wysokich, czarnych szpilkach, proponowała gościom Malfoyów kolejną dolewkę Ognistej.

Mogła się nazywać szczęściarą. Z nią przynajmniej żadna z tych bestii nie kopulowała w kącie.

***

Jak zwykle od ponad tygodnia obudził ją w środku nocy. Nie wiedzieć czemu, odczuła ulgę, jakby ze spokojem witała to, co znane.

Nigdy się nie odzywał, to też nie widziała nic dziwnego w cichym spacerze korytarzami Malfoy Manor. Lubiła rozglądać się na boki, za każdym razem dostrzegając coś nowego w surowym wystroju dworu; tym razem był to wzór pokrywający długi dywan pod stopami - drobne, czarne kwiatki łączyły się ze sobą pnączami i dzieliły listkami, mając za tło czerwień. Tak, jak większość przedmiotów i chodnik był stary oraz drogi.

Kukiełka [Dramione]Where stories live. Discover now