10. Kiedy wieczór zmienia się w świt

Start from the beginning
                                    

Ale wpadłeś, Fifi, pomyślał. W sumie to ta myśl ogarnęła go już chyba z dwadzieścia razy tego wieczora.

- Wiedziałeś, że picie jednej butelki piwa dziennie zmniejsza ryzyko wystąpienia kamieni nerkowych o czterdzieści procent? - spytała Maja, patrząc Filipowi prosto w oczy.

- Hm... - zaczął się zastanawiać. - To znaczy, że dwie butelki dziennie zmniejszają to ryzyko o osiemdziesiąt procent. Trzy o sto dwadzieścia procent?

- To na wszelki wypadek jeszcze czwarta! - Maja zaśmiała się, a Filip jej zawtórował. - A wiesz, że w 1814 roku w Londynie była piwna powódź?

- Jak to? - raper zmarszczył brwi.

- No, był wybuch w browarze i zalało kilka ulic - odparła Maja. Chwilę później usłyszeli przez mikrofon okrutny fałsz i odwrócili się. Okazało się, że przy sekcji do karaoke dwie pijane dziewczyny postanowiły sprofanować utwór Statki na niebie. Maja szybko odwróciła się i upiła łyk piwa.

- Gdzieś ty mnie przyprowadził? - spytała, krzywiąc się.

- Nie lubisz karaoke? - spytał, unosząc brew.

- Daj spokój, co jest fajnego w pijanych ludziach krzyczących jak pawiany w zoo? - wywróciła oczami. Filip zamilkł i ponownie obrócił się w jej stronę. Po chwili przypomniał sobie o pewnej kwestii, która zupełnie wyleciała mu z głowy, a wczorajszego wieczora dość mocno go trapiła.

- Wiesz... wczoraj chciałem cię o coś zapytać, pamiętasz?

Po chwilowym zamroczeniu, Maja kiwnęła głową, unosząc brwi.

- Tak, tak, coś rzeczywiście zacząłeś mówić - odparła.

- W środę w Łazienkach jest pokaz filmu o Beatlesach - powiedział Filip. Czuł, że lekko drży mu głos, toteż odchrząknął i zapytał pewnym głosem: - Chciałabyś może się ze mną wybrać? Bo chyba ich lubisz, nie?

Proszę, zgódź się, zgódź się, myślał z nadzieją. Maja najpierw lekko zmarszczyła brwi, a jej oczy powędrowały w stronę sufitu. Widać było, że jest nieco zaskoczona, ale zaczęła zastanawiać się nad jego propozycją.

- Czekaj - powiedziała. - Myślę, co my mamy na czwartek...

- Wejściówkę z nowożytnej, ale to chyba jest do ogarnięcia - wypalił od razu.

- Ok - odparła z nieśmiałym uśmiechem. - Można iść. O której to?

- O szóstej - odpowiedział Filip. - Zaraz po zajęciach. Zjemy coś i pojedziemy na seans.

- Super, wchodzę w to - powiedziała Maja. Widać było, że naprawdę się cieszy z jego propozycji.

- To jesteśmy umówieni - raper uniósł swój kufel z piwem w kierunku Mai. Dziewczyna delikatnie stuknęła swoim kuflem o jego i upili po dużym łyku piwa.

Z każdym kolejnym wypitym piwem mieli coraz lepszy humor. Rozmawiali o muzyce, referacie z historii wojennej Polski, wydarzeniach w Warszawie. Choć Filip z minuty na minutę robił się coraz bardziej śpiący, tak fajnie rozmawiało mu się z Mają, iż miał wrażenie, że za chwilę zamówi sobie kawę, by móc siedzieć w tym barze do rana.

- Założę się, że nie pójdziesz zaśpiewać na karaoke - powiedział w pewnym momencie. Maja wywróciła oczami.

- Nie ma co się zakładać, ja i tak tego nie zrobię - prychnęła. Raper patrzył na nią z rosnącym uśmiechem i przekonywującym wyrazem twarzy. Maja zmarszczyła brwi: - No co?

- Tchórzysz? - zapytał.

- Nie, po prostu to głupota i tyle.

- Czyli tchórzysz!

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now