Woda utleniona

106 13 6
                                    

Jestem w jadalni i polewam wodą utlenioną drobne rany na mojej ręce. Gdyby ktoś się o mnie martwił – to nie, z nikim nie walczyłam, po prostu obcinałam różę w ogrodzie i się pokułam jej kolcami. Myślę, że ona ucierpiała o wiele więcej ode mnie, ale no cóż jest chora, więc trzeba było ją zredukować. Oczywiście, nie zamierzam przez to powiedzieć, że ja też nie jestem poszkodowana, to przecięcie przy palcu serio bolało i polała się krew. Inne cięcia też bolały, trochę. A teraz przemywam te ranki wodą utlenioną, która jest PRZETERMINOWANA. Tak, woda utleniona w moim domu jest, PRZETERMINOWANA. To jest straszne, ale nigdy nie pamiętam żeby kupić nową i muszę się zadowolić tą. Jeszcze działa i mnie nie zabiła, więc jest fajnie. Ale za każdym razem kiedy myślę, o tym że jest przeterminowana to coś we mnie się psuje i mam ochotę pojechać po nową wodę, ale tego nie robię, bo mi się nie chcę. I zadowalam się tą, chociaż to nie jest dobre, raczej, tak mi się wydaje, to w końcu przeterminowany lek. Ale, no, na razie nic się nie dzieje. Chyba, że się dzieje, ale ja się do tego przyzwyczaiłam i tego już nie czuję, i myślę że jest wszystko dobrze... Nie wiem. Wiem natomiast, że Afrodyta uśmiechając się tak dziwnie, jak teraz, to zły znak.

Afrodyta: Hej.

Ja: Cześć. Czego ode mnie chcesz?

Afrodyta: Niby dlaczego miałabym czegoś od ciebie chcieć? Czy nie mogę być po prostu w dobrym humorze i miła?

Ja: Gdybyś taka była, już dawno zostałbyś przez coś pożarta. Na przykład, przez Herę.

Afrodyta: Możliwe. Ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać.

Ja: Jestem zajęta.

Afrodyta: Czytaniem gazety?

Ja: Przemywam rany.

Afrodyta: Są tak małe, że prawie ich nie widać.

Ja: Ale należy je przemyć.

Afrodyta: Nieważne. Co robiłaś?

Ja: Obcinałam różę z mamą.

Afrodyta: Miała uschnięte kwiatki, tak? Twój tata ma tym punkcie małego bzika. I zaczynam zauważać, że ty również. Tak samo jeśli chodzi o to przemywanie ran. Apollo pewnie byłby z ciebie dumny, tyle że go tu nie ma.

Ja: Wątpię, to jest PRZETERMINOWANE.

Afrodyta: Raczej od tak śladowych ilości nic ci się nie stanie.

Afrodyta: Ja byłam na przecudownych wakacjach z Adonisem. Uwielbiam wakacje razem z nim. Jest wtedy cudownie. Chodzimy razem do sklepów, galerii, muzeów, zwiedzamy urokliwe miasteczka. Kompletnie co innego niż z Aresem. On woli inne zajęcia, za którymi nie zawsze ja przepadam.

Ja: Byłaś na wakacjach z Adonisem? To może dlatego Ares ciągle siedzi w swoim pokoju i prawie z niego nie wychodzi.

Afrodyta: Wątpię. Pewnie pracuje nad nową zbroją, czy czymś takim.

Ja: Aha, ale po co ja ma to wiedzieć?

Afrodyta: Chciałam żebyś skończyła tamto i zobaczyła to.

Ja: Zrobiłaś laurki i włożyłaś je do kopert?

Afrodyta: Nie! To leżało pod twoim drzwiami do pokoju! To listy od twojego, Tajemniczego Adoratora!

Ja: Aha, więc je wyrzuć.

Afrodyta: Dlaczego? Nareszcie komuś się spodobałaś! Nawet nie wiesz ile na to czekałam!

MOJE ROZMOWY Z BOGAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz