• feelings •

196 23 41
                                    

Magiczny moment został przerwany, gdy drzwi sali uchyliły się...

- Dzień dobry, chyba zostawiłem tu... - stanął w bezruchu obserwując mnie i Samanthę w niecodziennej sytuacji, jeden ze studentów, którego imienia za cholerę nie pamiętam.

Szybkim ruchem odsunąłem się od dziewczyny i kaszlnąłem, by zabić tą popieprzoną ciszę w pomieszczeniu. Zaidi, idioto...

- Dobrze, dziękuję panu za dokładne wyjaśnienie nowego programu. Bardzo mi zależy na jak najlepszych wynikach końcoworocznych. Do zobaczenia! - wydukała Samantha, ratując nas z beznadziejnej sytuacji. Wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie sam na sam z równie zakłopotanym studentem. Racja, z punktu widzenia tego studenta, to mogło wyglądać, na dogłębne wyjaśnienie nowego programu nauczania...

- Tak.. Rozejrzyj się, poszukaj czego trzeba, a ja... Ja już wyjdę. - powiedziałem szybko i wyszedłem skonsternowany z Amfiteatru. Wydostałem się z zaludnionego lobby. Kontakt zimnego, październikowego powietrza z moimi płucami, przyniósł ulgę, a tym samym opanowanie, które straciłem kilka minut temu.

--- ɛɜ ---

Samantha POV:

Czy ja kilka minut temu pawie całowałam się ze swoim nauczycielem? Czy gdyby mnie pocałował... Nie, nie możliwe. Cholera. W mojej głowie rozpętała się wojna. Wojna pomiędzy ciekawością i fascynacją profesorem, a wątpliwościami i zdrowym rozsądkiem, którego mi zabrakło w minionym czasie.

Dzisiejsza sytuacja znacząco odbiła się na moim funkcjonowaniu.. Rozmyślam o wcześniejszym incydencie już drugą godzinę wykładów, co nie pozwalało ani na moment skupić się na lekcji. Machinalnie mazałam na kartce coraz bardziej surrealistyczne wzory. Głos nauczyciela był tak monotonny, że bez problemu pomógłby uporać się z moją bezsennością. Jednak.. ostatnia sytuacja znów nie pozwoliłaby mi beztrosko zasnąć.

- Hej, wszystko okej? Już prawie wszyscy wyszli. - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się natychmiast; stał tam Morgan, którego miałam okazję wcześniej poznać osobiście, a także przez wyidealizowane opowieści mojego przyjaciela, który ma na niego oko.

- Tak! Wszystko jest w jak najlepszym porządku, dziękuję. Zamyśliłam się trochę. - uśmiechnęłam się do chłopaka i w między czasie pakowałam rzeczy do torby.

- Byłem pewien, że zasnęłaś.. Nawet bym się nie zdziwił. - parsknął śmiechem, a ja mu zawtórowałam. Rozmawialiśmy o niezywkle nudnej lekcji. Razem opuściliśmy salę, po czym bez słowa się rozdzieliliśmy. Morgan był niezwykle tajemniczy. Nie dziwię się, że Alexy się nim zainteresował.

Dzień powoli dobiega końca - pora udać się do akademika. Zajęcia pana Lebarde'a doszczętnie mnie wykończyły, a znając życie nie obejdzie się bez docinek ze strony Yelenn - mojej nawiedzonej współlokatorki. Nie zdążyłam nawet wejść do wspólnego pokoju, a dziewczyna już rzuciła na mnie pogardliwe spojrzenie.

- Przyszły do ciebie paczki. Dał mi je recepcjonista. Nie rozumiem, jak mógł mnie z tobą pomylić. - powiedziała, nie zaszczycając mnie spojrzeniem.

- Cóż, może po prostu dlatego, że nas nie zna? - zapytałam retorycznie.

- Czy ja wyglądam na kogoś, kto nazywa się Samantha? - prychnęła lekceważąco.

Nie odpowiedziałam jej. Podeszłam do wielkiego kartonu i postawiłam go na moim łóżku gniotąc jakąś kopertę. Wyjęłam ją spod spodu i położyłam obok. Karton trochę ważył, przez co miałam z tym niemały problem. Jak najszybciej oderwałam taśmę od przesyłki. Gdy tylko otworzyłam jedną z klap kartonu, wyskoczyła mi na twarz chmura brokatu. Usłyszałam chichot. Cholera, od zawsze mam taki dar, że pokazuję się w jak najlepszym świetle moim rywalom... Zaglądając do pudła, zobaczyłam małą, jasnoniebieską kopertę.

• sweet, forbidden love •Where stories live. Discover now