16. Fakty z bagien

2K 113 11
                                    

Prawie wszyscy w domu spali. Poszłam do biblioteczki, gdzie byli Kol, Klaus, Elijah, Stefan, Caroline, Damon i Rebeka z Marcelem.

- Tydzień - powiedziałam - Może dwa, według Daviny

Marcel od razu zrozumiał, co powiedziała mi młoda czarownica. Inni nie byli aż tak zdziwieni, co oznaczało, że Gerard musiał im coś napomknąć.

- Trzeba schronić Hope, gdzieś ją schować - powiedział Klaus

- Dołączamy się w to - odezwała się Caroline

- To was nie dotyczy - sprzeciwił się Klaus

- Skoro życie mojej przyjaciółki jest zagrożone, to znaczy, że mnie to dotyczy, a Ty nie będziesz mi mówił co mam robić - oburzyła się - Po za tym nie znają nas, co daje nam przewagę

- Ja też w to wchodzę, skoro ta dwójka się w to włącza - odezwał się Damon wskazując na brata i jego dziewczynę

- Nie ma mowy ! - zaprzeczył Kol - Czemu mieli byśmy Ci ufać ?!

- Bo też chcę chronić tego dzieciaka i moją przyja.. koleżankę - spojrzał na mnie - Po za tym muszę pilnować młodszego braciszka - dodał a Stefan aż złapał się za głowę unosząc oczy ku górze

- Od kiedy obchodzi Cie los mojej córki ? - zapytał Klaus

- Od kiedy połamała mi kości - powiedział czym rozbawił Rebeke

- Kłótniami nikomu nie pomożemy - dołączyła do nas Hayley, która musiała przed chwilą kłaść Hope do łóżka

Całą noc układaliśmy jakiś plan. Ja i Kol tylko momentami rzucaliśmy sobie spojrzenie. Miałam również w głowie pomysł aby odwołać ślub, ale zraniłabym tym mojego narzeczonego, a nikt inny by mnie nie poparł.. Może z wyjątkiem Damona. Dogadanie się Kola, Klausa z Damonem nie należało do prostych. Co chwilę każdy miał coś do powiedzenia, czym wszystkich wkurzali, zwłaszcza Elijah, który jako jedyny, patrzył pod każdy aspekt naszego życia. Nikt nie poruszał tematu najstarszej siostry Pierwotnych, ani Daviny. Każdy wiedział, że nie zostało im wiele czasu ale nikt nie chciał mówić tego na głos.

Obudziłam się wcześnie rano. Kol obejmował mnie od tyłu, ostatnio co raz częściej budziłam się przed nim co było dość dziwne. Ruszyłam sie delikatnie czym obudziłam narzeczonego.

- Przepraszam - szepnęłam odwracając się w jego stronę - Nie chciałam Cię budzić

- Ostatnio często wstajesz przede mną - zauważył

- Mam problemy z spaniem - przyznałam

Po śniadaniu Marcel, który od niedawna ciągle u nas nocuje oznajmił, że jedzie do Nowego Orleanu. Jako, że musiałam coś sprawdzić powiedziałam, że pojadę z nim.

- A po co jedziemy ? - zapytał Kol, gdy usłyszał o moim pomyśle

- Nie my, tylko ja i Caroline - spojrzałam na przyjaciółkę, która siedziała naprzeciwko, była zdziwiona

- Chcę jej pokazać Nowy Orlean, pójdziemy na zakupy czy coś - skłamałam

Stefan zmarszczył brwi, to samo zrobiła Rebeka ale nikt tego nie skomentował. Marcel dał nam 10 minut na ogarnięcie, więc szybko poszłam po jakąś torbę.

- Nienawidzisz zakupów - usłyszałam zza pleców głos Stefana

- Muszę coś załatwić, pójdę z Caroline, bo jakbym szła sama to Kol by mnie nie puścił, ale nie musisz się martwić

- Ufam Ci - odpowiedział krótko

- Ja sama też chętnie wyjade na trochę z tego domu - uśmiechnęła się blondynka, dobrze ją rozumiałam

Toksyczne życie 2 || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz