*ೃ∗ chapter nine ∗*ೃ

Start from the beginning
                                    

Ambar skrzywiła się, patrząc na nie. Nie podobało jej się, że ktoś inny niż ona przytula Lunę.

- Opowiadaj, co u Ciebie? Jak z Ambar? - Zaczęła Nina, gdy usiadły przy jednym ze stolików.

- Z Ambar...

- Podać cos? - Spytał Nico, podchodząc do nich.

- Cześć, Nico. - Brunetka przytuliła go na powitanie - Dwa soki pomarańczowe.

- Robi się, mała. - Zaśmiał się, po czym podszedł do barku.

- Więeec. - Zaśmiała się Nina, oczekując odpowiedzi na pytanie.

Luna usiadła z powrotem.

- Więc... nie wiem. Gdy Amandy nie było, między mną a Ambar było super... Pomagała mi, rozmawiała ze mną, otworzyła się przede mną, przytuliła mnie... nawet chciała, żebym z nią spała.

- Chwila, jak spała? - Przerwała jej.

Obie nawet nie zauważyły, jak blisko ich stolika usiadł zainteresowany ich rozmową Matteo.

- Spała, że w jednym łóżku. Nie myśl sobie. - Zaśmiała się Valente. - Ale wracając... nie wiem, to było cudowne mieć ją tak blisko. Tylko, że następnego dnia, gdy przyszła Jazmin i wróciła Amanda, Ambar zmieniła się o stoosiemdziesiąt stopni. Wróciła jej dawna twarz, zaczęła byc chamska, wredna, zachowywała się, jakby te dwa dni nie istniały. Dzisiaj śnił mi się nasz pocałunek. - Uśmiechnęła się szeroko na to wspomnienie. - Chciałam jej o tym powiedzieć ale... powiedziała, że mam wyjść z jej pokoju. Wiesz? Nawet nie dała mi powiedzieć słowa, to okropne.

- Luna... - Zaczęła Nina, kładąc dłoń na kolanie przyjaciółki. - Przepraszam, że to powiem ale myślę, że powoli zakochujesz się w Ambar. 

- Co? - Valente zmarszczyła brwi. - Nie. Mam nadzieję, że nie. Niemożliwe.

- To jak o niej mówisz... to jak uśmiechasz się na wspomnienie o tym śnie... mówi samo za siebie. - Westchnęła szatynka. - Ale dam Ci radę, nie mów jej o tym narazie.

- Nie mam zamiaru, dziękuję za wszystko, kochana. - Powiedziała, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę.

I właśnie w tym momencie Matteo odszedł, mając w głowie już idealny plan na zniszczenie ich obu.

***

Wieczorem, gdy Luna skończyła już wszystkie swoje obowiązki, postanowiła, że powiesi sobie na ścianie kilka zdjęć z Simonem.

Tak więc zrobiła, podśpiewując sobie do tego cicho.

- I can see you're scared of you emotions, I can see you're hoping not hopeless. So why can't you show me? why can't you show me? - Zaśpiewała, stając na palcach, aby powiesić jedno zdjęcie.

Przestała śpiewać, gdy drzwi do jej pokoju otworzyły się a ku jej zdziwieniu, stanęła w nich niebieskooka blondynka.

- Coś nie tak z kolacją? - Spytała Valente, starając się ignorować dziewczynę, która usiadła na lozku.

- Nie. Dobra była. - Odpowiedziała Smith. - Na tych zdjęciach to...?

- Simon. - Uśmiechnęła się Luna.

- Twój chłopak? - Spytała, unosząc brwi.

- Uh, nie. - Zaśmiała się. - Simon to mój najlepszy przyjaciel, jest w Meksyku.

- Oh. - Odpowiedziała dość zdziwiona. - Cały czas wydawało mi się, że to Twój chłopak.

- Cały czas?

*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃWhere stories live. Discover now