2.

519 20 1
                                    

- Na prawdę? To tak samo jak ja. A tak w ogóle to jestem Filip, chyba jeszcze nie mieliśmy okazji poznać się osobiście? - zapytałem wyciągając do niego rękę.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, podając mi rękę i energicznie nią potrząsając, przez co mogłem dostrzec złoty grill na jego zębach z wampirzymi kłami. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że to jego prawdziwe zęby, ale po zastanowieniu doszedłem do wniosku że to przecież nie możliwe.

- Ja jestem Kuba, ale możesz mi mówić Quebo.

Kojarzyłem tę ksywkę, chociaż nie słucham zbyt dużo polskiego rapu. Wiem, wiem to może wydawać się dziwne, bo sam go tworzę, ale osobiście bardziej leży mi amerykański rap. 

- Więc to ty jesteś tym raperem, który ostatnio jest na czołówkach wszystkich list przebojów? - wypaliłem.

- Ehh tak to ja, ale czy możemy teraz o tym nie rozmawiać?

- Yyy jasne. - odparłem nieco zakłopotany, po czym już razem zaczęliśmy biec przed siebie w stronę drzew. 

Kuba biegł bardzo szybko jakby w ogóle się nie męczył, nie ukrywam trochę ciężko było mi za nim nadążyć. 

- Właściwie to dokąd my biegniemy? Już jakiś czas temu zeszliśmy ze ścieżki, mam nadzieje że się nie zgubiliśmy? - zapytałem Quebo nieco zaniepokojony. 

- Nie panikuj Taco, chcę tylko pokazać Ci pewne miejsce, znam ten park jak własną kieszeń nie, zgubimy się tu, obiecuję. - odparł z widoczną pewnością siebie w głosie i przyznam szczerze trochę mnie tym uspokoił, ale chwila, nie przypominam sobie żebym mówił mu moją ksywkę. Dziwne, ale może po prostu kojarzy mnie z jakiegoś eventu. 

Po pewnym czasie dotarliśmy do pięknej polany, była z każdej strony otoczona, drzewami a na środku stała mała drewniana altana ze stolikiem i ławeczką. Wszędzie rosły polne kwiaty, co dodawało jej uroku. Nie wiedziałem że jest tu takie miejsce, a biegam przez ten park niemal codziennie. Kuba naprawdę mnie zaskoczył, było tu niesamowicie, kto by się spodziewał że takie miejsca są w Warszawie. Nie wiedziałem że ten park jest taki ogromny. 

Byłem wykończony, więc zatrzymałem się żeby chwilę odpocząć, pochyliłem się i oparłem dłonie na kolanach. Jakim cudem Quebo nawet odrobinę się nie zdyszał.  


Wampiry taconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz