Rozdział 2: Coś poszło nie tak?

19 4 1
                                    

Scarlett

Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy. No dobra, nie było już rano. Rozejrzałam się. Byłam w pokoju Rosie, która spała aktualnie na łóżku. Tylko pytanie czemu leżę na podłodze. Zerknęłam na zegar, który wskazywał 12:03. 

Wstałam powoli i zaczęłam szukać tabletek na ból głowy. Po chwili znalazłam jakieś. Poszłam do łazienki, zmazałam makijaż, który został po wczoraj i wzięłam ciuchy z szafy przyjaciółki. Ubrałam się i spróbowałam ją obudzić. 

Niestety, spała jak zabita, więc poczekałam chwilę. W końcu, jak po kolejnym budzeniu nie wstała, zdenerwowałam się i oblałam ją wodą. 

- Co kurwa?! - krzyknęła, cała mokra i zła.

- Ups, przypadkiem - popatrzyłam na nią z miną niewiniątka, ale ostatecznie wybuchłam śmiechem. 

Poczekałam chwilę, aż się ogarnie i razem zeszłyśmy na dół. Po drodze podrzuciłam jej znalezione wcześniej tabletki. 

- Dzięki - burknęła, nadal zła. 

Miałyśmy iść do kuchni, jednak zatrzymałyśmy się u dna schodów, widząc moich i jej rodziców. 

Po minie Rose widziałam, że również była przerażona. 

Nie zdążyłyśmy jeszcze posprzątać po wczorajszej imprezie. Wszędzie wokół walały się puste butelki po piwie i wódce. W salonie stał przewrócony fotel, a sofa była oblana prawdopodobnie jakimś drinkiem. 

Cholera.

Popatrzyłam się na twarze naszych rodziców. Nigdy wcześniej nie widziałam ich takich wściekłych. 

Rosie zbladła. Spojrzałyśmy na siebie. Pewnie obydwie pomyślałyśmy o tym samym : czy łatwiej będzie uciec oknem, czy drzwiami. 

- Co tu się stało? - zapytała mama Rosie, ewidentnie wkurzona.

- Yyy... A nie widać? Huragan przeszedł - próbowała załagodzić sytuacje Rosie. 

Z ich miny było widać, że nie są w humorze do żartów. 

- Ile było tu osób? - spytał mój tata.

- Po 20 przestałam liczyć - powiedziałam szczerze.

- Której to był pomysł? - odezwał się, tym razem tata brunetki. 

- Mój - odezwałyśmy się w tym samym czasie, a nasi rodzice westchnęli. 

- W takim razie, mamy nadzieję, że się dobrze bawiłyście, bo to był ostatni raz - oznajmili. 

- Ja-ak to ostatni? - zająknęłam się. 

- Jutro wyjeżdżacie - powiedział tata Rose. 

- Co? Jak? Gdzie? - spytała. 

- Najpierw to posprzątajcie, a potem porozmawiamy - oznajmiła jej mama i cała czwórka udała się do kuchni. 

Wzięłyśmy wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłyśmy wyrzucać wszystkie śmieci. Z powrotem postawiłyśmy fotel i spróbowałyśmy wyczyścić sofę. Po ponad godzinie skończyłyśmy pracę. 

Zanim poszłyśmy do rodziców, na chwilę schowałyśmy się w łazience. 

- I co teraz? - spytałam cicho. 

- Nie wiem, boję się, co oni wykombinowali - powiedziała. 

- Może jakąś pracę na wakacje? Albo jakiś szlaban?

- Mam wrażenie, że to coś gorszego - spojrzała na mnie poważnie. 

Zacisnęłam mocno powieki, gdyż dalej bolała mnie głowa. Kac nie dał o sobie zapomnieć. 

Wzięłam głęboki oddech. 

- Chodź - odezwałam się w końcu. - Im szybciej z nimi porozmawiamy, tym lepiej. 

Wolnym krokiem wyszłyśmy z łazienki i wróciłyśmy do rodziców. 

 - O co chodziło wam z tą karą? - od razu zapytała się na jednym wydechu moja przyjaciółka. 

Dwie godziny później

Po długiej rozmowie z rodzicami, wróciłam z nimi do domu. Musiałam się spakować przed jutrem. Byłam zła na rodziców, że nam to robią. Kto wpadł w ogóle na ten pomysł? Rozumiem, że przesadziłyśmy z tą imprezą, ale żeby od razu to robić? 

Jednak nie możemy z tym już nic zrobić. Pakowanie zajęło mi sporo czasu. Potrzebowałam jeszcze kilku rzeczy, więc mama zaproponowała, że pojedzie ze mną do sklepu. Przez cały czas milczałyśmy. Ewentualnie zadała jakieś pytanie, na które krótko odpowiadałam. 

Kiedy wróciłam, dopakowałam rzeczy i praktycznie byłam już gotowa. Może fizycznie byłam przygotowana, ale nie psychicznie. 

Postanowiłam wziąć szybki prysznic, by jak najszybciej iść spać i uciec z tej całej rzeczywistości. Niestety, na początku nie mogłam usnąć, lecz w końcu odpłynęłam w objęcia Morfeusza. 

NASTĘPNEGO DNIA

- Scarl, ja nie chce - usłyszałam w słuchawce. 

- Wiem, ja też - odpowiedziałam. - Ale musimy. 

Posmutniałam. Chłopaki jeszcze nie mieli o tym pojęcia. 

Usłyszałam krzyk mamy :

- Gotowa? 

- Mała, muszę kończyć - powiedziałam. - Zobaczymy się na miejscu. 

- Cześć - rozłączyła się. 

Spojrzałam smutno na mój pokój. Wrócę tutaj za sześć tygodni. Sprawdziłam jeszcze raz, czy wszystko mam i wyszłam. 

_____

Liczymy na to, że rozdział się wam podobał! Na razie staramy się rozkręcić akcje, by nie było nudno, a co do formy pisanie zostanie taka jak jest. Tylko, że nie zawsze rozdział będzie z obydwu perspektyw, jak w tym.

- scarsie_mitchson

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 02, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przyjaciółeczki: Nastoletnie trenerkiWhere stories live. Discover now