- lovely - 12

2.4K 135 68
                                    

Plan sporządzony przez Brandie wieczorem tego samego dnia wyglądał następująco. Gdy wybije północ, Chloe wraz z Knight wyruszają do spiżarni pod przykrywką iluzji Kord. Działają tam tylko jeżeli jest bezpiecznie. Claudius oraz Baby schowani są w pobliżu wejścia na kuchnię. W przypadku zbliżającej się osoby, czarnoskóra od razu usłyszy jego myśli. Wtedy Claus będzie w stanie przekazać te informację swojej bliźniaczce i teleportować wszystkich do pokoju Bradley'a, który wraz z Ivanem zostali odsunięci od misji. Ich zadaniem było czekać i nie umrzeć ze zmartwienia o przyjaciół.

- Mówiąc, że jesteś potrzebna, miałem na myśli, że pójdziesz tam ze mną - Valero wraz z Knight pozostali jeszcze w pokoju chłopaka, dopracowując plan do perfekcji.

- Jeżeli chcesz spędzać ze mną więcej czasu, wystarczy powiedzieć - szatynka zaśmiała się melodyjnie, wraz z przyjacielem opierając się o biurko. - Jeżeli ma się to odbyć to wyłącznie na moich warunkach - dodała, krzyżując ręce na piersi, wciąż uśmiechając się bardzo delikatnie.

- Nagle stałaś się taka pewna siebie... - Bradley przymrużył oczy, obserwując dziewczynę.

- Może nie jestem taka delikatna jak myślisz - wymruczała, odwracając głowę w przeciwną stronę do chłopaka.

- Może... - Bradley uznał, kiwając głową. - Ale widzę, że martwisz się o Nathaniela - Hiszpan przybliżył się do dziewczyny, szturchając ją lekko ramieniem.

- Jasne, że się martwię... Byłabym bezduszna, gdyby było inaczej - wzrok Brandie powrócił na bruneta.

- Będzie dobrze - chłopak pokiwał krótko i delikatnie głową. - Nawet jeżeli przegramy bitwę to wojnę mamy już wygraną - Valero objął Knight w pasie, przytulając ją do swojego boku.

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i przymknęła oczy. Uwielbiała bliskość i troskę, którą zapewniał jej Bradley. Szatynka nie musiała otwierać oczu, aby wiedzieć, że chłopak z każdą chwilą znajduje się coraz bliżej. Jego ciepło otulało powoli jej ciało. Oddech dało się poczuć na poliku, a dłonie na biodrach. Popełniali błąd po raz drugi. Złączyli swoje usta w pocałunku bardzo delikatnym i spokojnym. W pewnym sensie nawet smutnym, ponieważ obydwoje wiedzieli, że jest to ostatni już taki ich wybryk. Brandie zakończyła te czynność krótkim, małym cmoknięciem na wargach Valero.

- Jest ktoś inny - wyszeptała dziewczyna, mimo wszystko nie chcąc odsunąć się zbyt daleko.

- Wiem... U mnie też - Hiszpan zaśmiał się cicho, przez moment wpatrując się w oczy dziewczyny.

- Wiem - powtórzyła po nim, również cicho chichocząc. - Jesteś dla mnie za miły i zbyt kochany - zarzuciła mu, dłonią klepiąc delikatnie klatkę piersiową Bradley'a.

- Przepraszam, więcej się to nie powtórzy - żartobliwy ton potwierdził krótkim mrugnięciem w stronę przyjaciółki.

Rozmawiali jeszcze krótką chwilę na temat swojej relacji, tym razem powstrzymując się od przyjemności cielesnych. Dlatego też, Brandie postanowiła wybrać się do swojej przyjaciółki. Uznała, że rozsądnie byłoby przedstawić Chloe sytuację, aby w przyszłości zaoszczędzić sobie nieprzyjemnych sprzeczek. Knight zapukała do drzwi blondynki, która otworzyła jej prawie od razu. Dziewczyna wcale nie ukrywała swojego zdziwienia spowodowanego odwiedzinami przyjaciółki.

- Hej, masz chwilę? - Brandie przechyliła głowę, uśmiechając się słodko.

- Jasne - odpowiedziała Kord, mimo wszystko nie ruszając się z przejścia.

- Czyli mogę wejść? - oczy szatynki zmrużyły się delikatnie, obserwując podejrzane zachowanie Chloe.

- Ta - dziewczyna wzruszyła brwiami. - Tylko... - drzwi uchyliły się szerzej i dopiero wtedy, Knight była w stanie dostrzec siedzącego na łóżku Ivana.

Do you rise?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz