2.

46 2 0
                                    

Budzę się pomału otwierając zmęczone oczy.

-Cholera, gdzie ja jestem? Dlaczego nic nie pamiętam?- powiedziałam niby w myślach a jednak otrzymałam zaskakującą odpowiedz.

-W domu skarbie, w twoim nowym domu. - Odpowiedział mi wysoki mężczyzna.

Matko, zabije mnie, on mnie zabije. Co ja tu robię? Dlaczego tu jestem? Ten koleś to psychol! Już pamiętam, widziałam go na parkingu. Matko, Jack co z nim, na pewno się martwi. Nagle czuje na swoim ramieniu dłoń. Męską dłoń. Dłoń nieznanego mi mężczyzny. Łzy napływają mi do oczu. Boje się mam dopiero 18 lat całe życie dopiero przede mną...muszę wezwać pomoc.

-RATUNKU, POMOCY!!- z natury jestem spokojną osobą, ale teraz krzyczałam jak opętana. Mężczyzna stał i patrzył się na mnie jak na wariatkę.

- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Nie bój się, ze mną będzie ci lepiej.- powiedział.

- Że co? Jak z tobą będzie mi lepiej? No jak?! Miałam zacząć nową prace, zaczęłam już przeprowadzkę, miało być fajnie! A ty mi to wszystko zepsułeś. Wypuść mnie przecież widzisz że nie jestem nawet ładna, mogę wyznać, że za mądra też nie, będę bezużyteczna...błagam wypuść mnie...- Zaczynałam swoją wypowiedź krzykiem ale ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem. Szeptem desperacji.

A ten dupek stał i po prostu mi się przyglądał, nie no nie wytrzymam, ryczę, lamentuje a on nic! Dobra nie tak to może inaczej. Wręcz biegnę do drzwi, jedynego wyjścia z tego pokoju, gdy opuszkami palców dotykam klamki, zostaje od niej odciągnięta i rzucona na łóżko. Jak wcześniej brunet patrzył na mnie ze stoickim spokojem tak teraz widziałam, że nieźle się wkurzył.

-Nie patrz na niego Megan, tylko obmyślaj plan ucieczki- ciągle powtarzałam w myślach.

Przykryłam się narzutą z łóżka aż po czubek głowy i czekałam na rozwinięcie sytuacji, bałam się, strasznie się bałam...po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i dźwięk przekręconego klucza.

Zostałam sama.

Megan i CaliforniaWhere stories live. Discover now