Chapter 1.

889 146 77
                                    

☆ 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

☆ 

It all started with one look and... well, he hooked him.

Kojący odgłos kropel deszczu uderzających w okna mieszkania Taehyunga sprawiał, że na jego ustach pojawiał się uśmiech, który gościł tam wyjątkowo rzadko. Blondyn siedział na szerokim parapecie i trzymał kubek gorącej herbaty tuż przy swojej twarzy, chuchając na nią.

Taka pogoda zdarzała się naprawdę rzadko przez globalne ocieplenie i inne zjawiska, którymi grożono wszystkim już od ponad tysiąca lat. Straszyli, że Ziemia lada moment skończy swój żywot, a Słońce pochłonie nas wszystkich, lecz Taehyung czekając na to już dwadzieścia cztery lata, nadal się nie doczekał. Odczuwał to jedynie pod postacią dłuższego lata i mniej srogiej zimy.

Jednak deszcz kochał tak mocno jak nic innego. Właśnie w takie dni miał motywację na wstanie z łóżka i zrobienie czegoś pożytecznego, co zazwyczaj było dla niego po prostu przeczytaniem nowej książki ze swojej biblioteczki lub siedzenie cały dzień na parapecie, tak jak robił to teraz.

Mężczyzna obserwował przez okno przechadzających się ochroniarzy, którzy od góry do dołu ubrani byli w przeróżne bronie i rodzaje noży, obserwując wszystko uważnie dookoła. Teoretycznie mieszkańcy mieli czuć się dzięki nim bezpiecznie, ale skąd mogli być pewni, że któremuś z nich nagle nie odbije i nie poderżnie gardła pierwszemu lepszemu przechodniowi?

Obrońcy mieli naprawdę smutne życie, ponieważ nie mogli łączyć się z nikim w parę, ponieważ bezpieczeństwo ''gorszej strony muru'' było ważniejsze, niż bawienie się w amory.

Dlatego właśnie Taehyung uważał, że nie można było im ufać. Z pozoru może i chcieli ich chronić, ale tak naprawdę widział te spojrzenia pełne pogardy, za każdym razem gdy jakaś para przechadzała się po mieście cała w skowronkach, składając pocałunki na swoich ustach. Czysta zazdrość, a ona nigdy nie rodziła nic dobrego.

- Może jednak pójdę na zakupy - jęknął niezadowolony sam do siebie, gdy patrzył w lodówkę, która świeciła pustką. Zauważył w środku jedynie mleko, cytrynę i jego ulubiony jogurt. Prawdopodobnie już po dacie ważności.

W normalny dzień Taehyung zrobiłby zakupy przez internet, a dostawca byłby jedyną osobą, z jaką zobaczyłby się od miesiąca, gdyż nawet pracował w domu, ale nie tym razem. Chciał wykorzystać cudowną - w jego mniemaniu - pogodę i przejść się na spacer. O ile można było to tak nazwać.

Ubrał szybko na siebie długi, brązowy płaszcz i złapał za czarną parasolkę, która wisiała na swoim stałym miejscu. Schował jeszcze klucze od domu oraz portfel do kieszeni płaszcza, gasząc za sobą światło. Zjechał na dół windą i gdy tylko wyszedł na zewnątrz, wziął naprawdę głęboki oddech. Świeże powietrze. Słabo znane mu uczucie.

connection day ❦ jjk · kthWhere stories live. Discover now