01. Nawet superbohaterów nachodzą wątpliwości

Bắt đầu từ đầu
                                    

Niespodziewanie chłód wiatru został zastąpiony ciepłem promieniującym od ramion odzianych w czarną skórę. Na karku poczułam oddech Czarnego Kota; chłopak przyciągnął mnie do swej piersi, łaskocząc delikatnie swym oddechem.

– Nie wiem, dlaczego płaczesz – mruknął mi smutno do ucha – ale będę przy tobie, dopóki nie skończysz.

Te sześć słów sprawiło, że do oczu napłynęły mi kolejne łzy. Tym razem już ich nie hamowałam; pozwoliłam im płynąć swobodnie. Może w ten sposób oczyszczałam własną duszę, może dzięki temu mogłam wrócić do bycia szczęśliwą Marinette? W tamtej chwili było to nieważne, liczyła się tylko obecność Kota, ciepło na moich plecach i jego słowa, które wciąż dźwięczały mi w głowie.

Dopiero gdy się uspokoiłam, odważyłam się odwrócić do Kota przodem i spojrzeć mu w oczy. W jego zielonych tęczówkach odbijały się światełka wieży Eiffla, sprawiając, że mogłabym pomyśleć, że to figlarne płomyczki, jednak wystarczyło mi jedno spojrzenie na jego twarz, bym domyśliła się prawdy. Kot był poważny, chyba po raz pierwszy od naszego spotkania, i smutny. Z mojego powodu. Kolejna osoba, którą zawiodłaś, Marinette – pomyślałam gorzko, ponownie odwracając wzrok.

– Nie uciekaj ode mnie, Biedronko – poprosił chłopak. – Powiesz mi, co cię trapi? W końcu mamy trzecią rano, to idealna godzina na zwierzenia.

Rzuciłam mu przelotne spojrzenie, zastanawiając się, co chce osiągnąć. Kot, zdecydowanie, był najmniej logiczną osobą, jaką poznałam w całym życiu, a przez to tak trudną do rozszyfrowania.

A może on niczego nie chce osiągnąć, pomyślałaś o tym? Może najzwyczajniej w świecie martwi się o ciebie? – przeszło mi przez myśl.

Zaryzykuj, co ci szkodzi. Gorzej już i tak być nie może.

– Czy ty też czułeś kiedykolwiek, że twoje życie jako Czarny Kot wykańcza tę osobę, która kryje się pod maską? – zapytałam na jednym wydechu.

Kot zastanawiał się chwilę, ciągle na mnie patrząc, a jego spojrzenie parzyło mi skórę.

– Nie ma dnia, w którym nie zastanawiałbym się, czy podjąłem słuszną decyzję. – Mówiąc to, nawet nie mrugnął, na jego twarzy nie poruszył się żaden mięsień.

Ponownie ciężko westchnęłam, podnosząc głowę i starając się wypatrzeć gwiazdy pomiędzy żelaznymi belkami tworzącymi wieżę Eiffla.

– Czuję, że wszystkich zawodzę. – Wzruszyłam ramionami, starając się, żeby zabrzmiało to nonszalancko. – Przez bycie Biedronką tracę wszystkich, na których mi zależy. To niesprawiedliwe, że muszę poświęcać samą siebie, żeby móc chronić ludzi, których w większości przypadków nawet nie znam.

– Pomyśl jednak, że wśród tych nieznajomych osób żyją twoi najbliżsi: rodzice i przyjaciele; osoby, które kochasz – powiedział Kot, chwytając moją dłoń i jeżdżąc po jej wewnętrznej stronie palcem. Nie spoglądał na mnie, jedynie wciąż wpatrywał się w nasze splecione dłonie. – Wtedy ten tłum przestaje być nieznany, a bycie Biedronką nabiera większego znaczenia.

Podniósł głowę, wpatrując się w moje oczy z taką siłą, że aż sapnęłam.

– Jesteśmy superbohaterami, czy tego chcemy, czy nie, i naszym obowiązkiem jest ochrona tego miasta przed akumami i złoczyńcami. Od nas zależy szczęście ludzi mieszkający w domach poniżej; czy jutro matki ucałują na dzień dobry głowy swoich pociech; czy te dzieci będą mogły pójść do szkoły, nie bojąc się o własne życie. Biedronko, stanowimy ostatnią barierę pomiędzy złem a niewinnymi, bezbronnymi ludźmi.

Miraculum: Stay with meNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ