1

101 4 4
                                    

Patrzyłam jak James biegł w stronę morza. Tak cholernie chcialam za nim pobiec, ale trzymala mnie ta pierdolona glina. Krzyczałam, tak głośno jak umiałam, ale nic nie słyszałam. Po prostu szumiało mi w uszach. Widziałam jakby przez mgłę, czułam
sie jak w jakims slabym filmie. Wyrywalam sie, szarpalam, wrzeszczelam, ale pazury tej kobiety tylko coraz bardziej wrzynały się w moją skórę. Tak kurewsko kręciło mi się w głowie.
Zobaczyłam kątem oka jak ktoś wyciąga pistolet. Nie, nie, nie, nie! Kurwa, nie! Chcialam cos zrobic, ale nie moglam. Czulam sie tak bardzo bezradna, jak nigdy dotad. Teraz liczył się tylko James. Tylko i wyłącznie James.
- Nie! Błagam, nie! - szlochałam, wrzeszczałam, ale to nic nie dało. Zamknęłam oczy. Nie chcialam na to patrzeć.
Huk. Ten pierdolony wystrzał z pistoletu. Wszystko zamazało mi się przez łzy. Zamarłam. Nic nie czułam. Czułam tylko i wyłącznie pierdoloną pustkę. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie, jednak w jednym momencie. Usłyszałam krzyk postrzelonego człowieka.
Krzyk...
Mojego taty?
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak mój ojciec leży i się wykrwawia. Za nim stał nienaruszony James i zdezorientowany patrzył się na tego dupka, z dziurą wręcz na wylot w brzuchu. Czy to jest możliwe? Czy ojciec właśnie oddał życie  za Jamesa? Poczułam tak cholerną ulgę, ale łzy jeszcze bardziej leciały mi po policzkach.
Policjantka puściła mnie. Każdy z psów rzucił się do mojego ojca. Wątpie, zeby byla dla niego jeszcze jakas nadzieja.
Nie myślalam w tym momencie o ucieczce. Byłam za bardzo rozemocjonowana. Drżącym krokiem podeszłam do Jamesa i objęłam jego rękę. Liczyło się tylko to, że żył.
Szybko jednak doszłam do siebie i gliny zauważyły, że zostawili nas samych. Kilka z nich z powrotem nas otoczyło. Mimo szoku, moja reakcja była błyskawiczna. Rzuciłam się na policjantkę która klęczała przy prawdopodobnie martwym juz ojcu i przejęłam jej pistolet. Kocham adrenalinę, ale tym razem cała się trzęsłam. Jakieś 7 policjantów otoczyło nas i również wyjęło broń. Zajebiście. Co ja, kurwa robię?
Nie uda sie. Pierwszy raz w życiu w siebie wątpiłam. Z drżącymi rękami wycelowałam w policjantów. I tak sie poddamy, nie ma juz nadziei.
- Odłóż broń. Wyrok nie będzie straszny, jeśli się poddacie.
- Ona jest niewinna! - James krzyknął wyraźnie roztrzęsiony. - Ja go zabiłem! Rozumiecie?! Ja!
Ta czarna policjantka spojrzała na niego z politowaniem.
- Odłóż. Broń. - syknęła dosadnie.
Następna reakcja Jamesa była błyskawiczna. Wyrwał mi pistolet z ręki i przyłożył do czoła. Poczułam zimno lufy. Co on kurwa robi?!
- Albo wy odłożycie broń, albo ją zastrzelę.
Nigdy nie widzialam go w takim stanie. Trzęsł się, łamał mu sie głos. Płakał.
- Dzieciaki, mamy ryzykować życiem innych ludzi? Zamordowaliście człowieka!
- W obronie własnej! - wrzasnęłam i zalałam się łzami.
- Co masz na myśli? - zapytał jeden z psów.
- On... on... - nie mogłam wydusić z siebie słowa. Po prostu przytuliłam się do Jamesa, który opuścił już broń.
- Chciał ją zgwałcić. - syknął James. Spojrzałam na niego zaskoczona. - To znaczy... nie wiem. - dodał. - na pewno chciał zrobić jej krzywdę. Miałem na to kurwa pozwolić?!
Czarna przełknęła ślinę, opuściła broń i zaczęła się do nas zbliżać. Cofnęliśmy się, wiec stanęła.
- Czy to ma coś wspólnego z tym? - wyciągnęła kamerę z torby. Od razu ją poznałam. Kiwnęłam lekko głową. Policjantka zamyślona patrzyła się w przedmiot.
- Nie możemy tego tak zostawić. Ten człowiek chciał zrobić krzywdę dziecku, to psychopata! - zwrócił się jakiś inny glina do czarnej.
- Ten ,,psychopata'' właśnie został zamordowany przez te ,,dzieciaki'', tuż po tym jak włamały się do jego domu i tuż przed tym jak obrabowały stację benzynową. - syknęła czarna. - Nie wspominając o tym że uciekły z domu.
- Pani... pani... ty nie znasz naszych rodzin! - wrzasnęłam w jej stronę.
- Ależ znam. Twoja mama bardzo się o ciebie martwi.
- Akurat. - syknęłam wbijając wzrok w podłogę.
- Słuchajcie, nie mam pojęcia kto mówi prawdę, a kto kłamie. Skąd mam mieć pewność że ten człowiek chciał wykorzystać Alissę? Może tylko kłamiecie, żeby was uniewinnić i wykorzystujecie jako dowód tę kasetę? I tak czy siak jedziecie z nami. Nie mam pewności, czy mówicie prawdę.
- A ja mam. - zobaczyłam starszą panią, o drobnej budowie i opuchniętych oczach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 11, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Teotfw 2Where stories live. Discover now