23. Epilog

673 73 42
                                    

- Coś ty narobił, do cholery?! Oszalałeś?! Jak mogłeś być tak bezmyślny?!

- Mamo... Ja... Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem... Nie planowałem nad sobą...

- Andreas, do cholery!!! Policja od razu dojdzie do ciebie!

- Mam to gdzieś! I tak nie mam po co żyć! Nie mam dla kogo!!!

- A ja?! A tata?! A dziewczyny?! - krzyczała. - Coś ty narobił, Andi? - dokończyła szeptem.

- Nie chcę żyć bez niego, rozumiesz? - poczułem łzy pod powiekami.

- Synku...

- Zostaw mnie już mamo... Proszę... Muszę zostać teraz sam.

- Nie zrób już nic głupiego, kochanie - mama podeszła do mnie i pocałowała w skroń.

- Obiecuję - szepnąłem.

- Dobranoc skarbie.

- Cześć - rzuciłem, a ona wyszła.

Poszedłem do sypialni i położyłem się na łóżku. Nie chciałem myśleć teraz o tym co zrobiłem. Próbowałem skupić się na chwilach, które spędziłem ze Stephanem.

Myślałem o tym, jak po raz pierwszy pojechaliśmy do moich rodziców i leżeliśmy w łóżku rozmawiając.

Myślałem o tym, jak pierwszy raz go pocałowałem już jako mojego chłopaka.

Myślałem o tym, jak pierwszy raz powiedziałem mu, że go kocham, a on ode mnie odszedł.

Myślałem o tym, jak on pierwszy raz otwarcie powiedział, że mnie kocha.

Myślałem o tym, jak pierwszy raz się kochaliśmy.

- Andi! - usłyszałem swoje imię. Rozejrzałem się po sypialni, ale nikogo tu nie było. - Andi! - ponownie usłyszałem głos Stephana.

- Nie, nie, nie - położyłem się na łóżku zakrywając uszy. - Co się dzieje?

- Andreas! - jego głos stał się wyraźniejszy. Zamknąłem oczy i położyłem sobie poduszkę na głowę. - Andreas! - poczułem szarpnięcie za ramię, ale bałem się otworzyć oczy. - Andi, do cholery! - znowu poczułem szarpnięcie za ramię. Odwróciłem się na plecy i otworzyłem oczy. Zobaczyłem nad sobą twarz Stephana. Odskoczyłem od niego przerażony, stoczyłem się z łóżka na podłogę. - Wszystko w porządku? - podszedł do mnie.

- Nie podchodź! - krzyknąłem odsuwając się od niego.

- Co się dzieje? - zbliżył się do mnie, a ja położyłem dłonie na jego klatce piersiowej chcąc go odepchnąć. - O co chodzi? - zapytał, a ja nadal patrzyłem na niego przerażony.

- To ja powinienem o ty pytać! Co ty tu robisz?! Jak?!

- O co ci chodzi? - zmarszczył brwi. - Dobrze się czujesz? - wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć mojego czoła, ale odepchnąłem jego dłoń.

- Dlaczego tu jesteś?

- Bo tu mieszkam... Co się z tobą dzieję?

- Jaki mamy dziś dzień?

- 23 maja - zmarszczył brwi. - Co się dzieje, Andi?

- Kocham cię - moje ręce przesunęły się na jego szyję i przytuliłem się do niego mocno.

- Co się dzieje?

- Miałem cholernie dziwny sen... Najpierw zaginąłeś, potem się okazało, że ktoś cię zabił, potem Mina mi się do tego przyznała, ale policja nie miała dowodów, więc nie mogli jej aresztować... A na koniec stwierdziłem, że nie mogę tego tak zostawić i poszedłem do niej i było niemiłe spotkanie noża, który trzymałem z szyją tej suki.

- Jezus, Maria... Musisz przestać oglądać te telenowele.

- Nie oglądam telenoweli - zaprotestowałem. - To porządne seriale - odsunąłem się.

- Oczywiście, kochanie - pogłaskał mnie po policzku.

- Nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że cię widzę - pochyliłem głowę i oparłem czoło o jego.

- Jak cię obudziłem, to miałeś taką przerażoną minę, że nie wiedziałem co mam zrobić.

- Bo śniło mi się, że kładę się do łóżka, myślałem o tobie i w ogóle, a nagle słyszę jak mnie wołasz. Rozglądam się po sypialni, ale tam nikogo nie ma. Myślałem, że zaczynam wariować. Dlatego byłem taki przestraszony, bo w moi śnie cię zabili...

- Kotku - zaśmiał się. - Mniej seriali - uniósł głowę i pocałował mnie lekko. - Kocham cię. Najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też - przytuliłem go mocno. - Po co mnie budziłeś?

- Bo... Kurwa, zapomniałem... Opowiedz mi dokładnie ten sen.

- Dobrze - uśmiechnąłem się.

Położyliśmy się na łóżku, Stephan przytulał się do mojej piersi, a ja opowiadałem mu wszystko od momentu, jak wyszedł spotkać się z Miną.

- Czekaj, czekaj - uniósł się na łokciu. - Po spotkaniu z Miną byłem w pracy, a jak wróciłem to spałeś.

- Całe szczęście, że to mi się tylko śniło - uniosłem się i go przytuliłem.

- Kotek - śmiał się. - Uwielbiam jak mnie przytulasz, ale zaraz mnie udusisz.

- Kocham cię, Stephan. Jesteś moim wszystkim.

- Ja Ciebie też, skarbie. Najbardziej na świecie.

Miałam zrobić smutne zakończenie, jak Andi odbiera sobie życie, bo nie chce iść siedzieć za zabicie Miny, ale...

Nie mogłam ich rozdzielić...

Może to, że Andi miał taki koszmar nie jest oryginalnym pomysłem, ale uważam, że spełnia swoją funkcję idealnie 😁

Nie wiem, co mam wam powiedzieć na zakończenie tego ff...

Podobało mi się ono. Dość łatwo się pisało, co nie zdarza mi się często... Zazwyczaj łatwo mi się zaczyna opowiadania, a gorzej jest z ich kontynuacją 😂😂😂

Mam nadzieję, że to opowiadanie spełniło wasze oczekiwania 😁 Były dramaty, były słodkie sceny, mam nadzieję, że wszyscy zadowoleni 😁

W sumie mogłam jeszcze dopisać, jak Mina ginie w wypadku samochodowym, ale kogo ona obchodzi? Ważne, że Lellinger jest razem 😁

Do następnego, kochani ❤️

I miss you, Andi | A. WellingerWhere stories live. Discover now