Rozdział 1

11 0 0
                                    

Przy wejściu do na teren Rostoku bazy Powinności standardowa kontrola. Przeszli ją bez problemowo. Koło drzwi spotkali ich informatora który nie bez powodu ma ksywę Kabel.
- Jak tam polowanie Tomi?
- No a jak może być? Żyjemy jesteśmy cali a cel ubity. Dostaniesz swoją dolę jak odbierzemy nagrodę.
- Spoko polecam się na przyszłość
Weszli do baru. Bar był pokojem w piwnicy hangaru znajdującego się w bazie Powinności. Jednak był od niej niezależny, co powodowało że bar i jego goście byli neutralni. Stoliki bez krzeseł zrobione z beczek i desek jako blat. Stolików było raptem kilka. Był też bar przy którym stało parę zniszczonych drewnianych krzeseł. W barze można było swobodnie handlować ale też po prostu usiąść, zjeść i odpocząć. Barman dawał zlecenia a i prowadził sklep. Od razu ich zauważył a oni podeszli do niego.
- Witam was z czym przychodzicie? Wykonaliście zlecenie? - spytał Barman
- Oczywiście. - odparł Suchar
- Ten obszsczymur Dima nie żyje? - dopytywał Barman
- Gryzie piach i jego kompani również. - sprecyzował Czyngis
- Wspaniale. Oto wasza nagroda. - podał plik banknotów Sucharowi
- Dzięki polecamy się na przyszłość. Mamy jeszcze dwa AKMS-y na sprzedaż ile możesz dać?
- No nie wiem tak z 700 rubli nie więcej.
- Spoko każdy grosz się przyda.
Położyli kałachy na blacie a Barman podał im dodatkowe 1400 rubli.
Odeszli od baru do jednego ze stolików.
- Ile dał? - spytał zaciekawiony Czyngis
- Dwadzieścia pięć koła- odparł spokojnie Suchar
- Zajebiście w końcu naprawie ten kombinezon - uradował się Czyngis
- Pamiętaj że paczka 7,62x51 trochę też kosztuje- ostudził go Suchar
- A tu cie mam załatwiłem taniej! Po 500 za paczkę. Z poza strefy przyjechał transport tuż przed naszym wyjściem.
- U kogo?
- U Lamusa
- E ja tam wolę mieć markową amunicję. HK może nie jest wybredne ale lepiej chuchać na zimne.
- A tam pierdzielisz głupoty Lamus ma dobre pestki przecież. Może nie markowe ale dobre. A poza tym u Kraba jest drogo.
- Ale za jakość się płaci. Dobra tu twoja dola - podał mu dziesięć tysięcy rubli
Suchar wyszedł z baru zostawiając Czyngisa samego. Przy wyjściu spotkał Kabla dał mu jego dolę i zostało mu dziesięć koła. Przeszedł się do Kraba kupił 3 paczki 5,56x45 i do tego uzupełnił apteczkę lekami przeciw promiennymi.
- ile to będzie?
- Cztery i pół.
- Podrożało?
- Niestety ale mój dostawca amunicji dał ciała. Wojskowi w Kordonie zmienili wartę. No to go dorwali.
- Przykro mi to słyszeć. A co słychać na Rostoku?
- Wszystko po staremu. Powinność przez megafon napierdala. Ale podobno mają zlecenie. Szukają skrętaka.
- U a wiesz ile płacą?
- 10 koła
- U ładnie zajdę tam coś poza tym?
- Czekaj chwilę. Próbuję złapać fale na których bandyci gadają i chyba łapie.
Zapadła chwila ciszy. Suchar wyjął paczkę ruskich niebieskich L&M wyciągnął jedną i zapalił. W tym czasie Krab załapał fale radiowe bandytów.
- Kurwa stary nie spodoba ci się to. - orzekł Krab podając Sucharowi słuchawkę
Suchar wsłuchał sie w audycję i chciał coś powiedzieć gdy nagle zamilkł. Zbladł. Po czym otrząsnął się oddał słuchawkę Krabowi.
- To słabo - powiedział zaciągając się - ale kurwa 50 koła!? Kto tyle daje?
- Na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba. Najebnik.
- No to mamy przejebane.
- Lepiej nie zapuszczajcie sie na Wysypisko.
- Idę powiedzieć Czyngisowi.
- Spoko a bierzecie to zlecenie od Powinności?
- Ta przyda się hajs. Daj im cynk
- Spoko. To leć do Czyngisa.
Suchar wyszedł z sklepu Kraba i pobiegł do baru, wzbudził spore zainteresowanie kilku stalkerów nawet zapytało gdzie tak pędzi ale im nie odpowiedział. Wpadł do baru
- gdzie jest kurwa Czyngis !
- Wyszedł z 10 minut temu
Suchar wyszedł z baru i zaczął wypytywać stalkerów o Czyngisa.
- Podobno szedł do Lamusa- powiedział jeden z stalkerów siedzących przy ognisku.
Suchar podziękował machnięciem ręki i pobiegł czym prędzej do Luzaka. Sklep Luzaka znajdował się w małej przybudówce na obrzeżach Rostoku.
- Tu jesteś! - wysapał zmachany Suchar
- Co się tak drzesz? - przywitał go pytaniem Luzak
- Szukam tego idioty - wskazał palcem na Czyngisa
- Czemu od razu idioty? Na zakupy przyszedłem. - odpowiedział zdezorientowany Czyngis
- Mamy do pogadania rób te zakupy i lecimy do Powinności. Potrzebujemy pieniędzy... dużo pieniędzy.
- Spoko spoko juz kończę - odparł już spokojny Czyngis
Suchar wyszedł z przybudówki wygrzebał z kieszeni paczkę L&M-ów i zapalił. Na Czyngisa czekał około pięciu minut. Ten uradowany wyszedł ze sklepu ładując magazynek swojego Scara.
- To jak lecimy do tej Powinności?
- Czekaj mam ci coś do powiedzenia, szukają nas.
- Kto? Kurwa jak?! I za co?
- Za odjebanie Dimy - zaciągnął sie po raz ostatni i zgasił kiepa - Dają pięćdziesiąt koła ode łba.
- Który skurwie...
- Najebnik.
Czyngis zbladł. W jego głowie zaczęły się kłębić myśli.
- To słabo. W takim wypadku potrzebujemy ochrony. - odrzekł Czyngis
- Na razie to idziemy do Powinności.
Bez słowa skonsternowani wyruszyli do bazy Powinności. Baza znajdowała się po drugiej stronie Rostoku wiec przejście do niej zajęło im kilka minut. Na wejściu stało dwóch strażników.
- Stać! Dokąd to szanowni stalkerzy sie wybierają?
- My po zlecenie - odrzekł Suchar
- Zlecenie nie aktualne. Spierdalać mi stąd bo seryjką poszczuje!
- Dobra dobra juz spadamy - powiedział zaniepokojony Czyngis
Odeszli od bramy nagle obok nich przeszła Drużyna szturmowa Powinności. Było ich pięciu wszyscy ubrani w pegzoszkielety i z karabinkami szturmowymi AS Wał.
- Fiu fiu ładnie się wożą. Skurwiele. - drwił Czyngis
- No to chuj nic tu po nas. Chodź idziemy stąd. - orzekł Suchar
- Ale gdzie idziemy?
- Jak to gdzie szukać zlecenia.
- Ale do kogo?
- Jajogłowi zazwyczaj coś mają.
- No to kierunek Jantar!
- Ale to dopiero jutro. Już się ciemno robi. Chodź pójdziemy do Głuchego i sie kimniemy.
- Spoko tylko skoczę do baru po fajki.
- Gitarka to widzimy się na miejscu.
Suchar udał się do głuchego hangaru czyli noclegowni którą prowadził Głuchy. Głuchy był wysokim barczystym i do tego bardzo doświadczonym stalkerem. Miał na oko około czterdziestu lat. Suchar powitał go po czym zapłacił za jedną noc. Głuchy wskazał mu jego pryczę i znów zagłębił się w lekturze. Suchar się rozpakował, siadł na łóżku wyjął rację rosyjskiego MRE. Otworzył ją wyjął główne danie włożył do podgrzewacza. Hangar był przestronny. Przy wejściu stało biurko Głuchego wraz z kasą. Dalej ciągnęły sie dwa rzędy piętrowych łóżek było ich około 40. Strop był wysoki a tynk sypał się ze ścian. Duża część prycz była wolna co było dość dziwne bo o tej porze a była 21 zazwyczaj juz nie było wolnych miejsc.
- Dziwne. - stwierdził Suchar.
Suchar zamyślił się. Dziwne rzeczy się dzieją. Tyle razy pozbywali pomniejszych hersztów bandytów. Ale nikt nigdy ich nie ścigał. Zlecenia nie wychodziły poza Bar. Powinność nawet nie wiedziała. W końcu doszedł do wniosku że w barze jest jakiś kapuś albo ktoś ich obserwował. Spojrzał na rację która była już gotowa. Zjadł, przeczyścił karabin. Po chwili przyszedł Czyngis z wagonem fajek.
- Ile ci wiszę ? - spytał Suchar
- Daj spokój ostatnio ty kupowałeś.
- Ile?
- No dwieście pięćdziesiąt.
- Masz - wcisnął mu plik banknotów
Czyngis dał mu 5 paczek. Wrzucił swoje rzeczy na górną pryczę
- Chodź zajarać - zaproponował Suchar
Czyngis zabezpieczył swoje rzeczy. Wyszli z hangaru. Suchar wyjął ostatniego l&ma i wyrzucił paczkę.
- Mam pewne przypuszczenia - zaczął Suchar
- Względem czego?
- Tego że na nas polują
- No to do sedna bo spać mi się juz chce
- Być może bandyci mają wtykę w barze lub ktoś nas obserwował.
- Hmm... - zamyślił się Czyngis - Wydaje mi się że raczej druga opcja. Bo niby jak mieli by mieć wtykę?
- No mogli na wejściu od wysypiska nie ma znów zbyt mocnej kontroli.
- Niby tak ale to musiał by być ktoś bardzo ogarnięty.
- Albo nowy.
- Można spytać barmana czy nikt nowy się nie kręcił.
- Ale to jak wrócimy z Jantaru
- No pewnie za świeża sprawa.
- Chodź do środka bo piździ - zachęcił Suchar
Od razu po wejściu zrobiło się cieplej. Położyli się spać. Suchar nie wyspał się zbyt dobrze bolały go plecy. O 9 byli gotowi by wyruszyć nad Jantar.

Stalker. Podróż w mrokWhere stories live. Discover now