Ja: Jak dziś?
Bella: Trochę nerwowo...
Ja: Co porabiasz?
Bella: Planowałam zaszyc się dzisiaj w domu, ale przyjaciółka wyciągnęła mnie na kolację.
Ja: Idziesz?
Bella: Jej się nie odmawia... Mam wolne przed jutrzejszą operacją, córka z psem u kuzynów, więc chyba dobrze będzie zgromadzić trochę pozytywnych myśli.
Ja: Słuszna decyzja.
Bella: Jak Nowy Jork?
Ja: W porządku.
Bella: Tylko tyle?
Ja: Same sukcesy...
Bella: Rzeczowy jak zwykle. Miłość kwitnie?
Ja: Miłość? Bardzo kwitnie...
Bella: Czuje, że nie chcesz się dzielić. W takim razie może następnym razem. Choć wydaje mi się, że ostatnio zrobiłeś się mocno tajemniczy...
Ja: Obiecuje w takim razie, że opowiem o szczegółach przy najbliższej okazji.
Bella: Trzymam cię za słowo.
Ja: Do zobaczenia.
Bella: Raczej przeczytania...
Ja: No tak... - łatwo się wyspałem. Na szczęście jeszcze nie wiązała szczegółow.

- Witaj Demi.
- David?
- Tak. Rozumiem twoje zaskoczenie. Przejdę do sedna. Wiem, że idziesz z Pat na kolację i potrzebuje ciebie na niej zastąpić. Muszę spotkać się z Patricia.
- Ale... Skąd...?
- Sama ci pewnie o tym powie. Zgadzasz się? Właściwie proszę...
- David nie chce być nie w porządku wobec Pat...
- Kochasz ja jak siostrę, więc dołóż cegiełkę do jej szczęścia.
- Ty masz być jej szczęściem?
- Wiem, że mówicie sobie wszystko, więc doskonale wiesz, co jest między nami.
- I to, że masz narzeczoną.
- Kwestia godzin.
- Rozstaniesz się z Rose? - zapytała z trudem skrywana radością w głosie.
- Tak. I zamierzam związać się z Pat. Z nią i z Ava.
- W takim razie zgoda. Namowilam ja na Canlis Restaurant.
- Idealnie...
- Ileż można jeść placki w zatłoczonych barach...? - retorycznie zapytała. - Tylko spraw, by ten wieczór był dla niej wyjątkowy.
- Będzie.... zapewniam.
- Czyli dobrze, że ja mówiłam na sukienkę.
- Tą ode mnie?
- Nawet nie wiesz jak długo się opierała.
- Obiecała, że założy ja tylko dla mnie.
- Czyli wszystko się zgadza... Operacja jest jutro po południu. Macie czas dla siebie. Ava zostaje u nas do soboty.
- Co Patricia jej powiedziała?
- Tydzień nocnych dyżurów jest sporym usprawiedliwieniem. Po zabiegu powie jej o szczegółach.
- To dobrze. Mała nie powinna się zamartwiac. Ja zajmę się Pat.
- Trzymam zatem kciuki i powodzenia.
- Dzięki Demi.
- Masz godzinę jakby co i sprzyjający zachód słońca.
- Dobra sceneria też jest ważna. Pozdrow i ucałuj Ave...
- Jest juz toba oczarowana... Mój mąż obawia się, że odbierzesz mu koronę najlepszego dorosłego mężczyzny w jej świecie.
- Mam taki zamiar... - rozesmialismy się oboje.
- Trzymaj się...
- Jeszcze raz dziękuję.
- Pa... - kobieta rozlaczyla się szybko.

W białej koszuli i eleganckich spodniach, pełen obaw i leków byłem gotowy do wyjścia. Czułem się trochę jak przed pierwszą randka, na której zależało mi zdobyć kupon na kolejne spotkania. Przy czym musiałem objawić dziś sporo prawd i liczyłem na wyrozumiałość Patricii.

***
To nie jest mój szczęśliwy dzień... - pomyślałam kiedy niemal potknelam się na chodniku wysiadając z taksówki. Chyba jednak mój wygląd był mocno zauważalny, bo jakiś mezczyzna stojący przed lokalem w czas zdążył podać mi ramię ratując przed zderzeniem. W podzięce tylko się uśmiechnęłam. Nie miałam ochoty na nawiązywanie znajomości. Tym bardziej, że moje skrępowanie w postaci zbyt krzykliwej czerwonej sukienki i wysokich szpilek nie pomagało w obyciu. Teraz chciałam tylko dostać  się na restauracyjny taras do stolika nr trzydzieści i schować za nakrytym blatem. Być może lampka wina i rozmowa z Demi poluznia moje napięcie i odbiorą trochę trosk z głowy.

Gdy przywitałam się już z kierownikiem sali, który wskazał i tak znajome mi miejsce, ruszyłam przed siebie. Z daleka dostrzegłam tylko, że jest pusty, więc co się Demi nie zdarza, musiała się spóźniac. Jednak bilecik leżący na moim talerzu z informacją "Czekam na części widokowej..." nieco mi objaśnil, choć był zupełnie nie w jej stylu. Skierowałam się jednak do mojej nostalicznej najwidoczniej tego wieczoru przyjaciółki.
- Ten widok jest dla ciebie... - uslyszalam od razu po przekroczeniu szklonego przejścia.
- Co ty...? - tylko tyle wydobylam z siebie, widząc wspartego o ścianę budynku mężczyznę. Kompletnie zaskoczona zastyglam w bezruchu. Cieszyłam się tym co widziałam, nie rozumiałam tego, na co patrzyłam i właśnie poczułam złość, że jestem poddana jakiemuś podstepnemu spiskowi.

BIAŁE NOCEWhere stories live. Discover now