prolog

27.6K 617 68
                                    

Lana

W uszach wciąż dudniło mi po wybuchach, na które nijak nie mogłam się przygotować. Poczułam, jak wszystko podchodzi mi do gardła. Przed oczami stanęły mi wspomnienia sprzed chwili. Boże, operowałam człowieka! Czując, jak robi mi się niedobrze, cofnęłam się do łazienki i zdążyłam dopaść do toalety, żeby zwymiotować. Ostatnie, co pamiętałam, to moje osunięcie się na podłogę.

Otworzyłam oczy. Musiało minąć kilka sekund, zanim przyzwyczaiłam się do jasności. Leżałam na dywanie przykryta kocem, a tuż obok mnie siedział Harry. Opierał się o zepsutą kanapę i patrzył na mnie w napięciu.

– Dlaczego ja leżę? – Poderwałam się do siadu, ale jego ręka mnie zatrzymała. – Dlaczego ty siedzisz?

– Uspokój się – powiedział z naciskiem i troską słyszalną w głosie. – Lano, połóż się i odetchnij. Nic się nie dzieje.

Odpuściłam walkę z wiatrakami, bo wiedziałam, że i tak nie wygram. Ułożyłam się na plecach, ale nie spuszczałam wzroku z Harry'ego. Był spięty i zmartwiony, a jego wzrok sprawiał wrażenie, jakby był nieobecny.

– Jak to nic się nie dzieje?! – podjęłam temat. – Co to było? Co tu się właśnie wydarzyło? – wydusiłam z siebie.

– Posłuchaj – zaczął spokojnie – już możesz odpocząć. Świetnie się spisałaś, bo gdyby nie ty, to wszyscy bylibyśmy właśnie w piachu. Jestem z ciebie dumny.

Dotknął mojego policzka i czule go pogładził. Po tym, co się stało, ta czułość była jakby dziwnie nie na miejscu.

– Jak się czujesz? – zmartwiłam się, podnosząc się na łokciach.

Harry zabrał rękę i spojrzał na swój opatrunek.

– Jest lepiej. Mam jeszcze raz powiedzieć, czyja to zasługa, czy załapałaś?

– Proszę, nie przesadzaj. Boże, to było jakieś piekło... Nie rozumiem, dlaczego to się w ogóle wydarzyło i jakim cudem przeżyliśmy.

Harry westchnął i pokręcił głową. Wbił wzrok w dywan, poprawiając opatrunek na żebrach.

– No właśnie... Coś za łatwo poszło.

Golden sin. Żadnych granic. Tom I - PREMIERA 13.01.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz