Ładny mi zamiennik...

6 1 0
                                    


- Więc taki był twój plan?! - Nevra warknęła. Naprawdę Billy nie popisał się umiejętnościami planowania i przez to oni siedzą ze związanymi kończynami na ziemnej ziemi, a ich nowo poznany kolega wilkołak uciekł. Warto chyba jeszcze wspomnieć, że trzy wampiry myślą właśnie jak najoptymalniej upuścić im krwi!

- Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi. - łowca posłał jej cwaniacki uśmiech i wrócił do wpatrywania się w sufit.

- Jesteś bezczelny Price. Sama sobie poradzę. - stwierdziła i od razu zaczęła się szamotać. Akurat, kiedy sznur odrobinę się poluzował do pokoju weszła trójka ludzi. Dobrze "ludzi" to złe określenie wampirów, pasuje już bardziej.

- Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy spożywać krwi wilkołaka i zadowolimy się jedynie łowcą. - odezwał się wysoki, niebieskooki, blondyn. Dwie kobiety, wyglądające na bliźniaczki, popatrzyły na Nevrę z pogardą. - Dziewczęta zajmijcie się proszę tym zwierzęciem.

Dłonie brunetek zmieniły się w zabójcze szpony, oczy zmieniły kolor na czerwony, a zęby niebezpiecznie błysnęły w świetle jarzeniówki. Bein lekko spanikowana szybko uwolniła ręce z już wcześniej poluzowanych więzów. Dwie napastniczki zbliżyły się do niej powolnym krokiem. Wzięła głęboki wdech i już miała się bronić, kiedy nagle jedna wampirzyca zawyła z bólu po czym padła na ziemię. Wszyscy spojrzeli na nią zdezorientowani. Oprzytomnieli dopiero, gdy przestała wić się w konwulsjach. - Co do cholery?! - wrzasnął wampir lecz nie zdążył powiedzieć nic więcej, ponieważ runął na podłogę. Znikąd tuż za nim pojawił się Yvan. Uśmiechnął się szelmowsko. Widać było że chce rzucić jeszcze jakąś kąśliwą uwagę jednak wampirzyca, która pozostała przy życiu rzuciła się na niego. Przez chwilę walczyli w zwarciu dopóki Turner nie oddał strzału prosto w brunetkę.

Do Nevry nagle wszystko dotarło.

- Price! Czy to wszystko było zaplanowane! - wrzasnęła na swojego kompana. Ten spojrzał na nią uśmiechnięty.

- Dokładnie tak. Yvan pomógł mi to zaplanować, kiedy siedziałaś wczoraj w łazience.

 Bein odnotowała w głowie żeby następnym razem brać prysznic o wiele szybciej. Szatyn przykucnął i uwolnił Billa po czym stanął na przeciwko policjantki.

- Na początku chcieliśmy żeby złapali tylko ciebie. - stwierdził i w końcu pomógł także jej.

- Prawdziwi z was dżentelmeni, naprawdę. -bąknęła podnosząc się. Kobieta stanęła obok ciała jednego z wampirów. Odkąd pojawili się tu po raz pierwszy jakiś dziwny zapach nie dawał jej spokoju. Na początku pomyślała, że to tylko krew jednak teraz się nasilił i jedynie krew przypominał. - Yvan czujesz to?

- To fame. - odpowiedział pewnie mężczyzna. - Pojawił się jakiś rok temu. Na początku był tylko alternatywą dla wszystkich istot, które potrzebują krwi do przeżycia. Miał ją po prostu zastąpić. - szatyn zaczął razem z Nevrą i Billem zaczął wyciągać ciała na zewnątrz. - Szybko okazało się że uzależnia. Bez niego te stworzenia zaczynają powoli tracić zmysły. Coraz bardziej pragną ludzkiej krwi i jeśli szybko jej nie dostaną przepadają na zawsze. - westchnął i rzucił ciało wampira na pozostałe dwa. Niedługo wschód słońca. Rano nie będzie po nich śladu.

- Co? - Billy skrzywił się wyjmując z kieszeni papierosa.

- Głód przejmuje nad nimi władzę. Są jak zombie tyle że zauważalnie niebezpieczniejsze. - odparł Yvan. 

Nevra skwitowała to tylko krótkim "cholera". Miała w pracy epizody związane z ćpunami, którzy z barku towaru kogoś zamordowali. Jednak tutaj sytuacja miała się znacznie gorzej, ponieważ uzależnione były chociażby wampiry. A one są w stanie wymordować małą wioskę samotnie. Co gdy zbiorą się w większą grupę? Inaczej. Co gdy opanuje je głód i zbiorą się w większą grupę? To oznaczać będzie tylko jedno, rzeź. Billy zgasił papierosa butem i zaklął siarczyście. 

- Wracamy do motelu. - zarządził. Nikt nawet nie miał ochoty się sprzeczać.

Dead Bite [ZAWIESZONE] حيث تعيش القصص. اكتشف الآن