Znalazł się agent...

52 7 5
                                    


Przeraźliwie głośny dźwięk budzika obudził czarnowłosą kobietę. Wzdychając usiadła na łóżku i wyłączyła telefon. Odwróciła się za siebie, kiedy usłyszała ciche pojękiwanie. Na lewej stronie jej łóżka leżał młody facet, zawinięty w pościel jak owad w kokon. Westchnęła ciężko, wstając. Odsłoniła roletę wpuszczając do pokoju światło latarni ulicznej. Usiadła na parapecie i odpaliła papierosa. Paląc obserwowała przez okno nielicznych ludzi, którzy pędzili do pracy. Zaspani, zmęczeni i obojętni.

- Kochanie już wstałaś? - usłyszała młodzieńczy głos.

- Zbieraj swoje manatki. - odpowiedziała spokojnie.

- Co? - chłopak oparł się na łokciu i rzucił jej zdezorientowane spojrzenie.

- Zbieraj się bo zaraz idę do pracy.

- Zostawisz mi chociaż swój numer? - zapytał wciągając spodnie na wąskie biodra. 

- Nie. - Nevra zagasiła papieros w popielniczce i podała blondynowi koszulkę z ziemi. Odprowadziła go do wyjścia i kiedy chciał coś jeszcze powiedzieć zatrzasnęła mu przed nosem drzwi. W kuchni odgrzała kawał mięsa i popiła resztką piwa ze wczoraj. W łazience umyła jak najszybciej zęby i zarzuciła na siebie pierwsze lepsze jeansy oraz wymięty biały podkoszulek. - Powinnam zrobić pranie. - mruknęła do siebie pod nosem widząc stertę ubrań. Jedne ubrudzone jakimś sokiem inne krwią, a jeszcze kolejne czymś przypominającym szminki albo pomadki. Na jedno wychodzi i tak trzeba będzie to wyprać. Przed wyjściem założyła jeszcze znoszone adidasy i skórzaną kurtkę, która tak na dobrą sprawę nie była skórzana. Jej praca nie jest na tyle opłacalna, żeby mogła zafundować sobie coś tak drogiego. Poza tym większość tego co zarobiła wydaje na tabletki zmieniające jej aurę i zapach na ludzki. Czarownice ostatnio drogo sobie liczą za ten towar., ale ja się nie ma coś lubi to się lubi co się ma. Autobusem dojechała na posterunek policji. Zameldowała się i włożyła czarną koszulę z odznaką. Postanowiła zaparzyć sobie kawę jednak nie było jej to dane, bo na korytarzu zaczepił ją jakiś mężczyzna.

- Dzień dobry. Agent specjalny Frank Smith. - szybko pokazał jej swoje dokumenty.

- FBI tak? - zapytała niepewnie kobieta.

- Dokładnie, potrzebuję dostępu do waszych akt. - oświadczył szybko.

 - W takim razie proszę. - Nevra jakby od niechcenia ruszyła w stronę biura z aktami. Powoli zamknęła za sobą drzwi, kiedy weszli oboje. - Więc co pana dokładnie interesuje? - wysiliła się na uprzejmy uśmiech.

- Sprawa morderstwa Emmy Watt.

- Mogę jeszcze raz zobaczyć pańskie dokumenty?

- To nie jest konieczne, proszę pokazać mi gdzie szukać. - odparł oschle.

- Czwarta szuflada od dołu, pierwsza szafka. - oparła się o drzwi i nie spuszczała z faceta oczu. W końcu znalazł to czego potrzebował i chciał wyjść jednak policjantka zagrodziła mu drogę.

- Dziękuję za pomoc panno?

- Bein.

- Tak, dziękuję za pomoc panno Bein. Powinnyśmy się jeszcze spotkać. - uśmiechnął się uprzejmie i spróbował wyminąć Nevrę, jednak z marnym skutkiem. - Przeszkadza pani w śledztwie. Powinienem to zgłosić przełożonemu. Jeśli to zrobię wyleci pani na zbity pysk. - starał się zabrzmieć groźnie. Na jego słowa brunetka pokręciła tylko rozbawiona głową.

- Myślę, że mój przełożony będzie miał jeszcze większą ochotę na sprawdzenie pańskich dokumentów.

- Dobrze w takim razie proszę bardzo. - mężczyzna przewrócił oczami i podał jej to co chciała. Policjantka w skupieniu przejrzała dowód po czym podeszła do kosza i go wyrzuciła.

- Z tego co wiem nie dzwoniliśmy po łowcę. - popatrzyła na niego pytająco.

- Co pani insynuuje?! - oburzył się blondyn.

- Daj spokój na kilometr czuć od ciebie wodę święconą i siarkę. Nie ogarnąłeś się dokładnie po ostatniej robocie? - podeszła do niego i wyrwała mu z rąk teczkę.

- Pracuję na własną rękę. - stwierdził w końcu.

- No tak w końcu jest to nielegalne. - Nevra schowała papiery tam gdzie ich miejsce i jeszcze raz dokładnie przyjrzała się mężczyźnie. Czarny garnitur i krawat. Włosy idealnie zaczesane do tyłu. Można by się było nabrać na śpiewkę z agentem FBI. - Sprawa panny Watt jest już zamknięta. Nie masz czego tu szukać.

- Złapaliście jakiegoś człowieka, a wszystko wskazuje na to że zabiło ją coś nadprzyrodzonego. Widziałem zdjęcia z gazet mam podejrzenia, że mógł toi być wilkołak albo i nawet demon niższego rzędu. Jeśli to stworzenie dalej tu jest to miasteczko jest w niebezpieczeństwie. - orzekł poważnie.

- Gdzie się zatrzymałeś?

- W hotelu obok stacji benzynowej, ale co to ma do rzeczy? - zirytował się pytaniem kobiety.

- Przyjdę tam dziś po pracy. Nie wypytuj o tą sprawę nikogo więcej tylko na mnie poczekaj. Jasne?

- Niech będzie. - zgodził się niechętnie. Nawet ślepy zauważyłby, że ona coś kombinuje, ale to coś może mu ewentualnie pomóc.

Dead Bite [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz